- Ten gol to spełnienie moich marzeń. Trener dał mi szansę i wiedziałem, że mam tę strefę atakować, bo szkoleniowiec mówił, że tam jestem groźny. Dostałem bardzo dobrą piłkę od Roberta Lewandowskiego i strzeliłem. Cieszę się z tego gola, ale wciąż jest nad czym pracować - mówił na gorąco Szymański. Pierwszą połowę pomocnik AEK Ateny spędził na trybunach, skąd spotkanie oglądali rezerwowi. Siatkarskie emocje na wyciągnięcie ręki - zobacz! - Widziałem, że spotkanie dobrze się dla nas układa, mogliśmy nawet strzelić bramkę. Byliśmy dobrze zorganizowani, ale w drugiej połowie rywale nas przycisnęli. Wchodziłem na boisko w trudnym momencie, ale cieszę się, że udało nam się strzelić gola na wagę remisu i oby to szło tak dalej - cieszył się Szymański. 26-letni pomocnik może mówić o szczęściu, bo na zgrupowanie został dowołany w trybie awaryjnym. Wszystko dlatego, że kontuzjowanych było wielu zawodników. - Dowiedziałem się w poniedziałek, że zostaję dowołany. Cieszyłem się, bo walczyłem o to od jakiegoś czasu. Wiem, że byłem na radarze trenera i teraz dostałem szansę, bo kilku zawodników wypadło. Jestem zadowolony, że udało się odwdzięczyć szkoleniowcowi - podkreślał Szymański. Pomocnik mocny sygnał do selekcjonera wysłał już w San Marino, gdy nieźle zaprezentował się w niedzielnym spotkaniu. - Po tym meczu wiedziałem jednak, że to nie był przeciwnik na wysokim poziomie, ale ważne, że udało mi się dobrze zagrać i pokazać, że drzemie we mnie jakiś tam potencjał. Tym meczem dałem chyba trenerowi do myślenia przed spotkaniem z Anglią - uważa Szymański. - Cieszę się z tego remisu, ale trener powtarzał, że gramy o wygraną, bo dziś w piłce z każdym da się wygrać. Mamy dobry skład i najlepszego piłkarza na świecie, a ten mecz był do wygrania - zaznacza Szymański. Z Warszawy Piotr Jawor, Michał Białoński