Eliminacje w strefie Oceanii już były okrojone, bowiem kilkanaście lat temu tę strefę opuściła Australia. Po rozbiciu 31-0 Samo Amerykańskiego w 2021 roku uznała, że dalsza gra w tak słabej strefie nie ma sensu i znalazła się w Azji. Tam Australijczycy wciąż nie są pewni nie tylko awansu na katarski mundial, ale na dodatek nawet gry w barażu o niego. Australia zajęła trzecie miejsce w swej grupie i o baraż zmierzy się z Emiratami Arabskimi. Jeżeli wygra, w międzykontynentalnym barażu wystąpi przeciw Peru i zwycięzca znajdzie się na mundialu 2022, gdzie może trafić np. na Polskę. W Oceanii pozostała najsilniejsza Nowa Zelandia i grupa próbujących się jej przeciwstawić zespołów z Pacyfiku. Najlepsza ekipa tej strefy nie zdobywa bezpośredniego awansu na mundial, ale zagra mundial z czwartą ekipą strefy CONCACAF, czyli Ameryki Północnej i Środkowej. Będzie to najprawdopodobniej Kostaryka. CZYTAJ TAKŻE: Niemiły koniec wspaniałej bajki małej drużyny z Oceanii Zagra z nią Nowa Zelandia, która w finałowej batalii pokonała Wyspy Salomona 5-0. Jedną z bramek zdobył Chris Wood z Newcastle United. Nowozelandczycy nie znaleźli pogromcy w nikim. Wygrała w grupie 1-0 z Papuą Nową Gwineą, 4-0 z Fidżi, 7-1 z Nową Kaledonią, w półfinale 1-0 z Tahiti i wreszcie 5-0 w finale. Mundial 2022. Czyste kuriozum w strefie Oceanii Eliminacje odbywały się w Doha w Katarze, bowiem wcześniejsze próby zorganizowania ich w regionie kończyły się niepowodzeniami, a czas naglił. Powodem był Covid-19, który uniemożliwiał podróże bez kwarantanny w strefie Oceanii. Z tego zresztą powodu do Doha nie poleciały zespoły Samoa Zachodniego i Samoa Amerykańskiego, co przerwało wspaniałą passę tej drugiej drużyny, podnoszącej się z owego 0-31 z Australią aż do miana zespołu zdolnego do wygrywania. Na miejscu wirus sparaliżował rozgrywki niemal całkowicie. W jednej z grup wycofały się Vanuatu i Wysp Cooka, które wcześniej nie musiały grać kwalifikacji z Tonga z powodu wycofania się dwóch drużyn z Samoa. W grupie zostały dwie drużyny, a że obie wychodziły dalej, Tahiti i Wyspy Salomona rozegrały jeden mecz między sobą i awansowały niezależnie od jego rezultatu. Wcześniejszą wygraną Salomonów nad Wyspami Cooka skasowano, jako że Wyspy Cooka nie kontynuowały eliminacji. A zatem Nowa Zelandia i Papua Nowa Gwinea awansowały do półfinały po rozegraniu trzech meczów grupowych, a Tahiti i Wyspy Salomona - po zagraniu jednego i na dodatek decydującego jedynie o pozycji w grupie, a nie awansie. Czyste kuriozum, stawiające pod znakiem zapytania sens eliminacji w tej strefie. Od 18 do 30 marca Nowa Zelandia wygrała ten kuriozalny i awaryjny turniej. Teraz czeka ją w zasadzie pierwsza i jedyna rywalizacja o mundial z porównywalnym przeciwnikiem. Wystarczy, że go wygra i ... może trafić w Katarze na Polskę z czwartego koszyka.