- Na pewno czujemy po tym meczu delikatny niedosyt - powiedział Jóźwiak w rozmowie z reporterem TVP Sport. - Ze stanu 0-2 doprowadziliśmy do remisu i przeważaliśmy. Wydawało się, że strzelimy kolejnego gola. A tymczasem znowu musieliśmy gonić wynik. - To był szalony mecz- dodał. - Nic nie zapowiadało, że tak łatwo stracimy gole. Wykonaliśmy super robotę na treningach. Szkoda, że tak się potoczyło, ale remis powinniśmy potraktować jako coś cennego, bo sytuacja wyglądała naprawdę źle. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Jóźwiak pojawił się na murawie w 59. minucie, gdy "Biało-Czerwoni" przegrywali różnica dwóch bramek. W ciągu niespełna 120 sekund najpierw zaliczył asystę, a potem sam umieścił piłkę w siatce.- W tej pierwszej sytuacji dostałem dobrą piłkę do skrzydła i zacentrowałem - opowiada. - Tego trener ode mnie wymagał, żebym dośrodkowywał i grał jeden na jeden. Zobaczyłem Grzesia Krychowiaka w polu karnym i zagrałem. On nie trafił w piłkę, ale szczęśliwie do piłki dopadł Krzysiek Piątek. - Przy drugiej bramce świetną robotę wykonał Piotrek Zieliński - relacjonuje. - Zauważył, że wychodzę na czystą pozycję i przyspieszył grę. Znalazłem się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i uderzyłem. Wydawało się, że na fali zdołamy zdobyć trzecią bramkę. Na prowadzenie ponownie wyszli jednak Węgrzy. Ostatecznie oba zespoły musieli się zadowolić podziałem punktów. Polacy kwalifikacyjnej premiery nie mogą zaliczyć do udanych. - Każdy musi zacząć od siebie i zastanowić się, co mógł zrobić lepiej - mówi Jóźwiak. - Wydawało nam się, że jesteśmy do tego spotkania dobrze przygotowani i... tak było. Bramki straciliśmy naprawdę w zbyt prosty sposób. Wiemy, że jest dużo do poprawy. UKiEl. MŚ 2022 - wyniki, tabela, strzelcy i terminarz grupy I