W I części wywiadu Kuba Błaszczykowski opowiedział o swej fundacji "Ludzki gest", która wspomogła Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. Nie krył, że statystyki odnośnie depresji i samobójstw wśród dzieci i młodzieży go zszokowały. Analizował ten problem. Błaszczykowski: Po żadnym sukcesie nie czułem się zwycięzcą Michał Białoński, Interia: Co uważasz za swoje największe zwycięstwo? To, że mimo przeciwności losu, dramatu z dzieciństwa, zostałeś zawodowym piłkarzem, przebiłeś się do Wisły, później awansowałeś do reprezentacji Polski, byłeś jej długoletnim kapitanem, po drodze był transfer do Borussii Dortmund, co pozwoliło zarobić Wiśle trzy miliony euro. A może takim sukcesem była świetna gra na Euro 2016 po sezonie, w którym mało grałeś we Fiorentinie, męczyły cię kontuzje i wielu cię przekreśliło? Czy może wymienisz akcję ratunkową Wisły Kraków, która trzy lata temu spadała już w przepaść? Jakub Błaszczykowski: Szczerze mówiąc, nigdy, po żadnym sukcesie, nie czułem się wielkim zwycięzcą. Zawsze wiedziałem, że za chwilę znów trzeba będzie walczyć o swoje. Owszem, byłem usatysfakcjonowany z tego, co zrobiłem. Ale tak naprawdę nie wiem, co mnie jeszcze w życiu czeka. Znając moje zamiłowanie do zadań, które wydają się być ciężkie do zrealizowania, pewnie jeszcze niejedno. I to mnie dość mocno motywuje. Może się jeszcze wydarzyć parę niespodzianek w moim życiu. Gdy przeanalizuję całe moje życie, to dochodzę do jednego wniosku: w ani jednym z tych ciężkich momentów się nie poddałem. I to było kluczem, że za każdym razem walczyłem do samego końca. I to jest istotne. Gdy człowiek odpuści sobie choć na chwilę, to nie daje z siebie wszystkiego. Odbierasz sobie szansę, aby coś osiągnąć. Walka do końca jest istotnym czynnikiem w moim życiorysie. Kuba Błaszczykowski o dezercji Paula Sousy Jako pierwszy nie miałeś złudzeń co do Paula Sousy. Gdy rozmawialiśmy rok temu, ja byłem optymistycznie nastawiony do Portugalczyka, który się później okazał być "Siwym Bajerantem". Ty od początku nie miałeś złudzeń co do niego, pomny doświadczeń z Fiorentiny. Z drugiej strony, nie dziwi Cię, że tak długo nie mamy nowego selekcjonera? - Nie. Nie rozumiem, czysto po ludzku, jak tak można postąpić. Kilkanaście lat grałem w reprezentacji i nie mogę tego pojąć. Sytuacja jest nietypowa, nie wiem czy kiedykolwiek zdarzyła się i nie tylko w naszej reprezentacji. Barcelona podkupiła Holendrom Ronalda Koemana za 4-5 milionów euro. - Sęk w tym, że nasze eliminacje do MŚ się jeszcze nie skończyły. Znalezienie nowego selekcjonera to ważna decyzja. W kontekście ewentualnego awansu na mundial to decyzja wręcz kluczowa. Pewnie są dwie opcje - trener na baraże i ewentualne MŚ i druga dłuższa, z Ligą Narodów i walką o wyjazd na ME. Dlatego ja bym dał czas ludziom, którzy są za to odpowiedzialni, bo oni na pewno nie znaleźli się w komfortowej sytuacji. Tego problemu nie rozwiąże się w przeciągu kilku dni. Musimy wiedzieć, że PZPN nie jest w dobrej pozycji negocjacyjnej. Dlatego dajmy czas prezesowi Kuleszy. On podejmie decyzję. Pamiętajmy, że tego problemu nie stworzył sobie prezes Kulesza, tylko dostał go w spadku. Kuba Błaszczykowski: Życzę prezesowi Kuleszy dobrego wyboru Ścierają się dwie opcje - trenera zagranicznego i krajowego. Prezes Kulesza negocjował z Fabio Cannavaro, Marcelem Kollerem, Andrijem Szewczenką i kilkoma polskimi trenerami, w tym Adamem Nawałką. Podobno porozumieli się, ale umowy nie podpisano. Ku której opcji byś się skłaniał? - Nie wiem. Trzeba wysłuchać każdego, jego argumentów, planu na grę. Nam jest łatwo mówić, siedzimy przy kawce, nie ponosimy za nic odpowiedzialności. Często jestem też z tej drugiej strony i wiem, że to nie są proste rzeczy. Powodują tylko niepotrzebną presją i spekulacje. Czekam cierpliwie, jak większość kibiców, wierzę, że to się dobrze skończy, życzę prezesowi Kuleszy dobrego wyboru. Wiem, że to nie jest prosta rzecz. Kuba Błaszczykowski: Piszczek i Dudek w sztabie kadry to strzał w dziesiątkę Dołączenie do sztabu Łukasza Piszczka i Jerzego Dudka to dobry pomysł? - Z Jurkiem grałem dość krótko, z Łukaszem znacznie dłużej. Jak najbardziej to są pozytywne osoby. Łukasz jest w stanie wnieść do sztabu swoje spojrzenie na futbol. Jurek Dudek, patrząc przez pryzmat tego gdzie grał, jakich trenerów miał, również może pomóc. W mojej opinii to jak najbardziej słuszna droga. Tym bardziej, jeżeli w przyszłości chcemy czerpać profity, to powinniśmy korzystać z tak doświadczonych ludzi. Oni są w stanie pomóc uwagami i doświadczeniem, którego człowiek na żadnym kursie nie zdobędzie. Oczywiście nie ma