"Biało-Czerwoni" z powodu braku rozstawienia już w pierwszej rundzie dwustopniowych baraży będą zmuszeni rozegrać wyjazdowy mecz, w dodatku - na wymagającym terenie. Nie ulega bowiem wątpliwości, że każdy z grona potencjalnych rywali (Włochy, Portugalia, Szwecja, Szkocja, Walia bądź Rosja) na własnym stadionie będzie bardzo trudny do pokonania. Wszystko mogło potoczyć się inaczej, gdyby Paulo Sousa nie zdecydował się w meczu z Węgrami na rotacje w składzie. Ponad dobę przed pierwszym gwizdkiem wiadomo było, ze nie zagrają Robert Lewandowski czy Kamil Glik. Brak filarów drużyny narodowej na pewno nie pozostał bez znaczenia. Radosław Kałużny bez litości dla kadry - Miesza tymi nazwiskami, jakby bigos gotował - ocenił na łamach "Przeglądu Sportowego" Radosław Kałużny, który mocno krytycznie patrzy na pracę selekcjonera. Według niego szanse na awans na mistrzostwa świata i tak były niewielkie, a wobec braku rozstawienia pozostają jedynie iluzoryczne. - Jakimś psim swędem, nieprawdopodobnym fartem możemy awansować do mistrzostw świata. A niezrozumiałym podejściem do meczu z Węgrami Sousa zmniejszył nasze i tak niewielkie szanse - ocenił."Tata" skrytykował też Wojciecha Szczęsnego, który w poniedziałkowym spotkaniu wpuścił dwa gole. Jak czytamy, zagrał on jego zdaniem "na swoim stabilnym poziomie", gdyż... wystarczyły dwa strzały, by dwukrotnie wyciągał piłkę z siatki. Ubolewa przy tym nad faktem, że z kadrą narodową pożegnał się Łukasz Fabiański gdyż, według niego, byłby on w stanie obronić 70 proc. sytuacji, w których traciliśmy bramki.Kałużny nie daje też wiary medialnym spekulacjom, dotyczącym przyszłości Paulo Sousy, który był łączony m.in. z Aston Villą. - Nie wiem, kto produkuje takie historie. Chyba że za jakieś 200 euro - podsumował.TC