Zbigniew Czyż, Interia: Zaskoczyły pana ostatnie powołania Paulo Sousy na najbliższe mecze eliminacji do mistrzostw świata 2022? Paweł Wojtala, były reprezentant Polski: - Trochę tak. Nie ma w kadrze Tomasza Kędziory, nie ma też Sebastiana Walukiewicza. Trochę zaskoczyły mnie powołania dla piłkarzy Pogoni Szczecin, Kacpra Kozłowskiego i Sebastiana Kowalczyka. Domyślam się, że Paulo Sousa chce tych zawodników zaznajomić z kadrą, dać im szansę obycia się z reprezentacją, ale także dodać motywacji do dalszej ciężkiej pracy. To są pierwsze powołania portugalskiego szkoleniowca. Zawsze jestem za tym, żeby każdemu dać szanse. Potem będziemy oceniać. W kadrze nie ma Tymoteusza Puchacza, nie ma ani jednego piłkarza z Lecha Poznań. Jako były piłkarz tego klubu nie jest pan zawiedziony? - W kadrze jest za to wielu byłych zawodników Lecha. Oczywiście, mamy sytuację przejściową. W Lechu jest teraz pewien niedostatek reprezentantów, ale myślę, że wkrótce się to zmieni. Brak Michała Karbownika w szerokiej kadrze pana nie dziwi? - Michał Karbownik obecnie nie gra w klubie. Mamy innych zawodników grających. Trener na pewno musiał podjąć trudną decyzję, na kogo postawić, a z kogo zrezygnować. Postawił m.in. na Kamila Grosickiego, który też nie gra. To są jego decyzje i on z nich będzie rozliczany. Paulo Sousa dobrze zrobił, że już kilka tygodni temu zakomunikował naszym bramkarzom, że numerem jeden będzie Wojciech Szczęsny? - To na pewno bardzo trudna decyzja, kiedy ma się dwóch wyrównanych bramkarzy na bardzo dobrym poziomie. Decyzję trzeba uszanować. I tak na końcu wszystko zweryfikuje boisko, czy to były słuszne wybory. To dotyczy nie tyko bramkarzy. Jak zestawiłby pan defensywę na najbliższy mecz z Węgrami? - O wytypowanie nazwisk się nie pokuszę. Na zgrupowanie muszą przede wszystkim przyjechać wszyscy zdrowi. Odbędą się tylko dwa, może trzy pełne treningi. Paulo Sousa będzie miał bardzo mało czasu, żeby ocenić, w jakiej dyspozycji są poszczególni piłkarze. Myślę, że trzeba zestawić jak najlepszą defensywę, opartą na zawodnikach, których mamy, a nie na siłę wstawiać ich do pewnego systemu. Myślę, że tak będzie najlepiej i tak się stanie. Zagrałby pan bardziej trójką, czy czwórką obrońców? - Wiele będzie zależeć od dyspozycji naszych graczy. Pewnie trener ma już w głowie, jak zagrać, ale chyba jeszcze do końca nie jest zdecydowany, na jakie rozwiązanie ostatecznie postawić. Trójka obrońców Kamil Glik, Jan Bednarek, Michał Helik, to byłby dobry wybór? - Byle na zero z tyłu. Z ilu punktów naszej reprezentacji w meczach z Węgrami, Andorą i Anglią byłby pan zadowolony? - Z dziewięciu (śmiech). A tak na poważnie. Trener Sousa zapowiedział, że naszym celem jest walka o pierwsze miejsce w grupie, dlatego, żeby o tym myśleć, trzeba wygrywać każdy mecz. Wyobraża pan sobie kadrę bez Roberta Lewandowskiego w meczu przeciwko Anglii na Wembley? - Teoretycznie nie. Mamy jednak na świecie taką, a nie inną sytuację, więc wyobrażam sobie. Nie chciałbym jednak, żeby tak się stało. Robert jest dla naszej reprezentacji wartością dodaną. To wyjątkowa postać i wyjątkowy zawodnik. Dobrze by było, żeby jednak zagrał. Negocjacje się toczą i wierzę, że wszystko dobrze się skończy. Gdyby się okazało, że zabraknie nie tylko Roberta Lewandowskiego, ale też Krzysztofa Piątka i Arkadiusza Milika, to dla trenera byłaby mocno niekomfortowa sytuacja. Przejdźmy do ligowej piłki. Coraz głośniej mówi się o ewentualnym zwolnieniu Dariusza Żurawia z funkcji trenera Lecha Poznań. Gdyby pan podejmował decyzję, co by zrobił? - Na szczęście nie muszę podejmować takich decyzji. To prezesi klubu, którzy są w codziennym kontakcie z trenerem, mają najlepszy ogląd sytuacji. My często oceniamy trenera tylko po wynikach, a nie wiemy, co się dzieje w środku w klubie, jakie są prowadzone rozmowy. Wiadomo, że wynik jest najważniejszy, szczególnie w piłce zawodowej, bo o to chodzi, ale to wszystko wymaga długiej analizy. W Lechu Poznań nigdy nie podejmowano nerwowych ruchów. Mam nadzieję, że teraz też tak będzie. A jak ocenia pan postawę Lecha w obecnym sezonie? - W ostatnich czterech spotkaniach zdobył jedenaście punktów. Widać, że coś ruszyło pod tym względem, ale oczywiście gra daleka jest od oczekiwań wszystkich kibiców w Poznaniu. Rozczarowujące było także odpadnięcie z rozgrywek Pucharu Polski. W większości jesteśmy zawiedzeni postawą Lecha, ale patrząc na ostatnią zdobycz punktową, wydaje się, że to jest solidna zdobycz. Lech ma jeszcze szansę zakwalifikować się do gry w europejskich pucharach? - Myślę, że całkiem realne jest zajęcie czwartego miejsca. Przy odrobinie szczęścia, gdyby Raków Częstochowa zdobył Puchar Polski, to czwarta lokata może dać taką szansę. No chyba, że uda się jeszcze "Kolejorzowi" zająć trzecią pozycję. Nic nie jest niemożliwe. Będzie to jednak bardzo trudne. Rozmawiał Zbigniew Czyż