W tym roku mijają 42 lata od słynnego "gestu Kozakiewicza" na moskiewskim stadionie. Polski tyczkarz wykonał go w kierunku mocno nieprzychylnej mu publiczności po tym, jak na letnich igrzyskach olimpijskich w Moskwie, oddał udane skoki. Po świetnym występie sięgnął po olimpijskie złoto. Ambasador ZSRR w PRL, Borys Aristow, domagał się wówczas odebrania Kozakiewiczowi medalu. Na tym nie poprzestał. Chciał też unieważnienia rekordu oraz dożywotniej dyskwalifikacji dla Polaka za "obrazę narodu radzieckiego". Ostatecznie z jego starań nic nie wyszło. A historia z gestem w wykonaniu Kozakiewicza stała się kultowa. MKOl potępia Rosję. Złamano rozejm olimpijski Władysław Kozakiewicz nie pozostawia złudzeń. Gorzko o FIFIE i Putinie Legendarny lekkoatleta został teraz zapytany o zdanie na temat tego, czy podczas meczu barażowego Rosja - Polska planowanego na 24 marca piłkarze powinni iść jego śladem i wykonać podobny gest co swego czasu on. Trener Dynama Kijów: Nie opuszczę miasta, nie jestem tchórzem Jego zdaniem trzeba walczyć o przeniesienie spotkania z Moskwy do chociażby innego rosyjskiego miasta. Natomiast nie bardzo wierzy, że pomocną rękę w tym zakresie wyciągnie FIFA. Nie ma żadnych złudzeń co do tego, że federacja podejmie poważne kroki względem Rosji. Konkretnie to argumentuje. Kozakiewicz jest też pewien, że "Putin miał zaplanowaną agresję po igrzyskach w Pekinie". W jego ocenie to oznacza jedno - że prezydent Rosji "w swoich planach nie liczy się z futbolem i gotów poświęcić dla nich swoich sportowców". Ukraińscy sportowcy poprosili o pozostanie w Polsce. Prezydent Krakowa odpowiada Wojna na Ukrainie. Tomasz Frankowski dla Interii: FIFA powinna wykluczyć Rosję z mundialu w Katarze Ostro do Bońka: Niech pan kopnie swoich kolegów w cztery litery