Na pytanie, czy Polacy mogą teraz zmienić selekcjonera, Mieszkowski odpowiedział: - Gdyby mnie ktoś zapytał przed meczem z Węgrami, który ostatecznie przegraliśmy, powiedziałbym, że to niemożliwe. Ale teraz, jeśli Polska nie zakwalifikuje się do mistrzostw świata, nasza federacja nie zarobi 100 mln euro. Obecny trener reprezentacji Paulo Sousa jest nieustannie krytykowany. Podejmuje decyzje, których nikt nie może zrozumieć. Wszyscy mówią, że to prawdziwa katastrofa. Nawet prezydent federacji bardzo ostro wypowiedział się przeciwko trenerowi. Wszyscy są zakłopotani: jak Sousa może poznać polskich piłkarzy, skoro nie przyjeżdża oglądać meczów ligowych? To dla nas brak szacunku. Trener cały czas przebywa w Portugalii, do Polski przyjeżdża tylko na zgrupowanie kadry narodowej. Legia grała latem ze Slavią w eliminacjach Ligi Europy. Był czwartek. Następnego dnia rozpoczynało się zgrupowanie drużyny narodowej. I co? Sousa nie przyjechał na mecz Legii w Warszawie. Zabawne! Nie interesują go mecze polskich klubów - twierdził przyjaciel Czerczesowa. Czerczesow, czyli pieniądze nie są najważniejsze Mieszkowski uważa, że Czerczesow chciałby zostać trenerem "Biało-Czerwonych". - Dzwonimy do siebie dwa razy w tygodniu. Spokojnie sobie wypoczywa na tymczasowych wakacjach. Ma różne propozycje i czeka bez pośpiechu. Dlaczego według mnie powinien trenować reprezentację Polski? Po pierwsze, będzie to dla nas ogromny plus. Po drugie, sam tego chce. Nie powiedział mi wprost, ale czuję to pragnienie. Dla Czerczesowa pieniądze nie są najważniejsze w życiu, więc by się w tej sprawie dogadał - uważa były tłumacz trenera. Kto zostanie najlepszym sportowcem 2021 roku? - GŁOSUJ TUTAJ! Czerczesow pracował w Legii w sezonie 2015/16, zakończonym zdobyciem dubletu na 100-lecie klubu. Jego najbliższym współpracownikiem w Warszawie był Mieszkowski. Na pytanie, czy możliwy jest powrót Czerczesowa do Legii, odpowiedział: - Zawsze nazywam "Sałamycza" - szefem. Więc mówię mu kiedyś: "Szefie, po co ci to? Opuściłeś Legię jako król - zdobyłeś mistrzostwo i Puchar. Po co wracać teraz? Nie ma szans na mistrzostwo, a nawet nie da się godnie zakończyć sezonu. Chcesz przejść do pierwszej ligi? Nie potrzebujesz takiego szczęścia". Myślę, że największym błędem było pozwolenie na odejście Czerczesowa. Gdyby został, Legia grałaby w Lidze Mistrzów co sezon, bo trener ma wysoki poziom charyzmy. Wiedział, jak zarządzać zespołem. Teraz 70-80 proc. zawodników Legii to obcokrajowcy. I to też jest błąd. Kiedy Czerczesow pracował w Warszawie, zespół składał się w 70 proc. z lokalnych graczy. Cudzoziemcy - Brazylijczyk Guilherme, Węgier Nikolić, czy Serb Prijović, dodali jakości do zespołu - wspomina Mieszkowski. Meble imienia Prijovicia Według niego Rosjanin jest fantastycznym trenerem. - Czerczesow to po prostu człowiek z charakterem i charyzmą. Gracze to uwielbiają. W szatni Czerczesow może krzyczeć na piłkarzy, ale na konferencji prasowej zawsze mówił: "Mam najlepszych piłkarzy w Polsce". Piłkarze nie lubią, kiedy źle rozmawiają o nich z dziennikarzami. I Czerczesow nigdy nie popełnił tego błędu w Polsce, ale zrobił to Chorwat Jozak i albańczyk Hasi. Ten ostatni, nawet na drugiej konferencji prasowej, zaczął mówić, że ten zawodnik grał słabo i powinien trafić do rezerw. Musisz być głupcem, żeby tak powiedzieć. Czerczesow jest osobą inteligentną, bardzo dobrym psychologiem, ma dyscyplinę w swoich zespołach. Do każdego zawodnika podchodzi indywidualnie. Szanuję Stanisława zarówno jako trenera, jak i jako osobę. Ma dobre i wielkie serce. Nigdy nie mówił nikomu złych słów, nigdy nie robił złych rzeczy. A jeśli ktoś mówi złe rzeczy o nim, to po prostu go nie zna. Myślę, że jego główną umiejętnością jako trenera, jest wydobycie z zawodnika tego, co najlepsze. Jeśli jest szybki - niech biegnie, jeśli dobrze trzyma piłkę - niech tworzy na boisku - opowiadał były pracownik klubu z Łazienkowskiej. Zobacz TOP 5 bramek i interwencji z Ligi Mistrzów - sprawdź teraz! Mieszkowski przytoczył też kilka anegdot z czasów współpracy z Czerczesowem. - Po jakimś meczu Prijović wdał się w przepychankę z Lewczukiem w szatni. Czerczesow przyszedł, zapytał, co się stało, poprosił o uspokojenie. Serb odwarknął i powiedział, że się nie uspokoi. W rezultacie Czerczesow zadzwonił do niego i zapowiedział przenosiny do drugiej drużyny, bo takie zachowanie w szatni jest brakiem szacunku dla trenera i zespołu. To był pierwszy raz, kiedy zawodnik Legii został ukarany grzywną. Pięć tysięcy euro. A potem wziąłem trzy dni wolnego. Wracam do klubu, a szef woła mnie do biura: "Adam patrz, nowe meble są całe czerwone i piękne. Imienia Prijovicia". Nowe szafki zostały zakupione dzięki grzywnie - wspomina Mieszkowski. Asz