Gdy pod koniec sierpnia Kamil Grosicki wrócił z pompą do Pogoni Szczecin, wydawało się, że były skrzydłowy West Bromwich Albion z miejsca zostanie gwiazdą PKO BP Ekstraklasy. Tak się jednak nie stało. Zaległości, jakie po ostatnich dwunastu miesiącach miał 33-latek, okazały się naprawdę spore. I chociaż "Grosikowi" zdarzają się wciąż przebłyski, to w 151 minutach, które rozegrał na ligowych boiskach, nie zaimponował. Między innymi z tego powodu po raz kolejny znalazł się poza listą piłkarzy powołanych na zgrupowanie reprezentacji Polski. Kamil Grosicki chce wrócić do kadry W Szczecinie na Grosickiego liczą wszyscy: kibice, trener Kosta Runjaić i prezes Jarosław Mroczek, dla którego ściągnięcie piłkarza do klubu było idée fixe. Dziś trudno powiedzieć, że "TurboGrosik" zawodzi - w Szczecinie jest przecież zaledwie miesiąc - ale większość sympatyków Pogoni spodziewała się po nim wejścia smoka. Zamiast tego jest mozolne odbudowywanie formy. Po wygranym 1-0 meczu z Wisłą Kraków szczerze o dyspozycji skrzydłowego wypowiedział się trener Runjaić. - Jest z nami pięć tygodni. W poprzednim sezonie nie grał dużo, nie brał udziału w naszym okresie przygotowawczym. Robi postępy i to widać. Nie mogę teraz powiedzieć z pewnością, kiedy dokładnie będzie w stuprocentowej dyspozycji. Pracuje ciężko, jest bardzo ambitny. Na pewno chce też wrócić do reprezentacji - cytuje szkoleniowca portal Pogonszczecin.pl. Paulo Sousa o Kamilu Grosickim Czy to jednak w ogóle możliwe, aby Grosicki - mający na koncie aż 83 mecze w reprezentacji - jeszcze wrócił do kadry? Zanim to nastąpi, piłkarz najpierw musi wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie Pogoni. A nawet jeśli to mu się uda, to drzwi do drużyny narodowej wcale nie będą stały otworem. Od jego ostatniego meczu z orzełkiem na piersi minęło już pół roku. O zdanie na temat ewentualnego powrotu Grosickiego zapytaliśmy selekcjonera Paulo Sousę. "Jeśli mamy być fair, to trzeba powiedzieć, że próbowaliśmy mu pomóc. Powołaliśmy go na pierwsze trzy mecze. Daliśmy szansę, także gry. Próbowaliśmy go wspierać, choćby treningami, także kiedy był w Anglii. Ale w końcu podjęliśmy decyzję, że nie zaangażujemy go w drużynę, która pojedzie na Euro, bo on w ogóle nie grał w piłkę. Dodatkowo na jego pozycji mieliśmy kilku zawodników, których byliśmy pewni, że osiągną lepsze rezultaty. W najbliższej przyszłości dało nam to nowe możliwości... Miałem nadzieję, że Kamil wróci do Polski, że podniesie swój poziom. Więc w tym momencie - w zależności od sytuacji - mogę go powołać, albo nie" - wytłumaczył Sousa w wywiadzie z Interią i kanałem "Po Gwizdku". Skrzydłowy potrzebny od zaraz Z drugiej strony kadrze przydałby się skrzydłowy w formie. Bo co prawda we Francji szaleje Przemysław Frankowski, który po powrocie z MLS stał się gwiazdą Lens, ale w życiowej formie nie są ani Kamil Jóźwiak (ostatnio jest rezerwowym w Derby County, a jego klub zajmuje ostatnie miejsce w Championship), ani Jakub Kamiński, który zawiódł w niedawnym debiucie przeciwko San Marino. Wszystko więc - tak jak w przeszłości bywało to już wielokrotnie - w nogach "Grosika". Całą rozmowę z Paulo Sousą zobacz na kanale "Po Gwizdku". Sebastian Staszewski, Interia