Mimo iż wojna w Ukrainie trwa już od 12 dni, to FIFA wciąż nie ukarała reprezentacji Rosji walkowerem w nadchodzącym meczu barażów mistrzostw świata, który powinien się odbyć 24 marca w Moskwie. W efekcie niemrawej postawy światowej federacji, swojego potencjalnego przeciwnika wciąż nie znają Polacy. Bo chociaż formalnie Rosja jest zawieszona, to - jak dowiedziała się Interia - działacze z Zurychu robią wszystko, aby Rosjanom nie zadać najcięższego ciosu. Według naszych ustaleń wśród rozważanych pomysłów pojawiło się przełożenie barażowego starcia na czerwiec. Czytaj także: Dariusz Dziekanowski jest za walką o awans na boisku Milczący działacze z Zurychu Do tej pory PZPN przesłał do FIFA trzy pisma dotyczące ataku wojsk Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. W pierwszym - wysłanym 22 lutego - Polacy wyrazili zaniepokojenie napiętą sytuacją za naszą wschodnią granicą i poprosili FIFA o pilne stanowisko w tej sprawie. W drugim - przygotowanym dwa dni później - polski związek piłkarski, a także federacje Szwecji i Czech, poinformowały FIFA, że ich reprezentacje nie polecą na barażowe mecze do Moskwy. Natomiast 26 lutego przesłano najważniejsze pismo, w którym Polacy wprost zadeklarowali, że w ogóle nie zamierzają zagrać z Rosją. Potwierdziliśmy, że do poniedziałkowego poranka FIFA nie odpowiedziała na żadne z pism PZPN. Jedynym kontaktem była krótka wiadomość wysłana po trzecim mailu, w której pracownicy FIFA stwierdzili, że potwierdzają otrzymanie dokumentów i wkrótce prześlą stanowisko federacji. Chociaż decyzja miała zostać podjęta w piątek, to wciąż jej nie ma... FIFA cynicznie gra na czas Nieoficjalnie słyszymy, że PZPN ostatecznej odpowiedzi z FIFA spodziewa się we wtorek. Co zamierzają zrobić technokraci ze Szwajcarii? Jeszcze pod koniec ubiegłego tygodnia pojawiały się przecieki mówiące, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ukaranie Rosji walkowerem. Byłoby to rozwiązanie dobre dla wszystkich stron - poza rosyjską. Po pierwsze: FIFA nie musiałaby znajdować dla Polski zastępczego rywala. Po drugie: Polacy nie mogliby mieć pretensji, że brakuje im czasu na przygotowanie. Po trzecie: przygotowania mogliby kontynuować Szwedzi i Czesi. FIFA jednak cynicznie gra na czas. Chociaż w Ukrainie wojna toczy się już nie tylko pomiędzy armią rosyjską a ukraińską - bo Rosjanie zaczęli mordować cywilów i dopuszczać się zbrodni wojennych - to działaczom się nie spieszy. Jak słyszymy, FIFA usilnie poszukuje rozwiązania, które pozwoliłoby jej nie ukarać Rosji walkowerem. To byłoby wyjście "bezpieczne", szczególnie, że Rosjanie zapowiedzieli, że odwołają się od decyzji o zawieszeniu ich kadry do Sportowego Sądu Arbitrażowego w Lozannie. I FIFA wolałaby poczekać na wyrok, chociaż ten może zapaść dopiero za kilka miesięcy. Jednym z analizowanych rozwiązań - jak nieoficjalnie dowiedziała się Interia - ma być przeniesienie barażowych meczów Rosji z Polską i Szwecji z Czechami na czerwiec. Podobnie jak meczów Szkocji z Ukrainą oraz Walii z Austrią. "Pomysł budzący grozę" - Ten pomysł po prostu budzi naszą grozę. Zamiast ukarać Rosjan z całą siłą, bo w Ukrainie urządzają prawdziwą rzeź, to FIFA wciąż robi uniki. Nie wyobrażamy sobie nawet, że do czerwca ktoś może zapomnieć o zbrodniach, jakie mają miejsce w Ukrainie. Ma o nich zapomnieć Wojtek Szczęsny, którego żona urodziła się na wschodzie? Albo Tomek Kędziora, który także ma żonę Ukrainkę i musiał uciekać z Kijowa? Jesteśmy zdania, że skoro FIFA oficjalnie zawiesiła Rosję, to musi być w swojej decyzji konsekwentna - słyszymy nieoficjalnie od jednego z najważniejszych działaczy PZPN. Piątek, Zieliński, Szczęsny - zobacz, jak grali w Serie A Przeciąganie sprawy przez FIFA dziwi o tyle, że świat sportu coraz bardziej staje na wysokości zadania i bezwzględnie rozlicza się z rosyjskim sportem (FIVB zabrała Rosji mistrzostwa świata w siatkówce, Nikita Mazepin został wyrzucony z zespołu F1 Team Haas, Międzynarodowy Komitet Paraolimpijsk wyrzucił Rosjan, a także Białorusinów, z Igrzysk Paraolimpijskich). Mimo to technokraci ze Szwajcarii wciąż nie potrafią opowiedzieć się po jednej stronie barykady. Podobnie jak działacze UEFA, którzy ostatnio podjęli kontrowersyjną decyzją o niezawieszeniu z rozgrywek klubów białoruskich. To kolejny dowód na to, że dwie najpotężniejsze futbolowe federacje nie rozumieją zasad trwającego meczu. I raz za razem strzelają sobie samobója. Sebastian Staszewski, Interia