Eliminacje do mistrzostw świata 1986 nie zaczęły się dla nas najlepiej, bo w swoim drugim meczu w październiku 1984 roku zremisowaliśmy z Albanią w Mielcu 2-2, zdobywając wyrównującego gola w końcówce. Potem jeszcze przegraliśmy w Brukseli z Belgią 0-2 i na swój przedostatni mecz do Tirany jechaliśmy w takich nastrojach, jak teraz "Biało-Czerwoni". Gospodarze sensacyjnie liczyli się w stawce zespołów o awans. To był czas, gdy nie było terminów FIFA, a każdy grał, kiedy chciał. Z Belgami Albańczycy zagrali u siebie na dwa dni przed świętami Bożego Narodzenia. Wygrali zresztą 2-0. Z nami zagrali z kolei 30 maja 1985 roku po południu. Skwar i spiekota miały wykończyć polskich reprezentantów (mecz rozgrywano o godz. 17.30). Do tego kluczowe dla naszej reprezentacji spotkanie rozgrywano dzień po finale Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, w których Juventus Turyn z liderem i kapitanem naszej reprezentacji Zbigniewem Bońkiem, mierzył się z Liverpool FC. Tamten mecz na Stadionie Heysel przeszedł do historii, jako jeden z największych piłkarskich dramatów, zginęło przecież wtedy w wyniku burd i paniki na trybunach 39 osób. Boniek zaś samolotem od prezesa Juventusu doleciał na spotkanie na godziny przed jego rozpoczęciem. Albania - Polska. Pora na kolejny triumf? "W stolicy Albanii panował optymistyczny nastrój, zakłócony trochę pewnym sukcesem "Biało-Czerwonych" w Atenach, ale przecież nie dopuszczano myśli, że ten mecz ostatniej szansy gospodarzy może się zakończyć porażką. Sprzymierzeńca szukano m.in. w wysokiej temperaturze, w której Polacy mieli się uwędzić już w pierwszej połowie. Podobnie sądzili Grecy i sami padli rażeni promieniami słońca. Taki sam los spotkał Albańczyków" - pisał katowicki "Sport" w meczowej relacji. O wszystkim przesądziła akcja z 24. minuty spotkania. Jan Urban przeprowadził akcję w swoim stylu, zostawił piłkę Bońkowi, który przymierzył tak, że bramkarz rywala nie miał nic do powiedzenia. Choć Albańczycy starali się atakować, w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Józefa Młynarczyka trafił Mirel Josa, ale to nasi - szczególnie w drugiej połowie - mieli szanse na podwyższenie prowadzenia. Nie udało się to jednak ani Włodzimierzowi Smolarkowi, ani przede wszystkim Andrzejowi Buncolowi. Ostatecznie skończyło się na skromnym 1-0, które dało nam jednak prowadzenie w grupie 1 przed Belgią. - Gratuluję trenerowi Piechniczkowi. W przeciągu tak krótkiego czasu potrafił stworzyć drużynę, tak bardzo różniącą się od tej, z którą graliśmy w Mielcu jesienią ub. roku. Życzę powodzenia polskim piłkarzom i ich sympatykom. Myślę, że 11 września na Stadionie Śląskim w Chorzowie postawią kropkę nad awansem - komentował trener gospodarzy Shyqyri Rrelli. Z Belgią na Śląskim później zremisowaliśmy i po raz czwarty z rzędu awansowaliśmy do finałów MŚ. Teraz swoją historię piszą "Orły" Paulo Sousy. Michał Zichlarz Eliminacje MŚ, 30 maja 1985 r., Tirana Albania - Polska 0-1 (0-1) Bramka: 0-1 Boniek (24.) Sędziował: Jordan Żekow (Bułgaria). Widzów: 30 000. Albania: Musta - Zmijani, Omuri, Targaj, Jera - Hodja, Muca (61. Mile), Demollari (81. Marko) - Josa, Minga, Kola. Polska: Młynarczyk - Pawlak, Wójcicki, Przybyś, Ostrowski - Matysik, Buncol, Urban (87. Tarasiewicz), Dziekanowski - Boniek, Smolarek.