Według polskich i ukraińskich mediów Andrij Szewczenko jest o krok od zostania nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Jak przekonują dziennikarze, szkoleniowiec, który w 2021 roku awansował z reprezentacją Ukrainy do ćwierćfinału Euro, miał już nawet uzgodnić z prezesem PZPN Cezarym Kuleszą kwestie swojego wynagrodzenia... Skąd wziął się nagły twist w sprawie następcy Paulo Sousy, skoro o krok od podpisania umowy był jeszcze niedawno Adam Nawałka? I dlaczego Kulesza tak bardzo chce zatrudnić Szewczenkę? Interia ujawnia kulisy zaskakującego zwrotu akcji. Kliczko i spotkanie w Warszawie Jak ustaliliśmy, znajomość Kuleszy z Szewczenką trwa od końcówki maja 2015 roku. Do pierwszego spotkania miało dojść w... Warszawie. To właśnie tam - na PGE Narodowym - rozegrano finał Ligi Europy. Na murawie ukraiński Dnipro Dniepropetrowsk dzielnie rywalizował z Sevillą, z Grzegorzem Krychowiakiem w składzie. Na trybunach spotkali się natomiast Kulesza, prezes Jagiellonii Białystok oraz będący w przededniu trenerskiej kariery "Szewa". Jeden z uczestników tamtego meczu wspomina, że w ekipie dopingującej Dnipro, do której Kulesza wówczas dołączył, znajdowali się między innymi mer Kijowa i wielokrotny mistrz świata w boksie Witalij Kliczko, prezydent Dynama Kijów Ihor Surkis czy Ihor Kołomojski, oligarcha z Dniepropetrowska. To wtedy Kulesza miał złapać dobry kontakt z Szewczenką, z którym od razu wymienił się numerem telefonu. I z którym w kontakcie pozostał aż do dziś. Nie bez znaczenia była z pewnością kwestia komunikacji, bo chociaż prezes PZPN nie posługuje się płynnie językiem angielskim czy włoskim, to swobodnie mówi po rosyjsku. Przekonujące Euro 2020 Słabość Kuleszy do mieszkającego na stałe w Londynie trenera ma wynikać jednak nie tylko ze względu na prywatną znajomość czy kwestie językowe. Osoby z otoczenia szefa federacji przyznają, że ten przez ostatnie lata bacznie śledził rozwój ukraińskiego szkoleniowca. Były napastnik Milanu i Chelsea miał zaimponować Kuleszy przede wszystkim w trakcie mistrzostw Europy. Na ubiegłorocznym turnieju Ukraińcy wyszli z grupy z trzeciego miejsca, grając atrakcyjną i ofensywną piłkę (chociażby w znakomitym meczu z Holandią, przegranym 2-3). Co więcej, w 1/8 turnieju nasi wschodni sąsiedzi wyeliminowali po dogrywce Szwecję. I chociaż w ćwierćfinale Anglia rozbiła ich aż 0-4, to zostawili po sobie dobre wrażenie. Tak samo jak po eliminacjach do Euro 2020, w których Ukraina w grupie wyprzedziła Serbię i... Portugalię. W kontekście pracy z Ukrainą, którą Szewczenko prowadził od 2016 do 2021 roku, pojawiają się także słabsze karty. Na przykład start w eliminacjach do mistrzostw świata, czyli kolejne remisy z Francją, Finlandią i Kazachstanem. Na kolana nie rzuca także trzymiesięczna przygoda w Genoi, która uparcie okupowała ostatnie miejsce w tabeli Serie A. Szewczenko zablokował... Czerczesowa? Według naszych rozmówców pomysł zatrudnienia Szewczenki krążył po głowie Kuleszy już pod koniec września. Wtedy jednak ten oszczędził Sousę i dał mu szansę na dokończenie eliminacji mundialu. W październiku Polacy pokonali San Marino i Albanię, a tuż przed kolejnymi meczami - 7 listopada - Szewczenko podpisał kontrakt z Genoą i zastąpił Davide Ballardiniego. Temat został więc zamrożony. Aż do 15 stycznia, gdy 45-latek został z Serie A zwolniony. Okazuje się jednak, że to właśnie Szewczenko - chociaż nieświadomie - zablokował możliwość pracy w reprezentacji Polski... Stanisławowi Czerczesowowi. W okresie jesiennych meczów kadry Rosjaninowi, znanemu kibicom z Legii Warszawa, zależało na nawiązaniu współpracy z naszą federacją. Czerczesow pofatygował się nawet do stolicy, aby obejrzeć mecz Legii z Leicester w Lidze Europy. W loży stadionu nieprzypadkowo został posadzony obok Kuleszy. I chociaż trwająca przez całe spotkanie rozmowa przebiegła w świetnej atmosferze, to prezes PZPN nie zdecydował się na wykonanie kolejnego kroku i nie zaprosił Czerczesowa do negocjacyjnego stołu. Dlaczego? Bo już wtedy po cichu przyznawał, że jeśli miałby wziąć trenera ze wschodu, to od Czerczesowa wolałby młodszego "Szewę". Czy ukraiński sen Kuleszy się spełni? Jeżeli Szewczenko naprawdę podpisze umowę z PZPN, to kluczowym dniem w całej sprawie będzie wspominany 15 stycznia. Kilkadziesiąt godzin wcześniej selekcjonerem mógł się poczuć Nawałka. Po rozmowie, która miała miejsce w hotelu Regent w nocy z czwartku na piątek, on i Kulesza wyszli z poczuciem, że warunki brzegowe porozumienia zostały ustalone. Następnego dnia obaj rozmawiali telefonicznie, a Nawałka rozpoczął przygotowania do walki o mundial. 64-latek spotkał się z team managerem kadry Jakubem Kwiatkowskim, rozmawiał z Łukaszem Piszczkiem, którego widział w sztabie, zaczął mobilizację "oficerów", z którymi współpracował przez lata: Bogdana Zająca, Jarosława Tkocza czy Marcina Prasoła. Gdy doświadczony szkoleniowiec energicznie szykował się do pracy (PZPN natomiast zarezerwował na kilka dni salę na PGE Narodowym, gdzie selekcjoner miał być ogłoszony), Kulesza... niespodziewanie wywrócił stolik. To właśnie decyzja działaczy Genoi sprawiła, że szanse Nawałki poleciały na łeb, na szyję. Szewczenko był do wzięcia i Polak, traktowany jako opcja bezpieczna, ale rezerwowa, musi wciąż czekać. Nie oznacza to, że selekcjonerem nie zostanie, bo przed Szewczenką jest arcytrudna misja: rozwiązanie lukratywnej umowy z Genoą. Arcytrudna, bo ustąpić nie chce żadna ze stron. I trudno się dziwić, bo gra idzie o kilka milionów euro. Jeżeli jednak się to uda, to wszystko wskazuje na to, że w końcu spełni się ukraiński sen Kuleszy. Sebastian Staszewski, Interia