"Wynik tego spotkania to kurtyna zapomnienia i absolutnie nie odzwierciedla on tego, co działo się na murawie. To Albania dominowała w tym spotkaniu, a my na tle 69. w rankingu FIFA drużyny prezentowaliśmy się wyjątkowo ubogo. To goście z dużą swobodą uwalniali się spod naszego rachitycznego pressingu, dyktowali warunki i kreowali groźne sytuacje. My oddaliśmy cztery celne strzały i wygraliśmy 4:1. Taki mecz szybko może się nie powtórzyć" - powiedział Kaczmarek. Popularny "Bobo" po raz kolejny skomplementował Roberta Lewandowskiego. "Na barkach +Lewego+ mamy szansę wjechać na czwartą wielką imprezę z rzędu. To dzięki jego geniuszowi i przyzwoitej postawie kilku naszych zawodników pokonaliśmy Albanię. Momentami nasza gra naprawdę była mizerna. Mieliśmy też sporo szczęścia, bo po faulu Kamila Glika rywalom należał się rzut karny. I włoski trener gości miał słuszne pretensje do swojego rodaka arbitra" - ocenił. Z zawodników, którzy według niego wyróżnili się w czwartkowej konfrontacji, 71-letni szkoleniowiec wskazał także na Przemysława Frankowskiego. "Moim zdaniem był to piłkarz numer dwa tego spotkania. Patrzę na jego karierę z dużym zainteresowaniem, bo Przemek, już ponad osiem lat temu, zadebiutował w ekstraklasie za mojej kadencji w Lechii Gdańsk. Uważam, że +Franek+, który tym razem zagrał jako ofensywny pomocnik, powinien być uwolniony z większości taktycznych szablonów. Jako tzw. wolny elektron najlepiej zademonstruje swoje walory" - stwierdził. Asystent Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski nadal nie wie w jakim ustawieniu biało-czerwoni najlepiej się czują i jaką ostatecznie koncepcję zamierza przyjąć selekcjoner Paulo Sousa. "To spotkanie było kolejną próbą, a w dużej mierze powinno być produktem finalnym, czyli efektem wcześniejszych eksperymentów. Nie przekonuje mnie nasza organizacja, zresztą nie wiem, jaka ona w zamyśle trenera ma być. Brakuje mi arytmii gry, po odbiorze piłki wszystko odbywa się u nas w ruchu jednostajnie ślamazarnym, bo piłka za wolno chodzi. W meczu z Albanią nic nowego, poza kolejną zmianą ustawienia, nie zauważyliśmy" - skomentował. W kolejnych eliminacyjnych spotkaniach biało-czerwoni zmierzą się w niedzielę na wyjeździe z ostatnim w grupie I San Marino, natomiast w środę podejmą w Warszawie liderującą bez straty punktu Anglię. "Czy Lewandowski ma zagrać z San Marino? Teoretycznie powinniśmy wysoko wygrać, czyli liczyć bramki dopiero od stanu 5:0, jednak marcowy mecz z Andorą pokazał, że licho nie śpi. Triumfowaliśmy 3:0, ale gdyby nie Robert, który strzelił dwa gole, to spotkanie mogło różnie się potoczyć. Zwycięzców podobno się nie sądzi, ale każde zwycięstwo podlega konstruktywnej analizie i ocenie. Koniec jednego meczu jest bowiem początkiem kolejnego, a spotkania z Albanią i San Marino mają być preludium tego, co powinniśmy zagrać w środę na Stadionie Narodowym" - podsumował.