- To nie pierwszy raz, gdy piłkarze, jakich wpuszczamy, rozstrzygają mecz. Oni rozumieją, co powinni zrobić ma murawie. Mają wystarczająco dużo umiejętności, aby zrobić przewagę po wejściu z ławki. Zawsze w nich wszystkich wierzymy - chwalił zmienników Świderskiego i Klicha, których akcja dała bramkę na wagę trzech punktów. - Ale kluczem była zwycięska mentalność zespołu, którą budujemy. Dzięki niej drużyna w każdym meczu dąży do zwycięstw. Ten mecz był trudny również z uwagi na warunki, w jakich był rozgrywany. Mam na myśli presję, jaką na naszym zespole wywierali kibice gospodarzy. Musieliśmy być bardzo skoncentrowani - zauważył. - Oczywiście, czasem nasze podania mogły być dokładniejsze, ale nie pomagała w tym murawa, która miała nierówności. Byliśmy również przygotowani na zmiany taktyki w wykonaniu mojego kolegi Rei, który już w poprzednich meczach z ustawienia trzech środkowych pomocników przechodził na trójkę napastników. Ale dzięki temu nasz środkowy Krychowiak miał więcej miejsca - podkreślał Sousa. - Gdy Klich wszedł na murawę, wniósł dużo więcej jakości. Nie powiem, że Moder grał źle, ale Klich operował wybitnie w środku, co pozwoliło nam na przejęcie większej kontroli nad meczem - chwali pomocnika Paulo Sousa. Sousa: Lewandowski nie strzelił, ale walczył dla zespołu - Napastnicy nie mieli łatwo z wykańczaniem akcji. Rywal się z nimi nie patyczkował się, wchodził w nich ciałem. Robert Lewandowski nie strzelił bramki, ale bardzo absorbował rywala, sporo się nabiegał, walczył, podejmował pojedynki, wywierał presję na rywalu, robił miejsce innym piłkarzom. Z tego między innymi skorzystał Świderski - dodał. - Bardzo się cieszę, że gola strzelił akurat Karol. Gdy na początku go powoływałem, ciążyła na nim spora krytyka. On pokazuje jednak, że jest innym napastnikiem niż pozostali. Strzela gole i rośnie z meczu na mecz. Pamiętacie pewnie, że na pierwszej konferencji powiedziałem, że mamy wystarczającą liczbę klasowych napastników, o różnej charakterystyce. Oni pomagają nam wygrywać zacięte mecze, w których wszystko się może zdarzyć - podsumował Paulo Sousa. Z Tirany Michał Białoński, Interia