Zdaniem wielu ekspertów, kibiców oraz dziennikarzy porażka 1-2 z "Madziarami" to efekt niezrozumiałej polityki personalnej Sousy na to spotkanie. W kadrze zabrakło bowiem Roberta Lewandowskiego oraz Kamila Glika, natomiast mecz na ławce rozpoczął Piotr Zieliński. To znacznie skomplikowało szansę Biało-Czerwonych na zwycięstwo, które pozwoliłoby na rozstawienie w barażach o katarski mundial. - Miało być miło, a skończyło się źle. Rozstawienie to przywilej. Mecz u siebie, kibice, do tego wpływy finansowe, bo mówi się nawet o 10 milionach złotych. I grasz z zespołem raczej słabszym. Wszystko masz w ręku i wszystko ci się wymyka, bo przegrywasz mecz i przegrywasz decyzjami Sousy. Często argumentuję "pro Sousa", bo zastanawiam się, na ile ten Sousa poszerzył kadrowo drużynę, zmienił taktycznie i mentalnie. Sam podkreśla, że to kwestia mentalności, ale on z Węgrami rozbił tę drużynę mentalnie. Powiedział, że ten mecz się trochę nie liczy, bo Lewandowski idzie na krótki urlop, Glika oszczędzamy, Zieliński na ławkę, Krychowiak się wykartkował. Podejmuje takie decyzje, jakby był na początku kadencji, kiedy był w chaosie personalnym. Troszeczkę nie tak to miało wyglądać, a to był jest 15. mecz w kadencji - zaznaczył Roman Kołtoń. Paulo Sousa w ogniu krytyki Decyzje Sousy budzą duże wątpliwości i są przedmiotem wielu dyskusji. Nie brakuje opinii, że wcześniejszy mecz z Andorą - wygrany 4-1, powinien być potraktowany "eksperymentalnie", natomiast starcie z Węgrami nasi piłkarze powinni byli zagrać w najmocniejszym składzie. Drużyna to jest grupa ludzi, która ma wyznaczony jakiś cel. Oczywiście, żeby grać na mundialu Sousa potrzebuje szerszej grupy ludzi. Potrzebuje nie 10 czy 11 piłkarzy, a ponad 20. Jest jednak mecz w eliminacjach mundialu z Węgrami, który bardzo dużo waży, nawet jeżeli mamy już zapewnione baraże. Z kręgosłupa drużyny został mu Szczęsny. Z każdej innej formacji pozbawił się lidera. Ta reprezentacja nie grała nawet źle w pierwszej połowie. Oczywiście znowu tracimy niepotrzebną bramkę po stałym fragmencie gry, co jest charakterystyką kadencji Sousy, bo takich goli straciliśmy chyba siedem. Drugą połowę gramy zadziwiająco. Cash jest zmieniony w przerwie, Puchacz - nie gra regularnie w klubie, za niego powinien wejść Frankowski, który w klubie gra regularnie. Tymczasem Frankowski wchodzi na "10", a Puchacz słabnie i widać to przy bramce na 1-2. Teraz trochę brakuje mi broni przy argumentacji "pro Sousa". Jestem trochę załamany, bo zamiast mieć pewność przed barażami, że jesteśmy mocni, pokonaliśmy Węgrów, to mamy porażkę i tylko problemy - skwitował Kołtoń. Czytaj więcej na Polsatsport.pl!