Od kilku dni media i kibice w Polsce zadają sobie hamletowskie pytanie: zagra czy nie zagra? I tak jak książę Danii wypowiadał te słowa w pierwszej scenie trzeciego aktu dzieła Williama Shakespeare'a, tak i w tym przypadku dotyczą one aktu trzeciego, bo właśnie trzeci w kolejności jest eliminacyjny mecz z Anglią na Wembley. Wiele wskazuje na to, że w składzie na to prestiżowe dla reprezentacji Polski starcie może zabraknąć Roberta Lewandowskiego. Co w rzeczywistości oznacza to dla kadry? Cel osiągnięty bez Lewandowskiego Lewandowski ma na koncie aż 116 meczów w biało-czerwonych barwach i od dawna jest liderem tej klasyfikacji (ma także najwięcej bramek spośród kadrowiczów - 63). W ostatnich pięciu latach nasz supersnajper wystąpił w kadrze 43 razy. W tym samym czasie ominął 10 spotkań: siedem w ramach odpoczynku, a trzy - z powodu kontuzji. Najbardziej prestiżowy był do tej pory mecz z Portugalią w ramach Ligi Narodów, który rozegraliśmy w listopadzie 2018 roku w Guimarães. Choć Polacy wówczas i tak zajmowali w swojej grupie ostatnie miejsce, to walczyli o coś niezwykle cennego: utrzymanie się w pierwszym koszyku przed losowaniem grup eliminacji mistrzostw Europy. Dzięki temu łatwiejsza miała być - i była - droga na Euro 2020. "Lewego", który po meczu z Borussią Dortmund narzekał na ból i wrócił do Monachium - zastąpił więc Arkadiusz Milik. I to właśnie on - choć wcześniej nie strzelił dla reprezentacji gola przez ponad rok - dał drużynie Jerzego Brzęczka bramkę na wagę tak cennego punktu. W Lidze Narodów Lewandowski nie wystąpił jeszcze dwukrotnie. W kolejnej edycji - w starciach z Holandią oraz Bośnią i Hercegowiną - dostał od selekcjonera zwolnienie. - Uznaliśmy, że to najlepszy moment, aby Robert mógł dłużej odpocząć fizycznie i psychicznie po wyczerpujących rozgrywkach - tłumaczył Brzęczek. Bez kapitana kadra przegrała z Holendrami (0-1) w Amsterdamie i pokonała po ciężkim boju Bośniaków w Zenicy (2-1). W pierwszym spotkaniu w ataku wystąpił Krzysztof Piątek, a w drugim - Milik. I obaj nie trafili do siatki, bo bramki dla Polski zdobyli Kamilowie Glik i Grosicki. Jeden dobry mecz i długo nic Napastnika Bayernu zabrakło także w siedmiu meczach sparingowych. I statystyka jest bezlitosna: wygraliśmy tylko dwa z nich. W październiku 2020 roku po znakomitej grze pokonaliśmy Finlandię 5-1 (zagrał duet Milik-Piątek, który zdobył po bramce, choć mecz należał do Grosickiego), a w listopadzie 2020 roku po słabiutkim spotkaniu ograliśmy Ukrainę 2-0 (znów zagrali Milik i Piątek, do siatki trafił tylko ten drugi). W obu tych przypadkach kapitana zabrakło, bo odpoczynek zafundował mu Brzęczek. W pozostałych przypadkach Polacy najczęściej remisowali. Tak było tuż przed Euro 2016, gdy w kompromitującym stylu zremisowaliśmy z Litwą (0-0), a w ataku raz za razem zawodził Milik. Na zakończenie tamtego roku rozegraliśmy także równie słaby sparing ze Słowenią (1-1) w którym do siatki trafił zastępujący "Lewego" Łukasz Teodorczyk. Bez fajerwerków obyło się także we wrześniu 2018 roku, kiedy nie udało się pokonać przeciętnej Irlandii (1:1). Piątka i Milika wyręczył wówczas Mateusz Klich. W listopadzie 2017 roku Lewandowskiego wykluczył z gry uraz mięśnia uda. Przeciwko Urugwajowi kadra Adama Nawałki po raz pierwszy zagrała więc w nowym ustawieniu 1-3-5-2 (po raz ostatni w barwach reprezentacji zobaczyliśmy wtedy Artura Boruca), a na szpicy bez powodzenia walczył Kamil Wilczek. I skończyło się bezbramkowym remisem. Z Meksykiem wystąpił natomiast Jakub Świerczok i on także zakończył swój występ bez bramki. Gola strzelili natomiast Meksykanie, którzy zwyciężyli 1-0. Dlaczego Lewandowski może nie zagrać z Anglią? W skrócie: władze Bayernu zdecydowały, że zabronią Lewandowskiemu występu w meczu z Anglią jeżeli w Niemczech nie zmienią się obostrzenia sanitarne związane z koronawirusem. Wszystko przez obowiązującą po powrocie z Wysp Brytyjskich dwutygodniową kwarantannę. Gdyby Lewandowski jej podlegał, mógłby opuścić trzy lub cztery najbliższe mecze Bayernu. A na to klub walczący o obronę mistrzowskiego tytułu i pucharu Champions League na pewno się nie zgodzi. Na razie Niemcy wysłali zawiadomienie do organu sanitarnego landu Bawaria i czekają na jego decyzję. Jednocześnie Niemiecka Federacja Piłkarska rozmawia z rządem o uczynieniu ewentualnych wyjątków. Podobnie jest we Francji, gdzie szefowie Ligue 1 i Ligue 2 zdecydowali, że piłkarze mają zakaz wyjazdów poza obszar Unii Europejskiej, ale działacze francuskiej federacji i tak prowadzą rozmowy z rządem na temat wyjątków. Sebastian Staszewski, Interia