Cash i Rybus jako pierwsi na zgrupowaniu Kilku piłkarzy, w tym świeżo upieczony reprezentant Polski Matty Cash i Maciej Rybus dotarli na zgrupowanie już w niedzielę. Zdecydowana większość uczyniła to dopiero dzisiaj. Oficjalnie obóz rozpoczynał się w poniedziałek o godz. 13. - Jestem w pełni zdrów, normalnie do grania - powiedział nam Rybus, który po kontuzji nie ma już śladu i nawet asystował przy jednej z bramek FK Moskwa. - Cieszę się, że w końcu dotarłem na pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski. Chłopaki są do mnie bardzo przyjaźnie nastawieni. Wszystko jest w porządku - mówił nam ucieszony od ucha do ucha Cash. Jeszcze kilka miesięcy temu udział w zgrupowaniu "Biało-Czerwonych" obrońcy Aston Villi był tylko w sferze marzeń. Dziś stał się rzeczywistością i Paulo Sousa ma większy wybór na pozycji wahadłowego. Podczas niedzielnej przechadzki po barcelońskiej Rambli spotkaliśmy Michała Helika i Jakuba Modera, którzy podczas podróży z Anglii zrobili sobie przystanek w stolicy Katalonii. - Chciałbym obejrzeć derby Krakowa, ale nie ma gdzie - powiedział nam Helik, który na wielkie piłkarskie wody wypłynął z Cracovii, a pierwszym trenerem, który widział w nim reprezentanta Polski był opiekun "Pasów" Michał Probierz. - Nawet nie wiem, dlaczego w ostatnim meczu trener klubowy nie wpuścił mnie na boisko. Czasem tak jest, że wydaje się, że zagram, a później się okazuje, że nie ma mnie w składzie - stwierdził z kolei Moder, który czuje tym większy głód gry w spotkaniu z Andorą. Mecz Brighton z Newcastle (1-1) obejrzał z ławki rezerwowych gospodarzy. W Caldes słonecznie, 18 stopni Celsjusza. Wymarzone warunki do treningu. Mecz z Andorą, którą wszyscy skazują na pożarcie, nie musi być spacerkiem, jak się to na ogół wydaje. Zespół trenera Koldo jest zdecydowanie mocniejszy od San Marino, które pokonał 3-0. Ostatnio piłkarze Andory przegrali na Węgrzech tylko 1-2. Na własnych śmieciach zmusili do najwyższego wysiłku Albanię, ulegając tylko 0-1. W Pirenejach leży klucz do barażów. Małowiejski charakteryzuje Andorę "Biało-Czerwoni" w piątek mogą zagwarantować sobie awans do barażów. Aby do tego doszło, muszą pokonać Andorę i liczyć na to, że Albania nie wygra na Wembley, co jest mało prawdopodobne. - Andora to rywal z innej półki niż San Marino, zresztą pokonała Sanmaryńczyków 5-0 w dwumeczu. To rywal przeciętny, ale u siebie zwłaszcza groźny. Wystarczy prześledzić jego wyniki w grupie. Do 70-75. min każdego meczu był w grze, nie dawał się rozgromić - powiedział Interii szef banku informacji reprezentacji Polski Hubert Małowiejski. - Na dodatek w Andorze panują specyficzne warunki: jest wietrznie i chłodno, jak to w górach. Poza tym, boisko ma sztuczną, ale nowoczesną, murawę - dodał Małowiejski, który jako jedyny w całym sztabie Paula Sousy z reprezentacją Polski pracuje od ponad dekady, gdy do "Biało-Czerwonych" z Lecha skaperował go Franciszek Smuda. Polacy w Caldes de Malavella będą ćwiczyć do czwartku, skąd wtedy przeniosą się autokarem do Andory, odległej o 200 km. Położony w Pirenejach kraj nie ma własnego lotniska. Podróżujący do niego korzystają z portów Katalonii i Francji. Piątek: Derby Krakowa oglądałem w podróży W ostatniej grupie kadrowiczów, którzy dotarli do hotelu byli m.in. Tymoteusz Puchacz, Kamil Jóźwiak, Przemysław Frankowski i Krzysztof Piątek. - Derby Krakowa? Oglądałem, ile mogłem, będąc w podróży. Cracovia w pierwszej połowie mogła strzelić nawet trzy bramki, ale jej się to nie udało. Później sama straciła gola. Tak to jest, jak się nie strzela - powiedział Interii "El Pisoleiro." - W jakiej jestem formie? Czuję się coraz lepiej, oby tak dalej - dodał napastnik "Biało-Czerwonych" i Herthy Berlin. Kiedy mecz Andora - Polska? Gdzie transmisja? Mecz eliminacji MŚ Andora Polska zostanie rozegrany już w piątek 12 listopada, o godz. 20:45. Transmisja w Polsat Sport Premium 1, Polsat Box Go i w TVP 1. Z Caldes de Malavella Michał Białoński, Interia