Nie powiódł się eksperyment Paula Sousy z wystawieniem składu bez dwóch kluczowych zawodników przeciwko reprezentacji Węgier w meczu rozgrywanym w ramach eliminacji do mistrzostw świata w Katarze. Kamil Glik nie zagrał w obawie o to, że mógłby zobaczyć następny w rozgrywkach żółty kartonik i nie zagrać w pierwszym meczu barażowym. Z kolegi absencję Roberta Lewandowskiego tłumaczono koniecznością odpoczynku. Wolny czas kapitan reprezentacji Polski spędził z rodziną. W weekend wybrał się też na imprezę do miliardera, Rafała Brzoski. A spotkanie Polska - Węgry oglądał z ławki rezerwowych. Minę miał nietęgą. Nic dziwnego, jego koledzy z zespołu nie osiągnęli zadowalającego rezultatu. Przegrali u siebie 1-2. Tym samym zakończyli siedmioletnią passę bez porażki na Stadionie Narodowym w Warszawie. Mimo fatalnego wyniku Paulo Sousa, podczas pomeczowej konferencji prasowej, bronił swojej decyzji o niewystawieniu "Lewego". Piłkarze wygwizdani po meczu. Tomasz Kędziora komentuje Po spotkaniu w internecie pojawiło się sporo memów odnoszących się do formy "Biało-Czerwonych" i braku Lewandowskiego w kadrze. Mniej do śmiechu było kibicom, którzy 15 listopada pojawili się na Narodowym. Ci, tuż po końcowym gwizdku sędziego, nie kryli ogromnego rozczarowania, a nawet złości ostatecznym rozstrzygnięciem pojedynku Polska - Węgry. Rozległy się przeraźliwie gwizdy. Takiej atmosfery na warszawskim obiekcie nie było już dawno. Tomasz Kędziora całkowicie rozumie rozgoryczenie fanów, o czym mówił w pomeczowej rozmowie z TVP Sport. Sugerował również, że spotkanie mogło potoczyć się całkiem inaczej, bo - jego zdaniem - Polacy mieli lepsze sytuacje od Węgrów. Czy jedną z przyczyn porażki była nieobecność na murawie Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika? Zdaniem obrońcy Dynama Kijów nie ma co tak stawiać sprawy. Natomiast żal mu było, że on i koledzy z kadry zanotowali pierwszą od 2013 roku porażkę na Stadionie Narodowym. PIOTR ZIELIŃSKI PO PORAŻCE: NIE MAMY PRAWA PRZEGRYWAĆ TAKICH MECZÓWKP