- Znam ich piłkarzy, a także trenera Włocha Eduardo Reję. Ciężko o nich mówić, że, to słaby zespół, bo ta drużyna zrobiła w ostatnich latach gigantyczny postęp, mają zawodników wielkiej jakości. Indywidualni nie chcę nikogo wyróżniać. Widzieliśmy, że w meczu z nami w Warszawie świetnie się bronili. Teraz też jeśli chodzi o ofensywę nie będzie nam łatwo. Strzeliliśmy im w Polsce cztery bramki, a to nie jest łatwe. We fragmentach tamtego spotkania graliśmy tak, że w środku pola nie doskakiwaliśmy do nich, dawaliśmy im za dużo miejsca, ale pamiętajmy, że każdy mecz jest inny. Na pewno trener Reja dobrze ich przygotuje pod względem taktycznym i nie będzie nam łatwo - powiedział Glik. Mecz Albania - Polska. Glik: Chcielibyśmy powtórzyć wynik z Warszawy Niewiele ponad miesiąc temu Albańczycy przegrali w Warszawie bardzo wysoko aż 1-4. Obrońca "Biało-Czerwonych" nie chce zastanawiać się, czy dzisiaj wynik będzie podobny. - Chcielibyśmy powtórzyć wynik z Warszawy, zdobyć trzy punkty, które dadzą na m praktyczni miejsce barażowe. Mecz ma różne fazy, pisze swoją historię, trzeba będzie się cofnąć, zaatakować. Zobaczymy jak to się wszystko ułoży - powiedział Glik. W poprzednich eliminacjach Polska zawsze byłą uprzywilejowana. Ostatnie mecze grupowe były o nic, bo już wcześniej mieliśmy zapewniony awans. - Nie spinamy się. Gonimy drugą pozycję. Wiemy, że ten mecz musimy zakończyć pozytywnym wynikiem. To jest pozytywna adrenalina, która mnie nakręca. Takie mecze dają frajdę i tworzą historię, którą się pamięta na długo. Będę robił wszystko, aby tak nastawić innych piłkarzy, żeby dali z siebie wszystko. Mamy doświadczonym piłkarzy, którzy mają po kilkadziesiąt meczów w kadrze. Taka presja może tylko nam pomóc. Albańczycy świetne grali w Warszawie, cały zespół znakomicie bronił. Strzeliliśmy im cztery gole, ale absolutnie nie zasłużyli aż na tak wysoką porażkę. Postrzegamy ich jako bardzo dobry zespół - powiedział Glik. Ostoja naszej defensywy w ostatnich dniach narzekała na kontuzję kolana. Glik nie zagrał przeciwko San Marino, oszczędzając siły na spotkanie z Albanią. - Miałem lekki problem, nie trenowałem ani we wtorek ani w środę, ale od czwartku jestem do dyspozycji trenera i problem został już rozwiązany, zagaszony - powiedział Glik. Czytaj także: Sousa ujawnił - oni zagrają z Albanią Kamil Glik odniósł się do zamieszania po meczu z reprezentacją Anglii Doświadczony reprezentant wrócił też do sytuacji z meczu z Anglią, gdzie przez rywali został oskarżony o rasizm. - Historia zakończyła się dzień, dwa dni po meczu. Nigdy w życiu nie wykonałem żadnego gestu rasistowskiego, także podczas spotkania z Anglią. Nie mam żadnych sygnałów od UEFA, że badają tę sprawę. Mam nadzieję, że zostanie ona zakończona - powiedział Glik. Polski obrońca przez albańskich dziennikarzy został poproszony o ocenienie stopnia trudności meczu w Tiranie. - W skali od 1 do 10? Zdajemy sobie sprawę, że to mecz na takie mocne 8-9. Musimy zagrać skutecznie, wygrać i zamknąć sprawę drugiego miejsca - zapowiedział na Glik. Nasz obrońca odniósł się także do sytuacji z poprzedniego meczu, gdy w polu karnym Polaków Rey Manaj mógł wywalczyć "jedenastkę". Sędzia jednak nie odgwizdał przewinienia Glika.- Według mnie to powinien być rzut karny po moim starciu z rywalem. Nie mam jednak wpływu na to, jakie decyzje podejmuje sędzia główny - przyznał. Artur Szczepanik z Tirany