Założenie było takie, żeby Kozłowski po pierwsze zdobywał punkty wymagane do otrzymania pozwolenia na pracę w Wielkiej Brytanii, a po drugie ogrywał się w mocniejszej niż Ekstraklasa lidze. Trafił do lidera ligi belgijskiej, więc można było spodziewać się, że wejście do zespołu chwilę potrwa. I tak też jest w istocie. Kacper Kozłowski na razie jest rezerwowym Do tej pory Kozłowski pojawił się na boisku w trzech meczach. Dwa pierwsze występy miały miejsce jeszcze w styczniu, trzeci - 5 marca. - Nie grał dużo, ponieważ przyszedł z zupełnie innej ligi i musiał się zaadaptować. Union lideruje w Belgii, a trener Mazzu jest bardzo konsekwentny. Skoro więc zespół radził sobie świetnie bez Kozłowskiego, to szkoleniowiec nie widzi palącej potrzeby wprowadzania go do wyjściowego składu. Poza tym przytrafiła mu się mała kontuzja, przez którą nie mógł trenować przez dwa tygodnie - mówi w rozmowie z Interią belgijski dziennikarz Stephane Lecaillon z portalu L’Avenir. Lewandowski znowu strzela w LM - zobacz bramki! Kontuzji, o której wspomniał redaktor, Polak nabawił się w styczniu podczas swojego drugiego meczu w barwach Unionu. Opuścił boisko z grymasem bólu i potrzebował czasu, aby dojść do siebie. - Inny problem jest taki, że na jego pozycji rywalizuje kilku piłkarzy, być może nawet zbyt wielu. Jednym z nich jest sprowadzony również zimą Cameron Puertas. Do tego młody talent Lazare Amani, który wystrzelił z formą w ostatnich miesiącach. Poza tym w Belgii obowiązuje zasada, zgodnie z którą w protokole meczowym może znaleźć się maksymalnie 18 obcokrajowców. W Unionie jest wielu piłkarzy spoza Belgii, co też nie ułatwia sytuacji Kozłowskiemu. Trener nie ma pełnej swobody, bo zawsze musi znaleźć miejsce dla 6 Belgów - tłumaczy Lecaillon. Czy Kacper Kozłowski wywalczy miejsce w składzie? W ostatnim spotkaniu z KV Kortrijk Kozłowski rozegrał 45 minut. Wszedł na boisko w przerwie, a opuścił je w doliczonym czasie. - Zagrał odpowiedzialnie. Nie ryzykował, ale pokazał też trochę swojej świetnej techniki. Co równie ważne, pracował w defensywie, a to rzecz, na której bardzo zależy trenerowi Mazzu. Co prawda zdjął Kacpra tuż przed końcem meczu, ale tylko po to, aby ukraść kilka sekund. Sam po spotkaniu przyznał, że był bardzo zadowolony z tego, co pokazał Polak - przekonuje dziennikarz. Naszego rozmówcę pytamy, czy fakt, że Kozłowski kosztował około 10 milionów euro i jest w Polsce postrzegany jako jeden z największych talentów, jakkolwiek wpływa na jego pozycję w Belgii. - Trener powiedział kiedyś: "Nie obchodzi mnie, że kosztował 10 milionów. To nie mój problem. Mam tu 8 piłkarzy, a 3 miejsca w środku pola". Umowa wypożyczenia Kozłowskiego z Brighton do Unionu jest zdroworozsądkowa. Nikt nie zmusza trenera Mazzu do wystawiania Kacpra tylko dlatego, że dużo za niego zapłacono - odpowiada Lecaillon. Jakie są więc najbliższe perspektywy dla Kozłowskiego? - Myślę, że faza play-off może być dla niego bardzo ważna. Minie kilka tygodni, jeszcze lepiej zrozumie ligę i zespół. Będzie rywalizował tylko z najlepszymi, dzięki czemu zyska kolejne ważne doświadczenie. Nie zdziwię się, jeśli zacznie dostawać więcej minut. I być może zdobędzie swoje pierwsze mistrzostwo - kończy Stephane Lecaillon. Jakub Żelepień, Interia