Peszko jest w trakcie rehabilitacji po naderwaniu więzadła pobocznego. W sobotę Wieczysta rozegrała w Łodzi sparing z Widzewem (0:2). 37-letni pomocnik oglądał mecz i przyznał, że przed przyjściem do zespołu z Krakowa miał ofertę z łódzkiego klubu. W drugiej lidze miał zarabiać 24 tys. zł, a po awansie 40 tys. zł. Andrzej Klemba, Interia: Sparing Widzew - Wieczysta obejrzał pan nie w stroju służbowym. Kontuzja jeszcze nie w pełni wyleczona? Sławomir Peszko: Potrzebuję jeszcze dwóch tygodni, by rozpocząć treningi z zespołem z pełnym obciążeniem. 12 lutego wylatujemy na zgrupowanie do Turcji i tam w sparingach już powinienem grać. Minęły już trzy miesiące od urazu w meczu Pucharu Polski z Garbarnią. Teraz już zacząłem rozgrzewki z drużyną, podania i pierwsze gierki, ale wciąż bezkontaktowo. Gra przy takiej pogodzie i na sztucznym boisko przy takim urazie byłaby zagrożeniem. Leczenie przebiega zgodnie z planem, zrobiliśmy ostatnio badania USG oraz rezonans i wszystko się zagoiło. Lekarz wydał zgodę, że mogę trenować. Podobno był pan blisko przyjścia do Widzewa. - Rzeczywiście zanim trafiłem do Wieczystej, właściwie wszystkie warunki finansowe z Widzewem były już ustalone. Było bardzo blisko. Spotkałem się ówczesnymi działaczami Piotrem Szorem i Martyna Pajączek, ale nie dogadaliśmy się w kwestii długości kontraktu. Widzew chciał najpierw na trzy miesiące, bym pomógł w awansie do pierwszej ligi, a potem dopiero dłuższą umowę. Ja jednak wiem, jak to jest z takimi kontraktami. Mi zależało na umowie na półtora roku z opcją przedłużenia o kolejny sezon. Tak naprawdę to zawsze kibicowałem Widzewowi, właściwie od czasów, kiedy grał w Lidze Mistrzów [w 1996 roku - przyp. red.]. Pamiętam tamte czasy, a także późniejsze spadki i odbudowę klubu. Pierwszą bramkę w ekstraklasie strzeliłem właśnie Widzewowi. Dlatego gdzieś w mojej pamięci ten klub zawsze był. PZPN ogłosił nowego selekcjonera - postawił na Czesława Michniewicza. Pan miał innego faworyta. - Było duże zamieszanie z wyborem selekcjonera. Jak już przewijały się nazwiska Szewczenki czy Cannavaro i innych dużych nazwisk, to jednak zostaliśmy na swoim podwórku. Co prawda zdaje mi się, że to wybór tylko na te dwa mecze w zależności jak sytuacja się rozwinie. Prezes Cezary Kulesza chyba nie spodziewał się, że ten wybór wzbudzi takie emocje. Temat zrobił się bardzo gorący. Wybór jednak nastąpił. Ja byłem zwolennikiem Adama Nawałki albo Jana Urbana. Kibicuję jednak reprezentacji i bez względu, kto by został trener, to życzę mu awansu na mundial, bo chętnie bym tam poleciał obejrzeć jakiś mecz. Mam tam wielu kolegów... W tym tego najważniejszego - Roberta Lewandowskiego. - Tak tego, od którego najwięcej zależy w kadrze. Spotkał się z trenerem Michniewiczem, ale nie dzwoniłem do niego, bo miał ważny mecz z RB Lipsk. Nigdy nie grał pan w drużynie prowadzonej przez Michniewicza. - Rzeczywiście zwykle był po drugiej strony barykady. Jak trener był w Arce Gdynia, to ja w Lechii Gdańsk. Ja w Wiśle Płock, on w Lechu Poznań i Zagłębiu Lubin. Nie znam więc jego metod szkoleniowych. Jako obserwator mogę powiedzieć tylko tyle, że gdy prowadził reprezentację młodzieżową, to średnio się spisał. Paulo Sousa zostawił kadrę cztery miesiące przed barażami o awans na mundial. - Po meczu ze Szwecją w mistrzostwach Europy powiedziałem wprost w studiu TVP, że trener, który wywalczył na tym turnieju punkt, powinien być wyrzucony. Eksperci byli innego zdania. Poznałem się na nim od pierwszej chwili, kiedy zobaczyłem jak wchodzi w pięknie skrojonym garniturze i mówi, że on potrafi grać w różnych stylach i zmieniać je w trakcie meczu. Już wtedy wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Na dodatek okazał się dezerterem czy uciekinierem. Dla naszego narodu jest niewybaczalne co zrobił. Kadra to nasze dobro narodowe. W lepszych, a nawet pomimo gorszych momentów zawsze jej kibicujemy. To sport nr 1. A jakie plany z Wieczystą? - Mam jeszcze półtora roku kontraktu. Walczę o zdrowie, by wrócić do składu, a celem nr 1 jest teraz awans do trzeciej ligi. A potem w kolejnym sezonie do drugiej ligi. Chcemy jak najszybciej awansować na poziom centralny. Mamy lepszą drużynę niż rok temu. Doszli Maciej Jankowski, Maksymilian Hebel i jeszcze kilku piłkarzy. W naszej grupie czwartej ligi pierwszego miejsca to nie stracimy. Najważniejszy będzie jednak baraż ze zwycięzcą drugiej grupy, czyli rezerwami Bruk-Betu Nieciecza.