- Nie przypominam sobie sytuacji, by reprezentacja Polski odrobiła dwa gole straty, straciła trzeciego i jeszcze potem wyrównała - mówił po meczu Węgry - Polska, kapitan Robert Lewandowski, strzelec jednego z trzech goli, obok Krzysztofa Piątka i Kamila Jóźwiaka. Faktycznie, identyczny scenariusz (z 0-2 na 2-2 i z 2-3 na 3-3) w meczu reprezentacji Polski o punkty wcześniej się nie zdarzył. A tylko dwa razy w meczach o stawkę Polacy potrafili odrobić dwa gole straty i zremisować mecz po 90. minutach gry. Obie sytuacje miały jednak ostatecznie bardziej gorzki niż słodki smak. Węgry - Polska 3-3 prawie jak Polska - Irlandia 3-3 w 1991 roku Euro w 1992 roku było ostatnim z udziałem zaledwie ośmiu reprezentacji. Zwłaszcza z dzisiejszej perspektywy, gdy na tegoroczne mistrzostwa Europy pojedzie trzy razy tyle zespołów, było to ekskluzywne grono, a sam awans na turniej był już wyczynem. Reprezentacja Polski Andrzeja Strejlaua była blisko, ale mecz z Irlandią w Poznaniu (16 października 1991 r.), który powinna wygrać, tylko zremisowała w dramatycznych okolicznościach 3-3.To był jeden z najbardziej emocjonujących, a jednocześnie najbardziej irytujących meczów reprezentacji Polski w latach 90. Podobnie jak teraz przeciwko Węgrom, drażniły błędów Polaków w obronie, a cieszyły szarże zmienników. Polacy zagrali bez swojej ówczesnej podpory obrony - Romana Szewczyka. Jego zastępca w roli lidera defensywy, Dariusz Wdowczyk, zagrał katastrofalnie. Razem z Dariuszem Kubickim, drugim z obrońców reprezentacji Polski grających wówczas na Wyspach, dawał się jak dziecko ogrywać swoim klubowym kolegom (Morris i Cascarino dzielili w Glasgow szatnię Celtiku razem z Wdowczykiem, a McGrath i Staunton w Aston Villi z Kubickim). Andrzej Strejlau zdjął Dariusza Kubickiego już w 33 minucie gry! Dariusz Wdowczyk dograł mecz do końca, ale nigdy więcej nie dostał już żadnej poważnej szansy od Strejlaua (choć do tej pory był prawdziwą ostoją w jego drużynie). CZYTAJ TEŻ: Antoni Piechniczek: Paulo Sousa zaryzykował za bardzoProwadzenie dla Irlandii już w 12. minucie zdobył niepilnowany przez nikogo Paul McGrath. Wyrównał na 1-1, już po przerwie, świetnie grający tego dnia w Poznaniu Piotr Czachowski (po tym meczu interesowała się nim londyńska Chelsea). Po kolejnych karygodnych błędach w obronie, Irlandczycy zdobyli dwa gole w ciągu zaledwie siedmiu minut (Townsend i Cascarino). Impuls Polakom dała kontaktową bramka Jana Furtoka na 2-3. Andrzej Strejlau ściągnął z boiska ospałego Ryszarda Tarasiewicza, a akcje Polaków zaczął napędzać wprowadzony do gry na swoim stadionie przy Bułgarskiej Dariusz Skrzypczak. Na cztery minuty przed końcem gry, Piotr Czachowski świetnie dograł do Jana Urbana, a ten pokonał Pata Bonnera. Remis był porażką dla obu ekip, a urządzał Anglików. Podczas ostatniej serii gier, wszystkie trzy reprezentacje wyrywały sobie bilet na Euro 1992 w Szwecji. Mecze odbywały się równolegle. Najpierw to Polacy mieli wirtualny awans, gdy prowadzili z Anglią, a Irlandia tylko remisowała z Turcją. Potem górą byli Irlandczycy, którzy objęli prowadzenie w swoim meczu. W końcu jednak awans wywalczyli Anglicy, którzy w Poznaniu doprowadzili do wyrównania za sprawą Gary'ego Linekera. Polska - Brazylia 1938. Ernest Wilimowski też odrobił dwa gole straty Reprezentacja Polski odrobiła też dwa gole straty w trakcie legendarnego meczu z Brazylią na mistrzostwach świata w 1938 roku. Przypomnijmy jego przebieg. Brazylijczycy prowadzili 1-0 po golu Leonidasa. Wyrównał z rzutu karnego, zdobywając pierwszego polskiego gola na mundialu w historii, Fryderyk Scherfke. Do przerwy było jednak 3-1 dla Brazylii (gole Jose Peracio i Romeu Pellicciari). Po przerwie swój popis zaczął Ernest Wilimowski. To on, w ciągu zaledwie sześciu minut (53. i 59.) doprowadził do remisu 3-3. Potem znów strzelił Jose Peracio (na 4-3), a w ostatniej minucie podstawowego czasu gry znów wyrównał Ernest Wilimowski (4-4). Po 90. minutach gry był więc remis. W dogrywce dwa gole strzelił Leonidas (na 5-4 i 6-4) na które tylko jednym odpowiedział Ernest Wilimowski (6-5). Po heroicznym boju Polacy odpadli z Brazylią, ale ich mecz oraz wyczyn Ernesta Wilimowskiego przeszedł do historii mistrzostw świata. Bartosz Nosal