Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Przed reprezentacją Polski trzy mecze eliminacji mistrzostw świata. Co trzeba zrobić? Włodzimierz Lubański: Odpowiedź jest oczywista, a plan bardzo prosty. Trzeba ograć wszystkich. Anglików także. Słuchałem konferencji, na której wypowiadał się Robert Lewandowski i zgadzam się z tym, że dwa pierwsze mecze: z Albanią u siebie i wyjazdowy z San Marino, będą świetną rozgrzewką dla zespołu przed tym trzecim, najważniejszym spotkaniem z wicemistrzami Europy. Te dwa pierwsze mecze pozwolą nam dobrze wrócić do tych eliminacji, zbudować zaufanie. To będzie bardzo ważne, bo z Anglikami żartów nie będzie. Jednak wszystko to, co zrobimy wcześniej, powinno w starciu z Anglikami zaprocentować. Pan mówi: wygrać z Anglią. Remis nas nie urządza? Remis przedłuża nadzieję, bo potem możemy ewentualnie liczyć na baraże. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że skoro gramy w domu, to nie możemy myśleć o niczym innym niż zwycięstwie. Wygrana jest realna, tylko trzeba się dobrze przygotować. I to nie będzie jakieś specjalnie trudne zadanie, bo wiadomo, czego spodziewać się po Anglikach. Oni nagle nie zmienią sposobu gry. U nich ważne jest tempo, agresywność w grze i obchodzenie zasieków obronnych przeciwnika bokami. Na to trzeba się przygotować. A my wciąż liczymy się w grze o wygraną w grupie, czy też raczej walczymy o drugie miejsce? Tym bym sobie nie zaprzątał teraz głowy. Uważam, że wciąż jest szansa na pierwsze miejsce, ale teraz trzeba się skupić na tym, żeby zbierać punkty. Jak najwięcej punktów. Trzeba więc zmobilizować się na Anglików, ale i też uważać na Albańczyków, bo oni też nieźle kopią piłkę, a my już na głupie straty nie możemy sobie pozwolić. Zdarzały się nam w przeszłości wpadki ze słabeuszami... Niemal każdy je miał. Myślę sobie jednak, że teraz nic takiego nam się nie przytrafi. Z San Marino powinniśmy wygrać bez problemu. Albańczycy przyjeżdżają do nas, a oni jednak są groźniejsi w meczach domowych. Tam będziemy musieli mieć się na baczności. Wróćmy zatem do Anglików. Pan naprawdę uważa, że my z nimi możemy wygrać? Tak, jak powiedziałem, jest dla mnie jasne, że to mocny zespół, który potrafi narzucić tempo gry i nie da nam zbyt wielu okazji do strzelenia bramki. Dlatego trzeba się przygotować, że będzie ciężko. Trzeba się będzie nabiegać i wylać litry potu. Znaczenie będzie miała dyspozycja dnia. Pamięta pan, jak Anglicy wyglądali na Euro 2021, i jak my wyglądaliśmy na ich tle? Tak, ale zapomnijmy o Euro, bo teraz mamy nowe rozdanie, a zakładam, że nasz zespół ma ambicje. Nie ma sensu porównywać tego co jest, do tego, co było. Łatwiej by mi było podzielić pański optymizm, gdyby nasza kadra nie doznała tylu strat. Paulo Sousa musiał dokonać już pięciu zmian w związku z kontuzjami i koronawirusem. Straty są wkalkulowane w sport. Nie można zresztą z góry zakładać, że te zmiany nam zaszkodzą. Może ci nowi okażą się lepsi? Czasami takie wymuszone sytuacje kreują zaskakujących bohaterów. Pamiętajmy, że ci dodatkowo powołani mają motywację. Szansa spadła im z nieba, może któryś zechce ją wykorzystać. Przy okazji poprzednich spotkań reprezentacji sporo mówiło się o tym, że Sousa ubrał kadrę w taktyczny garnitur, którą ją uwiera. Myślę sobie, że to może być jakiś problem. Ja zawsze patrzyłem na piłkę tak, że drużyna musi się przygotować do gry z piłką i bez piłki. Jak mamy piłkę, to trzeba to należycie spożytkować, wprowadzając takie schematy, które pozwolą nam zdobyć bramkę. Przy stracie ważny jest szybki odbiór. Według mnie nie ma znaczenie, czy ktoś gra systemem 4-4-2 czy 3-5-2, czy jeszcze jakimś innym. To wszystko teoria, jakaś baza wyjściowa. Liczy się gra z piłką i bez a do tego piłkarska mądrość zawodników. Bo nie da się zaprogramować wszystkiego. Co pan ma na myśli? Kiedyś na odprawie jeden trener tłumaczył mi: Włodek trzeba pójść tak a tak. Ja zapytałem, a jak piłka odbije się w innym kierunku, niż pan przewiduje, to mam do pana dzwonić, czy sam to rozwiązać? Zresztą ja mam taki świetny przykład z Bobby Moorem. Tyle gadania o tym było, że w pewnym momencie pomyślałem sobie, że to Jacek Gmoch strzelił gola. On faktycznie opisał mi zachowanie Moore’a, to fakt, ale sama realizacja już zależała ode mnie. Chcę powiedzieć, żebyśmy przestali mówić, że Sousa buduje schematy, które nam nie pasują. Grają zawodnicy, nie schemat. To oni muszą wyjść z inicjatywą. Dobrze, że Sousa został? Nie mam zdania, bo nie ja podejmuję decyzję. Nie róbmy jednak afery. Jakby zespół od początku do końca twierdził, że nie chce pracować z Sousą, że to nie ma sensu, to wtedy byłby jakiś temat. Jednak piłkarze chcieli. Na Euro starali się, ale zabrakło trochę umiejętności i szczęścia. Czytaj całość na Polsatsport.pl!