reguły, bo kilku wielkich trenerów nie było dobrymi piłkarzami, ale - mając w szatni takie osoby jak Łukasz czy Jurek - można tylko skorzystać na ich autorytecie i wiedzy. "Piszczu", czy Jurek potrafią wnieść spokój, który jest bardzo potrzebny, zwłaszcza w sytuacjach stresowych. Dzięki nim chłopaki będą mogli nabrać pewności siebie, rezonu. Jak najbardziej jestem na tak dla obecności Łukasza i Jurka w sztabie. Jesteś ekspertem od goli strzelanych Rosji. Nie chodzi tylko o bramkę na 1-1 podczas Euro 2012, ale też wcześniej zdobyłeś gola na 2-2 na Łużnikach. - Pamiętam dobrze, bo to była moja pierwsza bramka w reprezentacji Polski. Wierzysz w to, że nie stoimy na straconej pozycji przed wyprawą do Moskwy? Nigdy tam polska piłka nie wygrała. Poza tym Rosja za Walerego Karpina to naprawdę mocny zespół, który na wyjeździe pokonał Słowenię, co nam się dawno nie zdarzyło. Na dodatek czas pracuje dla Rosjan, oni już realizują plan na przygotowań do barażu, a my szukamy selekcjonera. - Skoro nigdy nam się w Rosji nie udało wygrać, to przecież w końcu musi przyjść ten pierwszy raz. To jest mój pierwszy promyk nadziei. Właśnie powinniśmy walczyć o pierwsze zwycięstwo w Rosji bardziej niż o sam awans, który jest dodatkową motywacją. Nie ma sensu się denerwować i stresować, bo to niczemu nie służy. Pod względem jakości naprawdę nieźle wyglądamy. Ja wierzę w chłopaków i z całego serducha życzę im awansu! Z Rosją, choć nie będzie to łatwy mecz, jesteśmy w stanie wygrać. Co tu więcej dodawać? Decydować będzie dyspozycja dnia. Po prostu! Kuba Błaszczykowski: To może być największym problemem przed meczem z Rosją Nie jest tak, że bez względu na to, kto będzie selekcjonerem i tak będzie miał mało czasu, raptem trzy treningi, więc większa odpowiedzialność spoczywa bardziej na drużynie niż na selekcjonerze? - Oczywiście, z wyłączeniem przygotowań do ME czy MŚ, z brakiem czasu na przygotowania do meczu tak było zawsze. Nigdy nie mieliśmy większej liczby jednostek treningowych, poza tym trzon kadry od roku-dwóch się nie zmienia. Jedyny problem, jaki mam, to nie wiem, jak my teraz będziemy grać. Za Paula Sousy zaczęliśmy 1-3-5-2, ale ostatnio od tego odeszliśmy. To może być największym problemem. To będzie dość istotne. Wiadomo, że mówimy o poziomie reprezentacji, ale automatyzmy muszą zadziałać. Pamiętam, jak za wcześniejszych selekcjonerów to nieźle funkcjonowało, bo graliśmy cały czas w systemie 1-4-4-2. Teraz, jeśli ustawienie będzie nowe, to może powstać zamieszanie. Nie wiedziałem też za Paula Sousy, co jest naszym fundamentem, pierwszym systemem. To było zagadkowe. A może będzie tak jak za trenera Brzęczka, który miał ekstremalnie mało czasu przed wyjazdem do Bolonii, a jednak zremisował z Włochami 1-1? Zagraliśmy dobry mecz, byliśmy bliżej wygranej. - Wszystko się może zdarzyć. Liczę na dobrą dyspozycję dnia naszych chłopaków. Jeśli wszyscy zagrają na naprawdę wysokim poziomie, to myślę, że mamy na tyle dużo jakości, że powinniśmy sobie poradzić. Ale też z pełnym szacunkiem podchodzę do Rosjan. Umówmy się, grają u siebie, więc na pewno będą mieli duże wsparcie kibiców. Pytanie, w jaki sposób z nimi zagrać, ale to już praca trenera, taktyków, analityków, żeby wykorzystać maksymalnie nasz potencjał. W klubie możesz zakupić zawodników z całego świata pod konkretny system. W reprezentacji model gry musisz dopasować do zawodników, których masz, żeby wykorzystać maksymalnie ich potencjał. Kuba Błaszczykowski: Matty Cash jest wartością dodaną By go zwiększyć, naturalizowaliśmy Matty’ego Casha. - Myślę, że jest on wartością dodaną dla całej naszej reprezentacji. Ciężko wymagać od zawodnika, który nigdy nie grał na danej pozycji, albo brakuje mu predyspozycji szybkościowych i wydolnościowych, że on sobie poradzi i zrobi różnicę. Na przykład w systemie 1-3-5-2 potrzebujesz wahadłowego, który ma predyspozycje szybkościowo-wydolnościowe na bardzo wysokim poziomie i potrafi dobrze bronić, a także atakować. Oczywiście to jest moje spojrzenie na futbol i nie każdy się z nim musi zgadzać. Trener Smuda twierdzi, że nie mamy trzech zwrotnych, szybkich, dobrych technicznie stoperów do takiej gry. - Przed Rosją mamy tylko dwa-trzy treningi. Nie ma czasu na modyfikację taktyki. Pamiętamy, że ostatnie mistrzostwa Europy, delikatnie mówiąc nam nie wyszły. Odpadliśmy, mimo że trzecia drużyna wychodziła z grupy. Teraz na takie błędy nas nie stać. Podkreślam, ja zawsze będę wierzył w naszą reprezentację i życzę chłopakom jak najlepiej. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia Jutro opublikujemy III część wywiadu, o sytuacji Wisły Kraków