W pierwszej połowie byliśmy częściej przy piłce (65-35 procent) i oddaliśmy więcej strzałów (ogółem 5-3, celnych 3-1), ale to Węgrzy schodzili do szatni z uśmiechem na twarzy, dzięki bramce Andrasa Szchaefera. Wystarczył im jeden stały fragment gry. Podanie z rzutu wolnego Zsolta Nagy’ego pechowo przedłużył głową Tymoteusz Puchacz, dzięki czemu piłka trafiła na głowę Schaefera, a ten skierował ją między nogi Wojciecha Szczęsnego. Co zawiodło? Jakub Moder zgubił krycie pomocnika DAC Dunajska Streda, a gdyby Puchacz darował sobie główkowanie piłki, nad którą nie ma kontroli, to wybiłby ją spokojnie stojący za jego plecami Krzysztof Piątek. Polacy nieźle zaczęli. Często gościli w polu karnym rywala, ale brakowało im czystych pozycji. Wprawdzie już na początku, po przechwycie Pawła Dawidowicza, niezłą okazję miał Krzysztof Piątek, ten jednak nie trafił, a chwilę później, po podaniu Jakuba Modera, trafił w obrońcę. 35 minut potrzebowaliśmy na oddanie pierwszego celnego strzału. Składny atak lewą flanką i podanie Klicha dały w miarę dogodną pozycję Jakubowi Moderowi, który z 25 m uderzył za słabo i za blisko środka, by sprawić kłopoty Denesowi Dibuszowi. CZYTAJ TEŻ: Ruletka Sousy. Zaryzykował i przegrał Polska - Węgry. Debiut Casha na PGE Narodowym wypadł słabo Debiut na polskiej ziemi Casha wypadł koszmarnie. W 18. min zabawił się w dryblingi na własnej połowie, co skończyło się stratą i wyjściem Węgrów czterech na trzech obrońców. Błąd kolegi naprawił Dawidowicz, odzyskując piłkę. W doliczonym czasie do I połowy Matty mógł dostać czerwoną kartkę za bezsensowny faul od tyłu w nogi Attili Fioli, na połowie rywala! Sędziujący zawody rodak Sousy - Tiago Martins ulitował się nad Cashem i wyjął tylko żółtą kartkę. ZOBACZ TEŻ: Przeżyjmy to jeszcze raz! Eliminacje mecz po meczu na zdjęciach Sousa jednak nie czekał ze zmianami. Od początku II połowy za Matty’ego Casha wpuścił Kamila Jóźwiaka, a za Modera - Piotra Zielińskiego. I to "Zielu" znakomicie podał z rzutu rożnego, po którym doszło do wyrównania. Mocno i celnie dośrodkowana piłka minęła wszystkich Węgrów, by trafić na głowę Jana Bednarka. Ten strzelał, ale uderzenie zblokował Attila Szalai, lecz z dobitką pospieszył Karol Świderski, który zagłówkował w lewe okienko i PGE Narodowy oszalał z radości. Wiwatował siedzący na ławce rezerwowych Robert Lewandowski, a na trybunie honorowej prezydent RP Andrzej Duda z prezesem PZPN-u Cezarym Kuleszą. "Bratankowie" mogli sobie pluć w brodę, że chwilę wcześniej nie podwyższyli prowadzenia. Po interwencji Szczęsnego Szabolcs Schoen miał pustą bramkę, jednak kopnął nad nią i mógł się tylko trzymać za głowę. Tuż po wyrównaniu Sousa posłał do boju Arkadiusza Milika za Piątka i Przemysława Frankowskiego za Karola Linettego. "Biało-Czerwoni" parli do przodu, wspierani głośnym dopingiem. Zieliński huknął potężnie z dystansu, ale nieznacznie za wysoko. Polska - Węgry. Pokonali nas naszą bronią Na 10 minut przed końcem Węgrzy pokonali nas własną bronią - wysokim wyjściem stopera Fioli odebrali piłkę na naszej połowie Karolowi Świderskiemu, Tamas Kiss podał na piętnasty metr do Daniela Gazdaga, a ten trafił w prawe okienko! Tomasz Kędziora nie zdążył zablokować rywala, a Tymoteusz Puchacz beztrosko biegł w kierunku środka boiska, zamiast gasić pożar i ścigać Kissa. Ta akcja pokazała, dlaczego w Bundeslidze nie wszedł nawet na minutę w tym sezonie. Jedną nogą byliśmy za burtą, jeśli chodzi o rozstawienie w pierwszej fazie barażów, w związku z tym, że Szkocja pewnie wygrywała z pewną awansu Danią. Uratować nas próbował kolejnym rzutem rożnym Zieliński, lecz tym razem główka Milika nie zrobiła krzywdy Węgrom. CZYTAJ TEŻ: Polska drży o rozstawienie w barażach! Z kim może w nich zagrać? [WARIANTY]W końcówce, za zmęczonego Puchacza Sousa posłał Przemysława Płachetę, by jeszcze bardziej zwiększyć zagrożenie na skrzydłach. Nie udało się jednak odrobić straty. Teraz przed utratą rozstawienia może nas uratować tylko cud. Wszystko wskazuje na to, że 24 lub 25 marca podróżować będziemy na boisko rywala, zamiast grać w Warszawie. Piłkarzy pożegnały głośne gwizdy. Tak zepsuliśmy na własne życzenie końcowy akcent fazy grupowej eliminacji do MŚ. CZYTAJ TEŻ: Wszystko jasne! Oto końcowa tabela "polskiej" grupy Eliminacje MŚ Polska - Węgry 1-2 (0-1) Bramki: 0-1 Andras Schaefer (37. Głową), 1-1 Karol Świderski (65. Głową), 1-2 Daniel Gazdag (80.) Polska: Szczęsny - Dawidowicz, Bednarek, Kędziora - Cash (46. Jóźwiak), Linetty, Klich, Moder (46. Zieliński), Puchacz (81. Płacheta) - Świderski, Piątek (66. Milik). Węgry: Dibusz - Fiola, Lang, Szalai - Nego, A. Nagy (89. Vecsei), Varga (59 Gazdag), Schaefer, Z. Nagy, Schoen (72. Kiss) - Szalai (89. Hahn). Sędziował: Tiago Martins z Portugalii. Zółte kartki: Cash (45. Faul na Fioli) oraz Szalai (za faul na Dawidowiczu), Gazdag. Widzów: 56197 Z PGE Narodowego Michał Białoński CZYTAJ TEŻ: Oceny po meczu Polska - Węgry. Cash zawiódł, ale nie był najsłabszy