Komitet Wykonawczy UEFA podjął decyzję o odebraniu Rosji finału Ligi Mistrzów. Mecz nie odbędzie się zatem w Sankt Petersburgu, a w Paryżu. Ponadto europejska federacja poinformowała, że domowe mecze rosyjskich i ukraińskich klubów będą rozgrywane na terenie neutralnym. Czytaj więcej - Rosji odebrano finał LM. Znamy nową lokalizację UEFA nie zdecydowała się jednak wykluczyć Rosji, ani rosyjskich klubów z rozgrywek. Miażdżąca krytyka decyzji UEFA. "Wstyd i hańba" "Uefa zadecydowała, że rosyjskie i ukraińskie kluby oraz reprezentacje będą rozgrywać swoje mecze domowe na gruncie neutralnym. Do odwołania. Gwałciciele z takimi sankcjami jak gwałceni" - napisał na Twitterze dziennikarz Michał Kołodziejczyk. Środowisko sportowe jest w pełni zbulwersowane. "Żenujące oświadczenie światowej centrali piłkarskiej! Powinni jeszcze nakazać zawieszenie broni na czas meczów reprezentacji Rosji, żeby sobie żołnierze Putina mogli ze spokojem obejrzeć, a nie musieli się zajmować jakimś tam napadaniem Ukrainy!" - napisał Szymon Ziółkowski, mistrz olimpijski i były poseł na sejm. "Obrzydza mnie w ostatnich dniach świat wielkiego futbolu. Każdego dnia jest w nim mowa o "rispekcie" i miłości, a na końcu - gdy naprawdę giną ludzie i trzeba reagować - wychodzi kilku gości z FIFA i UEFA i prezentuje jakieś żenujące "sankcje". Bo liczy się hajs. Wstyd i hańba" - skomentował zaś dziennikarz Interii, Sebastian Staszewski. - Z mojej perspektywy to decyzja haniebna. Rosja nie została wykluczona ze struktur piłkarskich na ten moment i będzie mogła rozgrywać swoje mecze tylko na neutralnym terenie - stwierdził na antenie "Kanału Sportowego" Krzysztof Stanowski. "Decyzja o nakazie rozgrywania rosyjskich meczów na neutralnym gruncie to jakiś absurd. Nie można jej tłumaczyć względami bezpieczeństwa, bo przecież teoretycznie w Rosji można normalnie grać. Więc jeśli ma to być po prostu kara, to śmieszna. Zwłaszcza że Ukraina ma tak samo" - napisał z kolei Michał Trela. "Decyzja UEFA to hańba. Jak splunięcie Ukraińcom w twarz" - napisał z kolei Maciej Szmigielski z "Przeglądu Sportowego". WG