Michał Białoński, Interia: Trener Paulo Sousa oszczędził liderów, na czele z Robertem Lewandowskim, który nie zagrał na własną prośbę. W efekcie przegraliśmy u siebie z Węgrami. Nie dość, że padła twierdza PGE Narodowy, to jeszcze straciliśmy rozstawienie i baraże zaczniemy na wyjeździe z silnym rywalem. Jakby tego było mało, kanał PZPN-u opublikował film, z którego wynika, że kapitan nie miał bladego pojęcia, jak wyglądają nasze szanse na rozstawienie w barażach. Jak pan ocenia kryzys wokół reprezentacji? Franciszek Smuda, były selekcjoner, trener Wieczystej Kraków: Z brakiem rozstawienia ja bym nie dramatyzował. Natomiast co do składu, to na miejscu trenera Sousy ten słabszy wystawiłbym na Andorę, a ten mocniejszy na Węgry, które zrobiły w ostatnich latach spore postępy. Nieprzypadkowo w meczach o stawkę zremisowały na wyjazdach z Niemcami i Anglią, a u siebie zremisowały z mistrzami świata - Francją. Sousa siłę Węgrów musiał znać najlepiej, bo na inaugurację zremisował z nimi 3-3 w Budapeszcie. - Trener Sousa prowadzi kadrę już osiem miesięcy, a ja nie widzę żadnej stabilizacji składu. Cały czas są próby różnych ustawień, taktyk, zmieniają się zawodnicy. Niedawno wszyscy mówili, że Kozłowski to największe objawienie reprezentacji na Euro 2020, aż tu nagle zostaje przeniesiony do młodzieżówki. Wiem, że ona miała ważny mecz z Niemcami, więc trochę to rozumiem. Generalnie jednak po tych ośmiu miesiącach nie widzę mocnego szkieletu naszej kadry, który nie ulegałby zmianom w trzech kolejnych meczach. W każdym meczu są rotacje, gra ktoś inny. Wydaje mi się, że najpierw trener Sousa powinien sobie wybrać żelazną pierwszą "jedenastkę" i do niej dopiero dokooptowywać cegiełki. Jeśli jedna wypada, to jest następna. Na razie z meczu na mecz wychodzi niemal całkiem odmieniona drużyna. Gdy prowadził pan Roberta Lewandowskiego czy to w Lechu, czy w reprezentacji Polski, zdarzało się, aby poprosił o zwolnienie z meczu? - Nie. Nigdy. On zawsze był solidny i chciał grać, trenować. Gra sprawiała mu przyjemność, satysfakcję. Dziwiłem się, że grał cały mecz w Andorze, na sztucznej trawie. To przecież niebezpieczne dla każdego, kto nie jest przyzwyczajony do sztucznej nawierzchni. Tymczasem na pięknym, eleganckim trawiastym boisku Narodowego nie grał. Ja bym Roberta wystawił na Węgry, a w Andorze bym go zluzował, by wypróbować innych. Generalnie jednak w każdym meczu powinien występować ten sam szkielet i nabierać zgrania. Weźmy taką Anglię, która pojechała do San Marino i wystawiła pierwszy garnitur. Tam nie było żadnego kombinowania jak w naszym meczu z Węgrami. Pojechała podstawowa ekipa, strzeliła rywalowi 10 bramek i powiedziała "do widzenia". Rozstawienie uciekło nam nieodwracalnie. Zamiast trafić na Macedonię Północną, Ukrainę, Austrię, Turcję czy Czechy i grać z nimi w Warszawie, czeka nas rywalizacja na wyjeździe z Portugalią, Szkocją, Włochami, Rosją, Szwecją czy Walią. - Jeśli pozbierają się Włosi, bo na razie wyglądają na rozklejonych, to tylko oni mogą być bardzo trudnym rywalem. Oglądałem Portugalię w przegranym meczu z Serbią. Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie z nią wygrać. A ze Szwecją na wyjeździe? Przecież przegraliśmy z nią na neutralnym terenie podczas mistrzostw Europy. - Oczywiście, to groźny rywal, ale ja bym nie odbierał naszej reprezentacji szans awansu. Nawet wśród rozstawionych są podobne potencjałem do niej zespoły. To nie są jakieś ekipy poza zasięgiem, jak Francja, Belgia, Niemcy, Anglia. A może Paulo Sousa ma rację, że ciągle testuje nowe twarze, by przed nimi nie zamykać drzwi do kadry, zwiększać rywalizację? - Tyle że to nie może trwać osiem miesięcy. Kiedyś w końcu trzeba pokazać szkielet zespołu. Już przed mistrzostwami Europy alarmowałem, że w dwóch jedynych sprawdzianach przeciw Rosji i Islandii nie było stabilizacji. Na każdy mecz wyszedł inny skład. Z Rosją inny, z Islandią również inny, a całkiem inny przeciw Słowacji. Jak tu mówić o stabilizacji? PZPN sondował ewentualne zwolnienie Sousy przed barażami, ale konieczność wypłaty odszkodowania kosztować by miała dwa miliony euro. Drogo. Poza tym, co by nowy selekcjoner mógł zdziałać? Wszedłby do szatni po raz pierwszy 21 marca, a już trzy dni później musiałby grać mecz o wszystko. - Ja jestem ostatnim, który by doradzał robienie takiej zmiany trenera. Ja nawet byłem za tym, żeby Adam Nawałka dalej prowadził reprezentację, nawet po przegranym mundialu w Rosji. Częste zmiany trenerów - obojętnie czy w klubie, czy w reprezentacji - nic nie dają. "Jogi" Loew prowadził Niemców przez 14 lat. Być może w ostatnim roku kadra mu się trochę rozsypała, nie funkcjonowała jak zwykle, ale przez 12-13 lat świetnie hulała i kadra Niemiec odnosiła sukcesy. Wcześniej trener Loew był asystentem Juergena Klinsmanna, więc tym bardziej wiedział, na czym polega praca w kadrze. - Dokładnie. Dlatego uważam, że zwalnianie teraz Sousy byłoby strzałem w kolano. Czy PZPN, jeszcze za kadencji Zbigniewa Bońka, nie popełnił błędu, że do sztabu selekcjonera Sousy nie wprowadził żadnego polskiego trenera-asystenta, by ten coś doradził? Efekt jest taki, że za wyjątkiem szefa banku informacji Huberta Małowiejskiego, zjeżdżają się trenerzy z Portugalii i Hiszpanii, żaden z nich nie mieszka w Polsce, nie wiedzą, co się dzieje, jakie są nastroje. - Tu bym nie szukał dziury w całym. Najważniejsza jest selekcja. Trener Sousa musi w końcu postawić na najlepszych jedenastu piłkarzy. Ile mu zajmie jeszcze ta selekcja? Dwa, trzy lata? To bez sensu. Z pewnością teraz, po ośmiu miesiącach wie, jaki szkielet powinien być i na nim należy się oprzeć. Grając co mecz inaczej, sukcesu nie osiągnie. Kibice się czują zdradzeni, oszukani. Widzieli, że mecz z Węgrami został trochę poddany przez wystawienie półrezerwowego składu. Nawet trener Węgrów Rossi powiedział, że Lewandowski to 30-40 procent zespołu. - Wszystko się sprowadza do braku szkieletu, który w naszym składzie nie powinien ulegać zmianom. Węgrzy mieli chyba pięciu młodzieżowców. Ich gra wyglądała naprawdę bardzo dobrze. Mimo młodego wieku, technicznie ci piłkarze są bardzo zaawansowani. Zaskoczyli mnie pozytywnie młodzieżą. Ona chciała pokazać, że warto na nią stawiać. Jak pan ocenia debiut Matty’ego Casha? - Na razie za wiele nie można powiedzieć. Grał pół meczu z Węgrami i końcówkę w Andorze. Widać od razu, że ma niesamowitą szybkość. U obrońcy czy pomocnika wahadłowego to ma wielką wagę. Poczekajmy z oceną, aż zobaczymy, jak będzie funkcjonował z zespołem w kolejnych meczach. Czyli jeszcze nie rozdzierałby pan szat po utracie rozstawienia w barażach? - Nie ma co panikować. Każdy może popełnić błąd, czy kogoś zlekceważyć - życie. Gdy widzę rywali, którzy zostali na placu boju o wyjazd na MŚ, twierdzę, że mamy taki zespół, który jest w stanie z każdym wygrać. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia As Sportu 2021. Weź udział w głosowaniu: