Jak na razie nie dopuszczam nawet takiej myśli do głowy, że w Londynie mogłoby zabraknąć Lewandowskiego, chociaż niektórzy już zdecydowali za władze Bayernu i samego zawodnika, i układają zespół bez niego. Na czym opieram ten optymizm? Jeśli Robert tylko będzie bardzo chciał - a nie mam co do tego wątpliwości - to uda mu się złapać dwie sroki za ogon. Co prawda powiedzenie sugeruje coś zupełnie przeciwnego, ale Lewy już niejednokrotnie udowodnił, że w jego przypadku zasady, reguły, bariery istnieją po to, żeby je łamać i pokonywać. I nie mam tu w żadnym wypadku na myśli łamania obostrzeń, wprowadzanych przez poszczególne kraje w walce z pandemią. Robert w tych trudnych czasach, wbrew logice, osiąga największe sukcesy w swojej karierze i wierzę, że w tym przypadku nie ucierpi ani jego pogoń za wynikami oraz indywidualnymi rekordami w Bundeslidze, ani nasza narodowa drużyna. Epizody "Lewego" Wiemy, że miał w swojej karierze epizody, kiedy wydawało się, że za chwilę zostanie posadzony na ławce rezerwowych. Tak było, kiedy zdecydował, że nie przedłuży kontraktu z Borussią Dortmund i przejdzie do ekipy największego rywala, tak było też nie tak dawno, kiedy Bayern postawił szlaban na jego transferze do Realu Madryt. Z obu tych opresji Robert wyszedł bez szwanku - z nikim się nie pokłócił, nie musiał oglądać meczów z trybun. Wierzę w pozycję, jakiej dorobił się w niemieckim i światowym futbolu, wierzę też, że ludzie zarządzający największym niemieckim klubem - w razie takiej potrzeby - również wykażą się rozsądkiem i pójdą na ustępstwa. Pamiętajmy, że zarówno członkowie zarządu Bayernu, jak choćby prezes rady nadzorczej Karl-Heinz Rummenigge, dyrektor Oliver Kahn czy trener Hans Flick, to postacie związane przez wiele lat z drużyną narodową - pierwszy i drugi byli jej wybitnymi reprezentantami, trzeci przez wiele lat pracował w roli asystenta Joachima Löwa. Myślę, że w razie konieczności wykażą się zrozumieniem i pozwolą Robertowi na tak ważny występ w ekipie Biało-Czerwonych. Interesujące będzie zwłaszcza podejście w tej sprawie obecnego szkoleniowca mistrzów Niemiec. Wiadomo przecież, że Flick jest jednym z kandydatów do objęcia pozycji selekcjonera, gdy latem pożegna się z nią Löw. Może się więc okazać, że stając dziś na drodze Lewego (i innych piłkarzy, którym grozi zakaz wyjazdu na zgrupowania kadry), za kilka miesięcy być może będzie stał po drugiej stronie barykady i walczył o to, żeby nikt nie robił pod górkę jego przyszłym podopiecznym. Piszę o "barykadzie", ale jestem dziwnie spokojny, że wojenna retoryka nie będzie konieczna. Że jeśli nawet nie zmienią się w porę przepisy dotyczące obostrzeń w podróżowaniu, to znajdzie się jakiś kompromis. Bo w piłce, jak to w życiu - rozsądni ludzie potrafią znaleźć wyjście nawet z najtrudniejszej sytuacji.