Reprezentacja "La Roja" przystępowała do finałów mistrzostw Europy jako jeden z faworytów. Hiszpanie totalnie zdominowali międzynarodowe turnieje, wygrywając Euro w Austrii i Szwajcarii (2008) oraz mundial w Republice Południowej Afryki (2010). Rywale liczyli, że po takich triumfach drużyna Vicente del Bosque będzie dostatecznie nasycona, aby nieco odpuścić europejski czempionat na boiskach Polski i Ukrainy. Już w fazie grupowej przekonali się, że ich przypuszczenia to bardziej pobożne mrzonki niż realna szansa. Obrońcy tytułu mistrza Europy zaczęli od remisu z Włochami, ale następnie rozbili Irlandczyków i skromnie pokonali Chorwatów. Dzięki siedmiu punktom, zameldowali się w ćwierćfinale jako zwycięzca grupy C. W drodze do finału, ekipa "La Roja" pokonała Francję 2-0, a po serii "jedenastek" wyeliminowała Portugalię. Podobną drogę do najważniejszego spotkania turnieju przeszli Włosi, którzy w fazie grupowej co prawda potknęli się, remisując z Chorwacją, ale w fazie pucharowej wyeliminowali Anglików i Niemców. Obronić tytuł Spotkanie finałowe na Stadionie Olimpijskim w Kijowie mogło złotymi zgłoskami zapisać się w historii hiszpańskiego futbolu. Drużyna del Bosque miała szansę, aby jako pierwsza reprezentacja obronić tytuł mistrza Europy. Hiszpanie wzięli się do roboty od pierwszego gwizdka. Nie minął kwadrans, a genialnym podaniem popisał się Andres Iniesta. Pomocnik Barcelony obsłużył Ceska Fabregasa, a ten wpadł w pole karne Włochów i nie tyle podał, co wręcz nabił głowę Davida Silvy, który wpisał się na listę strzelców. Drużyna "Squadra Azzurra" marzyła o tym, aby dotrwać do przerwy z zaledwie jednym golem straty, ale gra na utrzymanie rezultatu skończyła się drugą bramką dla Hiszpanii. Cztery minuty przed końcem pierwszej połowy, Xavi zagrał do Jordiego Alby, a ten jak rasowy snajper, wbiegł w szesnastkę Gianluigiego Buffona i zaskoczył go strzałem w krótki róg. Po przerwie, Włosi nareszcie odpowiedzieli rywalom. Fenomenalną okazję na zdobycie gola miał Antonio Di Natale, ale napastnik, który pokonał Ikera Casillasa w fazie grupowej, zamiast w bramkę trafił w hiszpańskiego bramkarza. Kontuzja, która "zabiła" emocje Chwilę później urazu doznał Thiago Motta, a selekcjoner "Squadra Azzurra" nie miał już możliwości przeprowadzenia zmiany i drużyna z Półwyspu Apenińskiego musiała dokończyć mecz w dziesięciu. Wagę tego zdarzenia docenił po ostatnim gwizdku del Bosque, który powiedział: - Włosi byli dla nas bardzo trudnym przeciwnikiem, lecz nieszczęśliwa kontuzja Thiago Motty bardzo nam pomogła, ponieważ mogliśmy kontrolować grę. Rywale nie byli już tak groźni. Nie ukrywam, że sprzyjało nam szczęście, ale taki jest sport. W 84. minucie, Xavi wypatrzył Fernando Torresa, a "El Nino" nie pomylił się w sytuacji sam na sam z Buffonem. Trzy minuty później na boisku zameldował się Juan Mata, który potrzebował 60 sekund, aby dobić drużynę Prandellego. Zmiennik Iniesty, wbił piłkę do pustej bramki po akcji Torresa. Finał zakończony wynikiem 4-0 był pierwszym w historii meczem o złoto, w którym triumfator zdobył aż cztery bramki i równocześnie pierwszym, w którym różnica między zespołami była tak wielka. Hiszpania została również pierwszą drużyną, która obroniła tytuł mistrza Europy. - To moment historyczny, trzeba się nim cieszyć. Przed nami nikomu nie udało się dwa razy z rzędu wygrać mistrzostw Europy, a także wygrać trzech ważnych turniejów z rzędu. To wspaniała chwila. Nie spodziewaliśmy się osiągnąć tak wielkiego sukcesu - mówił po meczu kapitan reprezentacji "La Roja", Iker Casillas. Autor: Kamil Kania