"FIFA (Międzynarodowa Federacja Piłkarska - PAP) raczej nie podejmie szybkich działań. Jak wiemy, sygnał z UEFA, czyli z europejskiej centrali, jest taki, że będzie monitorować sytuację i na razie nie przewiduje zmiany miejsca finału Ligi Mistrzów, planowanego w Sankt Petersburgu. Ale ten mecz jest dopiero 28 maja, więc zostało trochę czasu. My gramy z Rosją znacznie wcześniej" - przyznał Listkiewicz. "Bardzo znamienny jest fragment wypowiedzi brytyjskiego premiera Borisa Johnsona, przeciwnego organizacji meczów piłkarskich w Rosji. Słowa polityka tej rangi to jednak jest jakiś sygnał" - dodał były prezes PZPN i sędzia międzynarodowy, wciąż aktywny działacz UEFA i FIFA. Jak, według niego, potoczy się sprawa organizacji półfinału barażowego biało-czerwonych z Rosją, planowanego na 24 marca na stadionie Dynama w Moskwie? "Uważam, że najbardziej sprawiedliwym wyjściem byłby mecz na neutralnym terenie. Czyli to, co było w przypadku Armenii i Azerbejdżanu, gdy trwał między nimi konflikt, stan wojny. Obie reprezentacje, również tamtejsze kluby grały na neutralnych boiskach, m.in. w Polsce" - przypomniał Listkiewicz. "Czy to jest realne? Tu się nie da podciągnąć tego pod bezpieczeństwo zawodników, drużyn, nawet kibiców. Akurat Moskwa będzie chyba teraz jednym z bezpieczniejszych miejsc, dodatkowo w tej sytuacji zapadną na pewno decyzje, żeby to jeszcze bardziej zabezpieczyć. Trzeba więc akcentować inne kwestie. Przede wszystkim to, że kraj, który jest w stanie wojny, nie powinien organizować międzynarodowych meczów" - dodał. Najlepsze momenty z ostatniej kolejki Champions League - zobacz skróty! Listkiewicz podkreślił, że walkower, czyli wykluczenie Rosji, raczej nie jest realny. "W grę wchodzi więc kwestia lokalizacji meczu z nami. Ale zapewne FIFA nie będzie chciała wychodzić przed szereg i poczeka na decyzje polityków. Oczywiście czas ucieka..." - podkreślił. "Moim zdaniem, mecz na 80 procent odbędzie się w Moskwie. Być może bez kibiców, ale to już raczej z uwagi na COVID-19. Zresztą to byłoby dla gospodarzy dość wygodne wyjście w obecnej sytuacji. Swoja drogą, piłkarska reprezentacja nie jest teraz oczkiem w głowie w Rosji. Rozmawiam z tamtejszymi kolegami, byłymi sędziami piłkarskimi. Mówią, że tam nie ma wielkiego podniecenia meczem barażowym, w ogóle eliminacjami. Nawet trochę żartują sobie z tej drużyny. Gdyby to było spotkanie hokeja na lodzie, to oczywiście co innego" - przyznał Listkiewicz. Jak zaznaczył, "absolutnie nie jest zwolennikiem zbojkotowania półfinałowego meczu barażowego". "Moim zdaniem PZPN powinien zaapelować do FIFA o przełożenie tego spotkania na neutralne boisko" - stwierdził. Działacze polskiej federacji zwrócili się już do FIFA o pilne wyjaśnienie kwestii związanych z organizacją meczu Rosją w Moskwie - w związku z napiętą sytuacją polityczną na terenie Ukrainy i Federacji Rosyjskiej, a także możliwą dalszą eskalacją. "I prawidłowo. PZPN wykonał swój ruch, czyli napisał do FIFA. To dobra decyzja. Teraz można byłoby jeszcze dodać jedno zdanie - że sugerujemy rozegranie meczu na neutralnym terenie i na takie rozwiązanie absolutnie się zgadzamy. Choć z drugiej strony, to byłoby trochę wychodzenie przed szereg i sugerowanie działaczom FIFA, co mają zrobić..." - przyznał Listkiewicz. "Jak wspomniałem, walkower raczej nie wchodzi w grę. Co innego, gdyby została zawieszona federacja rosyjska. Np. sankcje międzynarodowe byłyby takie, że zawiesza się członkostwo Rosji we wszystkich organizacjach biznesowych, politycznych i sportowych. Ale to już bardzo poważna decyzja, której musiałyby się podporządkować m.in. MKOl i FIFA" - dodał. Jeśli Polska wygra z Rosją, to 28 marca zmierzy się w Chorzowie w finale barażowym o awans do mistrzostw świata z lepszym z pary Szwecja - Czechy. "Moim zdaniem, skończy się na tym, że zagramy z Rosją. I najlepszą odpowiedzią na to wszystko byłoby wygranie, pokazanie 'gestu Kozakiewicza' przy schodzeniu z boiska. Wracajmy do Polski jako zwycięzcy i czekajmy na finał barażowy z Czechami lub Szwecją" - zakończył były prezes PZPN, delegat UEFA i FIFA. Rozmawiał Maciej Białek