Dariusz Wołowski, Interia: Czy jest pan usatysfakcjonowany decyzją FIFA i UEFA o wykluczeniu Rosji? Tomasz Frankowski: - Tak. To na pewno właściwy krok. Wśród wielu innych sankcji gospodarczych i politycznych nakładanych na Rosję. Świat musi się jasno określić po czyjej stronie staje w tej bezsensownej wojnie. Po stronie rosyjskiego najeźdźcy, czy brutalnie zaatakowanej Ukrainy. Wojna na Ukrainie. Frankowski: - Politycy też się ociągali Bardzo długo FIFA i UEFA dumały nad wykluczeniem Rosji. Narastała lawina plotek, że szef FIFA Gianni Infantino nie chce się narazić swojemu przyjacielowi Putinowi, a UEFA nie wyrzeknie się kasy Gazpromu. - Może faktycznie zastanawiali się o dwa dni za długo. Proszę jednak spojrzeć na polityków. Niemcy też dość opieszale wprowadzali sankcje polityczno-gospodarcze. Wyłączenie Rosji ze swift trwało trochę, a jednak się udało. Mimo początkowego oporu. Ludzie w Europie i na świecie oglądają okropności tej wojny i gniew w nich narasta. Zobaczyli na własne oczy krzywdę Ukrainy, agresję Rosji. Zwykli ludzie, działacze sportowi i politycy przekonują się, że trzeba zwalczać ten krwawy i absurdalny konflikt na wszystkie sposoby. Nie będę bronił FIFA i UEFA, ale znam ludzi, którzy tam pracują i widzę jak ich stosunek do tej wojny się zmienia. Wszyscy coraz ostrzej mówimy "stop" dla szaleństwa, które spada na naszych przyjaciół z Ukrainy. PZPN poszedł na wojnę z FIFA, UEFA i ją wygrał. Jest pan zaskoczony? - Dla mnie zwycięstwo osiągniemy wtedy, kiedy doprowadzimy do końca tej wojny. Sankcje miękkie, takie jak te wprowadzone przez FIFA i UEFA życia ludziom na Ukrainie nie uratują. Mają jednak swoją wagę. Rosja musi poczuć, że jest sama w tym swoim szaleństwie. Piłka nożna, sport to nie są najważniejsze sprawy na świecie, ale na tyle nośne, żeby rosyjskiego agresora zabolało wykluczenie. Trzeba uświadomić mu, że nie będzie tolerancji na żadnym polu. Mam nadzieję, że wszystkie federacje sportowe pójdą tą samą drogą i Rosja zostanie wykluczona z całego sportu. Wojna w Ukrainie. Co się nie mieściło w głowie Zbigniewa Bońka Wracając do postawy PZPN...Kilka dni temu były prezes Zbigniew Boniek nie wyobrażał sobie, żeby Polska mogła stawiać warunki, czy ultimatum organizacjom tak potężnym jak FIFA i UEFA. - Odwaga Cezarego Kuleszy została nagrodzona. PZPN wywarł presję na Szwecję, Czechy i inne federacje. Tam wszędzie pracują ludzie, którzy widzą co się dzieje. Widzą krzywdę Ukrainy i bezsens tej wojny, więc z przekonaniem przyłączali się do protestu. To co nie mieściło się w głowie Zbigniewa Bońka dwa dni temu, dziś stało się faktem. Pamiętajmy tylko, że celem nie było doprowadzenie do sankcji FIFA i UEFA, ale zakończenie wojny na Ukrainie. O to wciąż musimy walczyć. Wszystkimi sposobami. Co znaczy określenie "wykluczeni do odwołania" użyte przez FIFA i UEFA wobec Rosjan? Czy jest pan pewien, że 24 marca Polska nie zagra z Rosją w barażu o mundial w Katarze? - O sankcjach FIFA i UEFA wobec Rosji dowiedziałem się podczas lotu do Brukseli. Nie miałem czasu na głębsze analizy. Określenie "do odwołania" zostawia FIFA i UEFA furtkę. Z pewnością w każdej chwili mogą Rosjan przywrócić do rywalizacji. Zrobią to jednak tylko wtedy, gdy agresja na Ukrainie dobiegnie końca. Bez tego wydaje mi się to wykluczone. Nikt rozsądny nie chce firmować bestialstwa, które odbywa się na Ukrainie. Rozmawiał Dariusz Wołowski