W poniedziałek reprezentacja Polski przegrała 1-2 w eliminacyjnym spotkaniu z Węgrami, przez co w pierwszym meczu baraży do mistrzostw świata nie będzie rozstawiona. Po porażce olbrzymia fala krytyki spadła na selekcjonera Paulo Sousę, który podjął kontrowersyjne decyzje personalne. Trener polskiej drużyny narodowej zdecydował między innymi, że na PGE Narodowym w ogóle nie zagrają liderzy kadry: Robert Lewandowski i Kamil Glik, natomiast Piotr Zieliński usiądzie na ławce. W efekcie tego Polacy przegrali z Węgrami i stracili szanse na rozstawienie w barażowym półfinale. Według informacji Interii o to, aby Lewandowski nie znalazł się w zespole na mecz z Węgrami, poprosił... sam Lewandowski. Decyzja kapitana reprezentacji nie spodobała się jednak innym kadrowiczom. Aby ratować napiętą sytuację, selekcjoner postanowił wziąć całą winę na siebie. "Lewy" nie chciał grać z Węgrami Jak ustaliliśmy, to Lewandowski poprosił Sousę o to, aby ten nie wystawił go w meczu z Węgrami. W przeszłości podobne prośby zdarzały się napastnikowi Bayernu Monachium kilkukrotnie, zarówno podczas kadencji Adama Nawałki, jak i Jerzego Brzęczka. Sousa zgodził się na to, aby Lewandowski przeciwko Węgrom nie zagrał, przystał również na to, aby kapitan zasiadł na ławce rezerwowych (pomimo iż ten nie mógł zagrać, bo nie był zgłoszony do kadry meczowej). W tym samym czasie na trybunie VIP siedział Glik z rodziną. W tym przypadku decyzja o tym, aby doświadczony obrońca nie wystąpił na PGE Narodowym, była spowodowana chęcią ochrony go przed pierwszym meczem barażowym (Glik zagrożony jest zawieszeniem z powodu żółtych kartek). Trzeci z nieobecnych - Zieliński - podobnie jak "Lewy: zasiadł na ławce, ale tuż po przerwie pojawił się na boisku i wprowadził na nie powiew jakości. To nie wystarczyło jednak, aby pokonać Węgrów. Sousa wziął winę na siebie Decyzja Lewandowskiego miała nie spodobać się jego reprezentacyjnym kolegom, którzy nie rozumieli, dlaczego ich kapitan zrezygnował z występu w tak ważnym meczu. Napiętą atmosferę widać w zawierającym kulisy meczu materiale opublikowanym przez "Łączy nas piłka", w którym Sousa w pewnej chwili mówi: "Dziś wszyscy, także my, nie podjęliśmy dobrych decyzji. Wszyscy". Po meczu selekcjoner postanowił wziąć wszystko "na klatę" i odwrócić uwagę od prośby kapitana. Między innymi dlatego wypowiedział budzące olbrzymie kontrowersje słowa: "Zawsze łatwo oceniać po rezultacie, ale jestem osobą, która nie boi się trudnych decyzji. Musimy zaufać naszym zawodnikom, żeby zrobili krok naprzód. Powtórzę jeszcze raz: podjąłbym tę samą decyzję". Sebastian Staszewski, Interia