- Z San Marino mam same pozytywne wspomnienia dwa mecze grałem, dwa wygraliśmy, obroniłem karnego, co nie zdarza się często. Więcej wspomnień z tych spotkań niestety nie mam - przyznał Fabiański. Z kadrą pożegna się w mieście, w którym odnosił sukcesy jako bramkarz Legii Warszawa. Nie planuje jednak na razie powrotu do tego klubu. - Nie zastanawiałem się jeszcze, gdzie chcę zakończyć karierę. Warszawa i Stadion Narodowy to spełnienie marzeń. Zawsze chciałem skończyć karierę właśnie na tym obiekcie, przy pełnych trybunach. Na tym wspaniałym stadionie - dodał. Łukasz Fabiański - szczyt formy Fabiański szczyt swojej kariery miał podczas eliminacji i finałów Euro 2016. Do historii polskiej piłki przeszły jego wspaniałe parady z meczu ze Szwajcarią. - Ogólnie cały tamten turniej był wyjątkowy, specjalny. Mam same fajne wspomnienia, kibice chyba też. Niedosyt jednak też i wiąże się oczywiście z meczem z Portugalią. Myślę, że wszyscy kibice reprezentacji wspominają ten turniej miło - powiedział Fabiański. Bramkarz przyznał, że na zgrupowaniu przed meczem z San Marino czuł się początkowo nieswojo. - Oswoiłem się z tym już, ale początek zgrupowania rzeczywiście był tremujący. Myślę, że podczas meczu wszystko będzie dobrze wyglądało. W drodze na piątkowy trening koledzy mnie uświadomili, że to mój ostatni trening na tym stadionie. Wszyscy dają mi do zrozumienia, że wszystko, co tutaj robię, to robię ostatni raz. Gdyby mi nie przypominali, to bym o tym nie pamiętał - przyznał gracz West Hamu. Łukasz Fabiański - najlepsze momenty Fabiański wytypował swoje trzy najwspanialsze momenty związane z grą w reprezentacji. - Na pewno był to debiut z Arabią Saudyjską w marcu 2006 r. Było to spełnienie marzeń z dzieciństwa, każdy chłopak chce reprezentować kraj i usłyszeć hymn. To było to. Oprócz tego sytuacja kiedy trener Adam Nawałka powiedział, że jestem u niego numerem jeden w trakcie eliminacji Euro 2016. To było dla mnie bardzo ważne. Trzeci z topów? Nie wiem, może mecz z San Marino takim będzie - zastanawiał się Fabiański. Bramkarz nie ukrywa, że gdyby mógł przewinąć do tyłu taśmę i jeszcze raz powtórzyć jakiś moment ze swojej kariery, to byłyby to rzuty karne z meczu z Portugalią w ćwierćfinale Euro 2016. - Jakbym mógł powtórzyć jedną rzecz, to byłyby to na pewno karne. Nie wiem z jakim skutkiem, ale chciałbym jeszcze raz stanąć naprzeciwko Portugalczyków. Jedna albo dwie sytuacje mogły mi wtedy pomóc przejść do historii. Gdybym miał pilota, tobym przewinął do tego momentu - przyznał piłkarz West Hamu. Polska - San Marino. Fabiański i goście Na mecz z San Marino Fabiański zaprosił całą masę gości. - Będą wszyscy moi najbliżsi, cała rodzina, a także wszystkie osoby, które miały wpływ na mój rozwój piłkarski. Trenerzy Andrzej Dawidziuk, Krzysztof Dowhań, Bernard Szmyt, Andrzej Zamillski - te wszystkie postacie będą na mecz - zapowiedział. Dziennikarze zastanawiali się dlaczego właśnie teraz, kiedy jest jeszcze w wysokiej formie i w pełni sił, zdecydował się zakończyć przygodę z reprezentacją. Dziwny moment na koniec kariery? - Moment jest dziwny tylko z tego względu, że COVID zamieszał w terminarzach. Gdyby nie ta przerwa, Euro byłoby wcześniej, eliminacje mistrzostw w Katarze wcześniej. Ja byłem nastawiony na to, że Euro 2020 będzie moim ostatnim turniejem. Takie miałem marzenie. Byłem zdecydowany, że niezależnie od okoliczności, kończę. Mundial? Nie brałem tego pod uwagę. Terminarz się zmienił, przed Euro zaczęły się eliminacje do Kataru, ale nie miało to wpływu na to, że chciałem jeszcze dociągnąć do tej imprezy. Byłem przygotowany, żeby przeżyć dużą imprezę Euro 2020. Chciałem tam być i skończyć. Problemu z następcami nie będzie. Tylu młodych chłopaków, bramkarzy, którzy zasługują na szansę. W piłce o to chodzi, żeby czasem zaufać młodej osobie, która później odpłaci. Jest dużo sytuacji w historii piłki, że takie sytuacje mają miejsce. Mamy wiele talentów. Trzeba na to patrzeć w ten sposób - mówił "Fabian". Bramkarz zdradził też, jak długo jeszcze chce kontynuować karierę. - Mam marzenie, żeby do czterdziestki utrzymać się na wysokim poziomie. Nie wiem, czy będę grał regularnie, ale mam nadzieję, że jeśli zdrowie dopisze, to będę grać. Sprawia mi to radość, frajdę, cieszę się każdego dnia z treningów, meczów, nie czuję zmęczenia psychicznego. Chcę jeszcze parę lat na wysokim poziomie pograć. W Anglii? Nie wiem. Zostawiam sobie furtkę. Ale teraz będę podejmował decyzję także przez pryzmat rodziny, a nie tylko mój. Doszedłem już do takiego etapu życia - zakończył Fabiański. Artur Szczepanik, Interia