Przede wszystkim Czesław Michniewicz jest Polakiem, więc ma dobre rozeznanie w realiach naszej piłki. Do meczu barażowego z Rosją pozostały niespełna dwa miesiące, więc zagraniczny selekcjoner musiałby część tego czasu poświęcić na poznanie nazwisk piłkarzy. Michniewicz jest już o krok do przodu. Poza tym jeszcze półtora roku temu prowadził reprezentację U-21, dzięki czemu jest na bieżąco, jeśli chodzi o młodych i utalentowanych polskich piłkarzy. Może wprowadzić do kadry nieco świeżej krwi - choć to raczej w dalszej perspektywie, bo w marcu czasu na jakiekolwiek eksperymenty nie będzie. Michniewicz zna także futbol rosyjski. To może być pomocne. Podczas pracy w Ekstraklasie czy kadrze U-21 dał się poznać również jako doskonały strateg. Najlepiej czuł się wtedy, gdy występował w roli Dawida. Poradził sobie z niejednym Goliatem. Używał sprytu, nowinek taktycznych i żelaznej defensywy. Czesław Michniewicz, czyli wyniki ważniejsze niż styl To, co jednak działało doraźnie, niekoniecznie sprawdzało się w szerszej perspektywie. Włodarze klubów, w których pracował Michniewicz, mieli do niego pretensje o siermiężny styl, ograniczenie się do defensywy i zabijanie widowiska. Pogoń Szczecin pod wodzą tego szkoleniowca notowała co prawda rekordowo długą serię bez porażki (12 meczów), jednak aż siedem z tych spotkań kończyło się remisami. Ostatecznie to właśnie mało efektowny styl gry, a także różnice zdań w kontekście budowania drużyny doprowadziły do tego, że po zaledwie roku Czesław Michniewicz odszedł ze Szczecina. Stał się poniekąd zakładnikiem swoich małych sukcesów (dobra pozycja wyjściowa przed rundą mistrzowską) i wydumanych oczekiwań. Jarosław Mroczek i jego współpracownicy postawili następnie na Kazimierza Moskala. Pogoń miała grać ładniej niż za Michniewicza, a do tego jeszcze solidniej punktować. Skończyło się na tym, że zespół uplasował się o jedno miejsce niżej w tabeli, a gra - poza kilkoma wyjątkami - wcale nie zachwycała. Czesław Michniewicz - historia powtórzyła się w Niecieczy W marcu 2017 roku Michniewicz znów musiał przełknąć gorzką pigułkę. Tym razem współpracę z nim postanowili zakończyć włodarze Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Państwo Witkowscy zbyt szybko uwierzyli w wielkość swojej drużyny. Klub z jednym z najniższych budżetów w stawce spędził przerwę zimową na czwartym miejscu. Kiedy wiosną wyniki były gorsze, winą obarczono właśnie Michniewicza. Trener nie dostał szansy na wyciągnięcie zespołu z kryzysu. Rok później okazało się, że wyniki osiągane przez Michniewicza były zdecydowanie ponad stan. W sezonie 2017/2018 Termalica spadła z ligi. Wróciła dopiero w 2021 roku i jak na razie walczy o utrzymanie. O pierwszej ósemce może zapomnieć. Czesław Michniewicz to trenerski pragmatyk. Potrafi rozpoznać ograniczenia swoich zawodników i dobiera taktykę pod nich, a nie odwrotnie. Oczy kibiców mogą czasem krwawić. Trzeba jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w Moskwie będzie nam zależało na walorach estetycznych, czy na awansie. Jakub Żelepień, Interia