Kamil Glik nie zagrał w I połowie pierwszego meczu z Węgrami i został odsunięty przez Paulo Sousę z listopadowego rewanżu na PGE Narodowym. Twardy jak skała obrońca odsłonił kulisy, jak do tego doszło. - Wracaliśmy z Andory autokarem do Barcelony, gdy Kuba Andora Kwiatkowski zaprosił mnie do Sousy, do pierwszego rzędu: "Boss cię prosi". Mówię do siebie: "Nie wiem kur..., czyżby coś narozrabiał? Chyba nie, nic się przecież nie działo, jest wszystko ok". Ale później zakomunikował mi, że ja i Robert Lewandowski na pewno w meczu z Węgrami nie wystąpimy - opowiadał w "Kanale Sportowym" Glik. Kamil Glik: Powiedziałem Sousie, że jestem mega wkurzony CZYTAJ TEŻ: Jak Glik zareagował na odejście Sousy? Dopytamy przez Tomasza Smokowskiego, czy on i Robert nie wykazywali jakiejś inicjatywy, nie próbowali się zwolnić z meczu, odparł: - Nie wiem jak Robert, bo z nim trener nie rozmawiał, ale ja na pewno nie. Ja po prostu zostałem poinformowany, że nie gram. Odparłem: "Taka jest decyzja trenera, ale ja zawsze chcę grać". Tak samo w pierwszym meczu z Węgrami też mnie trener Sousa nie wystawił od początku i wiedział, że byłem przez to bardzo zdenerwowany. Rozmawialiśmy i powiedziałem trenerowi wprost, że jestem mega wkurzony, ale pewne rzeczy muszę akceptować, bo to on jest bossem i ustala skład - opowiadał. CZYTAJ TEŻ: Nowy selekcjoner tylko na baraże? Kulesza nie ma wątpliwości Kamil Glik: Wiedziałem, że zwycięstwo z Węgrami da nam rozstawienie Czy piłkarze znali znaczenie rewanżu z Węgrami, w kontekście walki o rozstawienie w barażach? - Wiedziałem, że zwycięstwo daje rozstawienie. Trener do tego meczu zbyt "soft" i myślał, że mimo wszystko poradzimy sobie, bo Węgrzy przyjechali niczym na wakacje, bez kilku podstawowych zawodników i być może to Sousą powodowało - dodał Glik. - To wszystko pokazuje, że nie byłem faworytem Sousy. Później on sam w wywiadzie przyznał się do tego, że być może popełnił błąd, bo za szybko mnie odsunął. Później uwierzyliśmy w idee trenera Sosuy, wizję gry, jaką chce stworzyć w reprezentacji Polski. Glik: Sousa zna się na piłce - Mimo wszystko uważam, że trener Sousa zna się na piłce. Dzisiaj go nie ma, więc łatwo w niego uderzyć, ale myślę, że co do jego znajomości piłki nie ma wątpliwości, prze kilka lat pracował też we Włoszech, w poważnym klubie, jakim jest Fiorentina - podkreślał Kamil Glik. Kamil uważa, że o odejściu Sousy przeważyły kwestie finansowe - Portugalczyk dostał od Flamengo lukratywną ofertę, ale nie tylko to. Wysnuł ciekawą teorię: - Pamiętajmy też, że przyszedł nowy prezes PZPN-u, u którego być może Sousa nie czuł się do końca komfortowo. Przecież sam był wyborem prezesa Bońka, więc zaważyło wszystko po trochu, ale na pewno aspekt finansowy był bardzo mocny - uważa Kamil. Glik: Odejście Sousy dodatkowo nas zmotywuje Zagajony przez współprowadzącego program Mateusza Borka, pół żartem, pół serio, czy przed meczem z Rosją w Moskwie w szatni "Biało-Czerwonych" zawiśnie portret Sousy, Glik odparł: - Na pewno będzie to czynnik motywacyjny. Wyzwoli w nas dodatkowe procenty motywacji i będziemy chcieli pokazać, że obojętnie kto będzie nowym selekcjonerem, stać nas na awans - dowodził Kamil. Wiadomo, że głównym kandydatem do objęcia schedy po Sousie jest Adam Nawałka. - Na pewno będzie to Polak. Znając trenera Kuleszę, z takim trenerem o wiele łatwiej by mu się współpracowało - twierdzi. Kamil Glik: Adam Nawałka to duża klasa. Do dzisiaj dba o zawodników - Trener Nawałka, mimo ostatniego okresu na mundialu w Rosji, który nie był najlepszy, jest człowiekiem z dużą klasą, który do dzisiaj, że tak powiem, dba o zawodników. Nawet za trenera Brzęczka czy Sousy kontaktował się z nami SMS-ami, więc więź z zawodnikami, których on prowadził jest cały czas bardzo duża - zapewniał Glik. - Przez ostatni rok od Nawałki dostałem zdecydowanie więcej SMS-ów niż od Sousy. Trener Nawałka to zdecydowanie duża klasa i na pewno przez szatnię byłby przyjęty nie dobrze, tylko jeszcze lepiej - twierdzi Kamil. Zastępca kapitana reprezentacji Polski noc sylwestrową i Nowy Rok przywita w Arłamowie. Zapewniał, że tym razem nie przytrafi mu się kontuzja, jak podczas gry w siatkonogę w trakcie przygotowań do MŚ 2018 r. MiBi