- Panowie z ochrony. Macie dwukrotnie przeszukać każdego wchodzącego kibica. Jeśli przemycą pirotechnikę na stadion, odpalą ją pod gigantyczną flagą i ona zapłonie, to będziemy mieli gigantyczny problem - powiedział delegat UEFA Fernand Meese porannej odprawie meczowych oficjeli. Race i granaty hukowe na ulicach Tirany UEFA zgodziła się Albańskiemu Związkowi Piłki Nożnej na to, aby fani gospodarzy wnieśli gigantycznych rozmiarów sektorówkę. Ma być rozłożona podczas hymnu albańskiego. Sęk w tym, że żadna ochrona na świecie nie zdołała jeszcze powstrzymać ultrasów przed wnoszeniem pirotechniki. Albańczycy mają jej pełno. Na powyższym filmiku, jaki nakręcił reporter Interii widzicie tylko próbkę. Jeszcze przed godz. 17 fetowali na ulicach miasta przy użyciu rac, a także granatów hukowych. Albańczycy biją Polaków! Po godz. 18 do niebezpiecznego zajścia doszło na dziedzińcu Air Albania Stadium. Chuligani z Albanii zaatakowali Polaków, którzy szli spokojnie w dziesięć osób. Zajście nakręcił red. Przemysław Ofiara z "Super Expressu". Na filmie widać agresywnych Albańczyków i zaledwie dwóch policjantów udających próbę interwencji.Z takimi wybrykami Albania nie wygląda na kraj aspirujący do wejścia do Unii Europejskiej. Gospodarzy przyjechali wspierać rodacy z Kosowa. - Jechaliśmy długo, ale warto było, bo na pewno wygramy - powiedział nam lider grupy spokojnych Kosowian. Przed meczem panowały przyjacielskie nastroje. Polacy robili sobie wspólne zdjęcia z Albańczykami. Jednoczy ich nie tylko kult świętego Jana Pawła II, którego pomnik zdobi plac przed Air Albania Stadium. PZPN woli dmuchać na zimne, jeśli chodzi o kibiców. Szczególnie po złych doświadczeniach z San Marino. Dlatego przysłał do Tirany dwóch stewardów do współpracy z fanami. Byłego fanatyka Widzewa Łódź Dariusza Łapińskiego, który zna wszystkie liczące się kontakty kibicowskie w kraju (tzw. kumatych) i Macieja Siwka. Przepisy UEFA przewidują, że jeden away steward ma przypadać na 500 kibiców. Polaków będzie co najmniej 700. Boniek ruszył do kibiców w obronie Kuleszy Co się działo w San Marino? Grupa Polaków ominęła przepisy UEFA, które wówczas zabraniały wejścia na stadion przyjezdnym. Chodziło oczywiście o restrykcje związane z koronawirusem. Sanmaryńczycy postanowili jednak zarobić parę euro i koniec końców sprzedali bilety wszystkim przybyszom z Polski. Ci jednak nie byli i tak zadowoleni ze sposobu, w jaki zostali potraktowani, przez co śpiewali dawny nieoficjalny hymn kibicowski "Je... PZPN". Później wzięli się za obrażanie nowego prezesa związku Cezarego Kuleszę. Nie wytrzymał tego obecny na stadionie eksprezes Zbigniew Boniek. Podszedł do sektora kibiców. - Panowie, dopóki śpiewaliście "jeb... PZPN" nie przeszkadzało mi to, ale co wy chcecie od prezesa Kuleszy? To nie jego wina! To UEFA zabroniła wpuścić was - przemawiał do kibiców Boniek. Skończyło się tak, że fani dali się przekonać. Kilku z nich poprosiło o wspólne zdjęcie z "Zibim" i wyzwiska się skończyły. Dziś Bońka w Tiranie nie będzie. Jest natomiast prezes Kulesza, wraz z całym zarządem PZPN-u, stałym kibicem reprezentacji piosenkarzem Wojciechem Gąssowskim i kilkoma sponsorami federacji. Niedzielan: Będą chcieli zagryźć Polaków - Na pierwszy rzut oka wydaje się, że fani, którzy tym razem przyjechali za reprezentacją Polski mają wyższą kulturę - słyszymy od jednego z oficjeli PZPN-u. Wróćmy jednak do strony sportowej. Paulo Sousa dba o to, aby nie doszło do najdrobniejszego nawet rozluźnienia, choćby wynikłe z faktu, że Albańczykom wypadł kolejny piłkarz (Klaus Gjasula ma koronawirusa - czytaj więcej!) - Będzie kocioł i szalony doping. Albańczycy chcą zagryźć naszych reprezentantów. Będą bardzo agresywni - powiedział Interii ekspert Polsatu Sport Andrzej Niedzielan, którego spotkaliśmy przed stadionem w Tiranie. Wszyscy liczymy na przełamanie po krótkiej przerwie w strzelaniu goli Roberta Lewandowskiego. "Lewy" nie trafił do siatki w dwóch z rzędu meczach Bundesligi i w spotkaniu z San Marino. - Ten przestój w strzelaniu może wyjść na niekorzyść Robertowi. Widać było jego irytację po meczu z San Marino. Tym bardziej, że Buksa i inni napastnicy strzelają jak na zawołanie - uważa Niedzielan. Sędzią Francuz Turpin. Glik za nim nie przepada Sędzią spotkania jest Francuz Clement Turpin, który w odprawie z UEFA uczestniczył za pośrednictwem komunikatora. Kamil Glik nie przepada za tym arbitrem, zna go dobrze z Ligue 1. "Biało-Czerwoni" przed południem trenowali w sali hotelowej. Zrezygnowali z zajęć na stadionie. Z prostej przyczyny, jaką była kiepska murawa na obiekcie FK Tirana. - Gdy kilka miesięcy temu wizytowaliśmy ten stadion zwróciliśmy uwagę na zły stan trawy. Miało być lepiej do naszego przyjazdu, ale nic się nie poprawiło. Woleliśmy nie ryzykować treningu w takich warunkach - powiedział Interii rzecznik i menedżer reprezentacji Polski Jakub Kwiatkowski. Część barów została zamknięta. Kratami zabezpieczono nawet automaty z napojami. To znak, że tuż przed meczem i po nim może być gorąco. Tirana stara się minimalizować ewentualne straty.Z Tirany Michał Białoński, Interia