Wojciech Szczęsny - 4 - Gdy Węgrzy próbowali przenosić ciężar gry w okolice naszej "szesnastki", golkiper Juventusu za każdym razem interweniował w tempo i wyłapywał lecące w kierunku pola karnego piłki. Czujność zachował także w 23. minucie, gdy przeciął nieprzyjemne podanie Kevina Vargi. Na jego występ cień kładzie jednak fakt, że po raz kolejny nie udało mu się zachować czystego konta. I chociaż András Schäfer w 37. minucie strzelał z najbliższej odległości, to nie zmienia to faktu, że Szczęsny po raz kolejny dał się pokonać... Podobnie było zresztą przy bramce Dániela Gazdaga w 80. minucie. Po przerwie prezentował wysoki poziom, kilkukrotnie broniąc strzały czy dośrodkowania piłkarzy Marco Rossiego. Tomasz Kędziora - 4 - To był solidny występ Kędziory. Biorąc pod uwagę, że Sousa nie ma do niego przekonania, obrońca Dynamo Kijów nie ma się czego wstydzić. Paweł Dawidowicz - 4 - Na prawej stronie nienajlepiej współpracował z Cashem. W pierwszej połowie to właśnie jego flanką atakowali Węgrzy. Trzeba jednocześnie przyznać, że Dawidowicz zanotował kilka niezłych interwencji. Jan Bednarek - 6 - Pewnie zarządzał linią defensywy. Próbował udzielać się także w ataku, tak jak w 18. minucie, gdy niespodziewanie znalazł się w polu karnym Węgrów i niewiele brakowało, aby pokonał Dénesa Dibusza. Dodatkowo to on miał udział przy bramce Świderskiego, bo bez główkowania obrońcy Southampton futbolówka nie trafiłaby do "Świderka". Matty Cash - 3 - Cashowi nie można zarzucić jedynie braku zapału do gry. Mecz na PGE Narodowym był przecież jego debiutem w podstawowym składzie kadry, a na dodatek z loży prezesa Cezarego Kuleszy występ piłkarza Aston Villi oglądała jego rodzina. Cashowie podróży do Warszawy nie będą jednak wspominać najlepiej. Węgrzy skutecznie blokowali dośrodkowania 24-latka, wykorzystywali także jego słabości w defensywie. Chwały nie przyniesie mu także faul z końcówki pierwszej połowy, za który został ukarany żółtą kartką. Mateusz Klich - 4 - Za często zdarzały mu się straty w środku pola, gdy zbyt długo holował futbolówkę. Tego właśnie brakowało Klichowi najbardziej: przyspieszenia akcji. Razem z Moderem nie potrafił opanować centralnej strefy boiska. Na pochwałę nie zasługuje także fakt, że już w pierwszej połowie został ukarany żółtą kartką za faul na Schäferze (przez co nie zagra w brażowym półfinale). Karol Linetty - 5 - Z jednej strony był jedynym środkowym pomocnikiem naszej kadry, którego można pochwalić za występ w pierwszej połowie. Biegał jak motorek, odbierał piłkę rywalom, oddawał ją kolegom, którzy mieli odpowiadać za kreację akcji. Z drugiej jednak to właśnie on niepotrzebnie sprokurował rzut wolny, po którym Węgrzy zdobyli bramkę. Jakub Moder - 4 - Oddał pierwszy polski strzał z dystansu, chociaż piłka zmierzająca do bramki Dibusza nie miała prawa zrobić Węgrom krzywdy. Z lewej strony nieźle współpracował z Puchaczem, z którym zna się z czasów wspólnej gry w Lechu Poznań. To było jednak za mało, aby selekcjoner oszczędził go po 45 minutach, w których Polacy przegrywali batalię o środek pola. Tymoteusz Puchacz - 3 - Jak zwykle angażował się w akcje ofensywne reprezentacji. W 26. minucie zablokował niebezpieczny strzał jednego z Węgrów. Jego mobilność była sporym problemem dla gości, którzy często musieli ratować się faulami. Zdarzały mu się jednak także niedokładne dośrodkowania, tak jak te z 30. czy 33. minuty. Kluczowe dla losów meczu było jego zagranie do.... Schäfera. Bo to po błędzie obrońcy Unionu Berlin Węgier zdobył pierwszą bramkę. Zresztą przy drugim golu Puchacz też nie jest bez winy, bo to on odpuścił krycie pędzącego lewą stroną Tamása Kissa. Krzysztof Piątek - 3 - To był dyskretny występ Piątka. Kilkukrotnie próbował oddawać strzały, ale bez powodzenia. Raz zabawił się także w skrzydłowego i nieźle dograł z bocznego sektora do Bednarka. Biorąc pod uwagę ostatnie reprezentacyjne występy Adama Buksy czy Arkadiusza Milika, nie może być jednak zadowolony ze swojej postawy. Karol Świderski - 6 - Wykonał kawał dobrej roboty w wysokim pressingu. Jeśli do przerwy coś się działo w okolicach pola karnego Węgrów, to za każdym razem "Świder" był w okolicy. Co prawda po przerwie przez kwadrans nakrył się peleryną niewidką, ale gdy już stanął przed szansą na zdobycie gola, nie zmarnował jej. W 61. minucie zachował się jak rasowy napastnik i sprytnym strzałem pokonał Dibusza. Piotr Zieliński - 6 - Z miejsca przyśpieszył grę Polaków, a na boisko wniósł olbrzymią jakość. Rywali potrafił zgubić samym przyjęciem, kilkukrotnie imponował wizją gry, próbował także uderzeń z dystansu, tak jak w 70. minucie. To właśnie jego dośrodkowanie z rzutu rożnego pozwoliło Świderskiemu na zdobycie bramki. Na PGE Narodowym Zieliński udowodnił, że jego miejsce jest w podstawowym składzie kadry. Kamil Jóźwiak - 5 - Po meczu z Andorą nabrał pewności siebie. Nie bał się wchodzić w pojedynki indywidualnego z Węgrami, którzy - gdy sobie z nim nie radzili - musieli go faulować. Zabrakło mu nieco precyzji przy dośrodkowaniach, ale i tak trzeba powiedzieć, że prezentował wyższą piłkarską jakość niż Cash. Przemysław Frankowski - 4 - Chociaż w Ligue1 radzi sobie znakomicie, na PGE Narodowym niczym nie zachwycił. W drugiej połowie na boisku pojawiały się wolne przestrzenie, ale Frankowski ich nie wykorzystywał. Arkadiusz Milik - 4 - Widać, że po powrocie po kontuzji ma olbrzymią ochotę na grę. Apetyt Milika wyostrzył także gol strzelony Andorze. Po wejściu na boisku próbował uderzeń, ale te skutecznie blokowali węgierscy obrońcy. Nie była to zmiana, która odmieniła losy meczu. Przemysław Płacheta - brak - Grał za krótko, aby go ocenić. Sebastian Staszewski, Interia