Interia: Nie był pan zaskoczony powołaniem Pawła Dawidowicza do szerokiej kadry na Euro 2016 albo brakiem Sebastiana Mili? Co wywołało u pana największe zdumienie? Waldemar Prusik: - Zdumienia nie było, ale faktycznie nie przewidywałem, że Dawidowicz może znaleźć się w szerokiej kadrze. Wcześniej nie grał w żadnych meczach reprezentacji, był tylko raz powołany, ale trener Nawałka postanowił przyjrzeć się młodszemu zawodnikowi z perspektywą gry w reprezentacji i tym razem wypadło na Dawidowicza. Trener Nawałka i jego sztab oglądali Pawła w rezerwach Benfiki, znają go także z występów w młodzieżowej reprezentacji Polski, u trenera Marcina Dorny. Być może na tej podstawie zdecydowano, by Dawidowicz przez tydzień potrenował z zespołem przed ogłoszeniem ścisłej kadry. A brak Mili nie dziwi pana? - Sebastian to dobry zawodnik, który strzelił bardzo ważną bramkę w meczu z Niemcami. Problem w tym, że działo się to już niemal dwa lata temu, a selekcjoner musi się kierować aktualną formą zawodników, nie patrzeć wstecz. Adam Nawałka najwyraźniej uznał, że ma na pozycję Mili innych zawodników. Polska może też zagrać dwójką napastników, a w takim wypadku typowy rozgrywający będzie niepotrzebny i stąd brak Sebastiana w reprezentacji. Nie brakuje panu Szukały, który długo był filarem kadry? - Zagrał w eliminacjach aż dziewięć meczów, więc na pewno pomógł kadrze. Z drugiej strony, trener Nawałka stawiał wówczas na niego, bo nie miał wielkiego wyboru. Był wtedy Glik, Pazdana w obecnej formie jeszcze nie było. Potem doszedł Pazdan, a Szukale zaczęły się problemy. Najpierw był w Arabii Saudyjskiej, a teraz nie gra w Turcji. Najważniejsze, że pojawił się Salamon i to miało decydujące znaczenie, przez co Szukały zabrakło w kadrze na Euro 2016. - Szukała i Salamon są zawodnikami o podobnych warunkach fizycznych - są wysocy, a to się przyda w pojedynkach główkowych w meczu z Irlandią Północną. To co zdecydowało, że pojedzie Bartosz Salamon, a nie Łukasz Szukała? - Bartosz ma przewagę, bo potrafi rozegrać piłkę, wprowadzić ją do gry. Pokazał to chociażby w meczu z Finlandią, gdy bardzo dobrze uruchamiał Grosickiego. Tak to bywa, że czasem ktoś musi wypaść ze składu, teraz miejsce w nim stracił Szukała. Ale czy mimo tej roszady obrona nie jest nadal naszą piętą achillesową? Na zgranie nowej defensywy nie zostało wiele czasu i tylko dwa mecze kontrolne. - To prawda, niedobór klasowych środkowych obrońców jest problemem, ale nie mamy wielkiego wyboru. Kamil Glik jest pewniakiem do wyjściowego składu. Poza tym nie ujawnił się jakiś wspaniały zawodnik, który mógłby zagrać na pozycji stopera. Lepszych od Pazdana i Salamona w tej chwili nie widać. Ci, co mieli być, znaleźli się w reprezentacji. Adam Nawałka nie miał innego wyboru. Szwedzi, Francuzi i Islandczycy powołali od razu 23 zawodników i mają spokój, chyba że dojdzie do kontuzji, wtedy kogoś zmienią. My zdecydowaliśmy się na wariant z 28 graczami. Z jednej strony jest rywalizacja, ale z drugiej będzie zamieszanie z piątką skreślonych. Które rozwiązanie jest lepsze? - Powiem szczerze, że raczej skłaniałbym się w kierunku powołania 23 zawodników. Z prostego powodu - zostaje tak naprawdę tydzień treningów. Te w Juracie są bardzie relaksowe, a właściwe będą w Arłamowie. I nie ma się co oszukiwać: trenerzy już na pewno wiedzą, kto pojedzie na Euro 2016. Chyba że wypadną losowe sytuacje - kontuzje, choroby. Przecież ten tydzień treningów nie zmieni układu sił w reprezentacji, choć każdy będzie się starał i będzie zmotywowany. - Ale faktycznie, gdyby od początku trenowało tylko 23 zawodników, to sztab uniknąłby zamieszania związanego z przekazaniem informacji tym zawodnikom, którzy nie pojadą, oni też by nie przeżywali rozczarowania, a mogliby być przygotowani jako rezerwowi, by zastąpić kogoś przy ewentualnej kontuzji. Ogólnonarodowy optymizm przed tego typu wydarzeniami jak Euro 2016 przerabialiśmy już kilkakrotnie, począwszy od MŚ 2002, ale balon szybko pękał. Czy teraz wynik kadry będzie na miarę oczekiwań? - Jest na to szansa. Kręgosłup naszej reprezentacji stanowią zawodnicy, którzy liczą się w Europie, grają w mocnych ligach. Lewandowski, Milik, Glik, Krychowiak, Grosicki, bramkarze, Piszczek, Błaszczykowski - to są zawodnicy, którzy mogą z kadrą odnieść sukces na Euro 2016. - Poza tym, losowanie grup było bardzo korzystne dla nas. Wiadomo, Niemcy są bardzo mocni, ale Irlandia Północna i Ukraina pozostają w zasięgu polskiej reprezentacji, a jeszcze jest o tyle dobrze, że można awansować z grupy także z trzeciego miejsca. Lepiej oczywiście awansować co najmniej z drugiego miejsca, bo później jest łatwiejsza droga do ćwierćfinału. - Euro to duża impreza, która wymaga dużej mobilizacji od zawodników, aby w każdym meczu byli przygotowani na walkę. Myślę, że tego nie zabraknie naszym zawodnikom. Adam Nawałka zrobi wszystko, by nie pojawiło się lekceważenie pierwszego rywala na ME, czyli Irlandii Płn., ale niektórym fanom piłki wydaje się, że takiego rywala powinniśmy wciągnąć lewą dziurką nosa i zacząć liczenie wyniku od 3-0... - Trudno się gra z wszystkimi drużynami z Wysp. Mieliśmy przykład w fazie grupowej, w bojach z Irlandią. Duże znaczenie ma wtedy siła fizyczna. Na szczęście mamy kilku zawodników, którzy dobrze się prezentują pod tym względem. Gorzej się naszej reprezentacji może grać z drużynami z południa Europy, gdy dominuje piłka techniczna. W fizycznym stylu radzimy sobie dobrze. Rozmawiał: Michał Białoński