1. Sousa musi drżeć o posadę Nadal nie widać, żeby gra reprezentacji Polski mocno różniła się od tego, co widzieliśmy za kadencji Jerzego Brzęczka. Paulo Sousa dużo lepiej wypada na konferencjach prasowych. Miło się słucha, jak opowiada o futbolu i swoim autorskim pomyśle na grę reprezentacji Polski. Szkoda, że wciąż go nie widać na boisku. Przed meczem decydującym o rozstawieniu w barażach zmniejszył nasze szanse awansu na mundial nie wystawiając nie tylko przeciążonych sezonem Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika, ale zupełnie niespodziewanie i irracjonalnie także np. Piotra Zielińskiego i Arkadiusza Milika, którzy w nogach tylu wybieganych minut nie mają, bo długo pauzowali. Bardzo ważnym meczu postawił na nie grających w swoich klubach Tymoteusza Puchacza i Krzysztofa Piątka. Ta decyzja może drogo kosztować jego i reprezentację, która w meczach o punkty za jego kadencji potrafiła pokonać tylko Albanię, San Marino i Andorę. Prezes Cezary Kulesza powinien zacząć intensywniej myśleć o nowym selekcjonerze. 2. Piątek nieprzypadkowo nie gra w Hercie Jeśli ktoś liczył na to, że Krzysztof Piątek zastąpi w ataku reprezentacji Polski Roberta Lewandowskiego, to oglądanie byłego gracza Milanu w meczu z Madziarami musiało być dla niego nie tyle rozczarowaniem, co niezłym wstrząsem. Piątek w pierwszej połowie miał więcej strat niż celnych... podań. Takich statystyk w meczach na tym poziomie raczej się nie spotyka. Rezerwowy Herthy Berlin stwarzał zerowe zagrożenia pod bramką Denesa Dibusza. Na szczęście po godzinie gry Sousa zlitował się nad kibicami i zdjął go z boiska. 3. Puchacz nadal nie umie dośrodkowywać Berlin wyraźnie szkodzi naszym reprezentantom. Kilka miesięcy spędzone na ławce rezerwowych Unionu Berlin nie pomogły Tymoteuszowi Puchaczowi w nauce dośrodkowań w pełnym biegu. Ustawiony na lewym wahadle piłkarz biegał dużo, ale kompletnie bez sensu. Już na Euro 2020 były gracz Lecha Poznań irytował nieskutecznymi wrzutkami. W meczu z Węgrami nadal ze skrzydła posyłał piłki wszędzie, tylko nie tam gdzie stali jego koledzy. Na dodatek zanotował jeszcze "asystę" przy golu dla Węgrów. Koszmarny występ. 4. Szczęsny nie ma szczęścia Gol puszczony między nogami zawsze jest wstydliwy dla golkipera. Jeśli już Wojciech Szczęsny ma pecha, to zawsze w jakimś bardzo ważnym meczu reprezentacji. Szczęścia brakowało mu w meczu otwarcia Euro 2012 z Grekami, kiedy wyleciał z boiska, na Euro 2016 we Francji, gdzie szybko doznał kontuzji i stracił miejsce w składzie, w końcu na mundialu w Rosji, gdy puścił kuriozalną bramkę w meczu z Senegalem. Teraz bliski był podobnego błędu w końcówce meczu. Przy golu na 0:1 też specjalnie nie błysnął. 5. Zespół Sousy nie umie bronić Mecz z Węgrami pokazał, że Robert Lewandowski jest nie do zastąpienia i Kamil Glik podobnie. Spośród obrońców reprezentacji Polski przyzwoity mecz zaliczył tylko Paweł Dawidowicz. Jan Bednarek miał asystę, ale popełnił sporo błędów, choć to on miał być liderem swojej formacji. Tomasz Kędziora zaliczył swój najgorszy mecz w reprezentacji i powinien wrócić na ławkę rezerwowych. Wahadłowi też nie pomagali. Chyba, że rywalom, jak Puchacz przy obu golach. 6. Świderski nie zawodzi Napastnik PAOK Saloniki jest dla Paulo Sousy prawdziwym amuletem. Portugalczyk stawia na niego, a Karol Świderski odwdzięcza się najlepiej, jak umie. W eliminacjach strzelił pięć goli, choć w większości spotkań pojawiał się na boisku w drugiej połowie. Jesienią były piłkarz Jagiellonii Białystok dał świetną zmianę w meczu z Anglią, zdobył zwycięskiego gola na trudnym terenie w Tiranie, a teraz dał nam chwilę nadziei w spotkaniu z Węgrami. Gdybyśmy utrzymali remis ponownie byłby bohaterem.