Selekcjoner nie byłby sobą, gdyby sukces przyjął tylko na własne barki. Gdyby miał ustosunkować się do awansu w rankingu FIFA pewnie powiedziałby: - To nie tylko moja zasługa, a praca całej drużyny. Wspólnie to osiągnęliśmy. Gdy w październiku 2013 roku Zbigniew Boniek ogłosił, że to Nawałka będzie nowym selekcjonerem, wielu nie wierzyło w możliwości szkoleniowca z Krakowa. Zadanie miał arcytrudne, bo przejął kadrę sklasyfikowaną na 69. miejscu w rankingu FIFA. Miesiąc później, po zaktualizowaniu zestawienia, reprezentacja Polski spadła na 78. miejsce. Nawałka jednak wierzył, że z tej drużyny da się wyciągnąć to, co najlepsze. Wierzył, że awans jest możliwy. Ale nie ten w rankingu FIFA, tylko do ME we Francji. Udało się. Zresztą dobre wyniki podczas Euro 2016 tylko utwierdziły związek w przekonaniu, że postawił na właściwego człowieka. Natychmiast po ME przedłużono z nim kontrakt na czas eliminacji MŚ 2018. Nie ma się co dziwić - w ciągu niespełna trzech lat kadra awansowała w rankingu FIFA o 62 miejsca! Ostatnio poważny skok reprezentacja Polski notowała jeszcze za kadencji Leo Beenhakkera. Wówczas także zajmowaliśmy 16. miejsce w rankingu - najwyższe w historii. Holender apelował: "wyjdźcie z drewnianych chatek". Nie był jednak jak Kazimierz Wielki - zostawił Polskę taką, jaką zastał, a po jego odejściu znów spadaliśmy w rankingach. Nawałka nic nie mówi o "drewnianych chatkach". Zresztą - niewiele mówi. Postawił na pracę u podstaw. Szczegółową, zaplanowaną, nieprzypadkową. Jego dewiza jest prosta: najpierw obowiązki, potem czas na przyjemności. Jakie przynosi to efekty, widzieliśmy w eliminacjach i podczas francuskiego turnieju. Inna sprawa, że Polska jest jednym z czterech państw, które zrobiły największy postęp w ciągu miesiąca. Walia awansowała o 15 lokat, Islandia i Chorwacja o 12, a Polska o 11. Przed kadrą i selekcjonerem kolejne wyzwanie, czyli eliminacje do mistrzostw świata w Rosji. Tam przyjdzie poważna weryfikacja - czy turniej we Francji po prostu nam wyszedł, czy jest konsekwencją systematycznej pracy. I może wreszcie ustabilizujemy pozycję w Europie. Nawet na 16. miejscu. Łukasz Szpyrka