Granice opanowanej przez wojsko Gwinei zostały zamknięte, co dla obcokrajowców przebywających w tym kraju oznaczało chwilowe "uwięzienie". Zatrzymanie dotychczasowego prezydenta Alphy Condego wprowadziło chaos, który dotknął także świat sportu. Naby Keita reprezentujący Gwineę przekonał się na własnej skórze o niestabilności sytuacji w ojczyźnie. Do zaplanowanego meczu Maroka z Gwineą nie doszło, a piłkarze obu drużyn utknęli bez możliwości powrotu do swoich domów. Odwołano mecz el. MŚ. Kiedy Gwinea zagra z Marokiem? - Przez cały dzień słychać strzały, my jesteśmy w hotelu. Czekamy na zgodę na wylot, ale droga na lotnisko zajmie 45 minut. Wiemy, że tu nie jest w stu procentach bezpiecznie - mówił Vahid Halihodzić, selekcjoner reprezentacji Maroka dla "L'Equipe". Marokańczycy w końcu wynegocjowali swój powrót, ale dla obywateli Gwinei, w tym Naby'ego Keity, póki co nie wydano pozwolenia opuszczenia kraju. Za piłkarzem wstawił się Liverpool, zaproponowano wysłanie po zawodnika prywatnego odrzutowca. Na tę chwilę, zgody na to jednak nie wydano i Keita wciąż przebywa wbrew własnej woli w Gwinei. MR