Za nami pierwsza część eliminacji do mistrzostw świata oraz debiut na stanowisku selekcjonera reprezentacji Paulo Sousy. W meczach z Węgrami, Andorą i Anglią nasza kadra zdobyła cztery punkty. Przed jesiennymi spotkaniami Polska zajmuje czwarte miejsce ze stratą pięciu punktów do prowadzącej Anglii oraz trzech do wicelidera, reprezentacji Węgier. - Mam wrażenie, że z dwóch nieudanych meczów trener Sousa wyciągnął wnioski i na Anglię byliśmy lepiej ustawieni taktycznie. W drugiej połowie byliśmy nawet zagrożeniem dla gospodarzy i wyglądaliśmy nieźle. Wracając do meczów z Węgrami i Andorą, to była to taktyczna kompromitacja. Podejrzewam, że gdybyśmy ja i pan się przebrali i zagrali z Andorą, plus dziewięciu naszych reprezentantów, to też byśmy wygrali. Nie chcę obrażać przeciwnika, ale tamta reprezentacja jest złożona z panów na co dzień pracujących na przykład w restauracji. Wygraliśmy tylko 3-0 i to dlatego, że Robert Lewandowski był dwa razy przed bramką. Taktyka z trzema środkowymi napastnikami była bez sensu. Ja w żadnym klubie na świecie takiej taktyki nie widziałem. Owszem, jeśli ma się Messiego i gdyby po bokach dołożyć Neymara i Suareza i robiliby zamieszanie po bokach, to wtedy tak - mówi nam Piotr Świerczewski. Z Anglią jak na egzekucję Piotr Świerczewski podkreśla, że w spotkaniu z Anglią nasza reprezentacja została nieźle ustawiona taktycznie przez selekcjonera, ale źle do tej koncepcji zostali dobrani wykonawcy. - Ja bym od pierwszej minuty skorzystał z Kamila Jóźwiaka oraz Arkadiusza Milika. Zmieniłbym wcześniej Piotra Zielińskiego, bo w tym trójmeczu nic ciekawego nie pokazał. Podobał się mi Grzegorz Krychowiak, nieźle zagrali Kamil Glik, Jan Bednarek i Krzysztof Piątek. Mogliśmy ten mecz zremisować, tym bardziej, że należał się nam karny. Co więcej, dla Anglików nie powinno być "jedenastki". Niestety, wyszliśmy na to spotkanie jak na egzekucję. W pierwszej połowie wyglądało to tak, że mieliśmy się tylko bronić i nie stracić bramki. To zmusiło naszą drużynę do otwarcia się i zmieniło w drugiej połowie obraz meczu. Dostrzegłem pewien kunszt naszego selekcjonera, po raz kolejny dokonał w trakcie meczu dobrych zmian - mówi 70-krotny reprezentant Polski. Czy z Robertem Lewandowskim w składzie zagralibyśmy lepiej? Bylibyśmy na pewno mocniejsi mentalnie, ale czy by nam pomógł? Nie wiem. Podejrzewam, że nasz napastnik byłby bardzo mocno pilnowany. W ostatnim czasie Robert nie gra jakoś super. Zdobywa bramki, ale nie gra rewelacyjnie. W Bayernie Monachium to wszystko wygląda inaczej, tam jest maszyną do zdobywania bramek - uważa były pomocnik "Biało-Czerwonych". Bez obaw o drugie miejsce Piotr Świerczewski jest optymistą przed dalszą fazą eliminacji na mundial. Uważa, że w dalszym ciągu stać nas nawet na walkę o pierwsze miejsce. - Chciałbym, żebyśmy grali tak od pierwszej minuty w każdym spotkaniu, jak zagraliśmy z Anglią w drugiej połowie. Uważam, że zdobyliśmy minimum punktów na starcie eliminacji. Mimo to, wciąż możemy powalczyć o zwycięstwo w grupie. W rewanżu z Anglią możemy powalczyć o trzy punkty. Co do drugiego miejsca dającego prawo gry w barażach, to uważam, że nie mamy się czego obawiać. Węgrzy są teraz przed nami, ale mieli łatwiejsze spotkania - przekonuje reprezentant Polski w latach 1992-2003. - Uważam, że Paulo Sousie należy dać szansę. Na pewno nie jest to komfortowa sytuacja, gdy ma się tylko kilka treningów z drużyną, dopiero poznaje się zespół i od razu trzeba grać mecze o dużą stawkę - twierdzi były uczestnik mistrzostw świat w Korei Południowej i Japonii. To nie była dobra decyzja Bońka Wychowanek Sandecji Nowy Sącz nie popiera decyzji prezesa Zbigniewa Bońka, co do zmiany selekcjonera tuż przed rozpoczęciem eliminacji do mistrzostw świata i na kilka miesięcy przed Euro. - Jerzy Brzęczek wywiązał się ze swojej roli. Wierzyłem w niego. Nie chcę jednak zaprzeczać samemu sobie, dlatego tak jak mówiłem, dajmy nowemu selekcjonerowi szansę. Po drugiej połowie z Anglią widać, że ta drużyna ma potencjał i jestem optymistą. Dziwi mnie tylko, dlaczego na te spotkania, które za nami, nie został powołany Tomasz Kędziora. W ostatnim czasie grał bardzo poprawnie, nie zawodził - zakończył srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Barcelonie. Rozmawiał Zbigniew Czyż