W niedzielę obejrzymy spotkanie 2. kolejki eliminacji mistrzostw świata. W Warszawie reprezentacja Polski zmierzy się z Andorą, która kilka dni temu przegrała na swoim terenie 0-1 z Albanią. Przed meczem Andorczycy nie sprawiali jednak wrażenia, jakby przyjechali nad Wisłę na ścięcie. Wręcz przeciwnie - na sobotniej konferencji prasowej goście z zachodu Europy odpowiadali na pytania dziennikarzy ze swadą i odwagą. - Jeżeli będziemy w stanie wyłuskać piłkę, to spróbujemy zaatakować. Wiemy, że w spotkaniu z Polską będzie o to trudno. Skupimy się więc na obronie, spróbujemy zrobić wszystko, aby była ona skuteczna. Będziemy też przeszkadzać rywalom. Ale mamy swoje DNA i odpowiednie umiejętności. Mamy także plan na ten mecz - powiedział selekcjoner Koldo Álvarez, który z reprezentacją Andory pracuje od 11 lat. Jeszcze odważniejszy w swoich deklaracjach był Marc Pujol, jeden z najbardziej doświadczonych reprezentantów Andory. 38-letni pomocnik na pytanie Interii o to, czy goście zagrają z Polską niską defensywą, odpowiedział z poważną miną. - Wytoczymy nasze działa i zagramy tak, jak w innych meczach. Mamy przecież swój styl, swoją taktykę. Liczymy na to, że nasze umiejętności pozwolą nam rywalizować z wami jak równy z równym. Skupimy się na obronie, ale chcemy też atakować. Naszym celem jest wygrana - zapowiedział piłkarz mający na koncie 75 meczów w kadrze. Mecz reprezentacji Polski z Andorą rozpocznie się w niedzielę o godz. 20.45. Sebastian Staszewski, Interia