Paweł Czado, Interia: We mnie jeszcze buzują emocje. A w panu? Antoni Piechniczek: - Też! Ten mecz można rozpatrywać na wiele sposobów. Przed spotkaniem panował umiarkowany optymizm, że nowy selekcjoner poukłada tę drużynę i da jej impuls. Jak to wyszło? Do 60. minuty oglądaliśmy koncepcję zaproponowaną przez Portugalczyka, przez ostatnie poł godziny - koncepcję wymyśloną przez jego poprzednika. Paulo Sousa zaczął eksperymentalnie. - Selekcjoner ma oczywiście prawo do eksperymentów. Zaskoczyło mnie jednak, że Paulo Sousa zaryzykował aż tak bardzo w meczu o taką stawkę! Na środku obrony Jan Bednarek z absolutnym debiutantem Michałem Helikiem... Wydaje mi się, że dobrym momentem na spróbowanie takiego zestawienia był mecz z Andorą. Wiadomo ile tej reprezentacji może dać taki piłkarz jak Kamil Glik. On był dla mnie naturalnym wyborem na spotkanie w Budapeszcie. Proszę zauważyć: wiedząc teraz jak zagrał Glik w meczu z Węgrami i jak zagrałby Helik w meczu z Andorą, selekcjoner lepiej wiedziałby jak zestawić środek obrony na mecz z Anglią. A tak Helik jest w tej chwili "spalony", przynajmniej na kilka najbliższych meczów... Niemniej reprezentacja Polski potrafiła się w Budapeszcie podnieść. - To prawda i wystawia jej to dobre świadectwo. Paulo Sousa potrafił zdecydować się na zmiany, które odmieniły obraz meczu. Robert Lewandowski znowu strzelił wspaniałego gola. Sposób opanowania piłki, strzał - to był majstersztyk. Żałuję, że zaraz potem Lewandowski nie strzelił na 4-3 w ekwilibrystycznej pozycji. Nie dość, że byłby to gol, który pewnie dałby zwycięstwo, ale jeszcze w dodatku najwyższej urody. Wtedy o tym meczu pamiętalibyśmy latami. - I tak będziemy pamiętali. Przez pierwszą godzinę reprezentacja grało tak słabo, ze nie mogłem uwierzyć... Na szczęście potem na boisko weszli zawodnicy, którzy odmienili obraz gry. Wtedy ożyliśmy. Błyskawicznie! Piątek pokazał to z czego jest znany, pokazał, że można na nim polegać. A kiedy Jóźwiak, który bardzo podobał mi się na skrzydle dołożył drugą bramkę, wszyscy uwierzyliśmy, że... można to jeszcze wygrać! Węgry były w tamtym momencie jak znokautowany bokser, który podnosi się powoli po komendzie "8", ale jeszcze nie do końca kontaktuje co się dzieje. Była szansa dołożyć natychmiast trzeciego gola, ale właśnie wtedy niepotrzebnie się cofnęliśmy. Kilku piłkarzy popełniło w tym meczu błędy. - To prawda. Wojciech Szczęsny źle zachował się przy pierwszej straconej bramce. Uważam, że mógł w tamtej sytuacji lepiej się ustawić. Przy ostatniej straconej bramce wręcz żenujący błąd w kryciu popełnił Reca. Po meczu czytam, że Paulo Sousa miał nosa. Moim zdaniem nie miał! Zabrakło przecież intuicji przy ustalaniu wyjściowego składu. Popełnił błędy zestawiając linię obrony i linię środkową. Jak w pierwszej połowie miał właściwie grać Zieliński? Przed reprezentacją dużo pracy. Czyli co: mieszane uczucia? - Tak. Niemniej nie można być niezadowolonym z wyniku, remis na boisku takiego konkurenta to nie jest wcale zły rezultat. Uważam, że trzeba szanować ten punkt. Bardziej niż my to Węgrzy mają przecież prawo czuć niedosyt. Prowadzili wyraźnie, potem jeszcze raz wyszli na prowadzenie a mimo to zremisowali. A teraz? Teraz trzeba pokonać Andorę i co najmniej zremisować w Anglii. Rozmawiał Paweł Czado