Bardzo dobra postawa Szwajcarów w eliminacjach do mistrzostw świata zaowocowała tym, że przed ostatnią kolejką cały czas walczyli z Włochami, aktualnymi mistrzami Europy, o pierwszą pozycję w grupie C. Był to jednak pojedynek korespondencyjny, bowiem Helweci podejmowali u siebie Bułgarią, a Italia na wyjeździe grała z Irlandią Północną. Jednak pierwsza połowa spotkania w Lucernie nie szła po myśli gospodarzy. Co prawda Szwajcaria przeważała, zdominowała przyjezdnych i dużo częściej przebywała przy piłce, ale nie przełożyło się to na bramki. Bułgarzy ograniczyli się tylko do defensywy, nie oddali ani jednego celnego strzału, ale szczęście im sprzyjało i do przerwy udało im się dowieźć bezbramkowy remis. Po zmianie stron Szwajcarzy znów zaatakowali i bardzo szybko wyszli na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Xherdana Shaqiriego Noah Okafor zamknął akcję i zdobył pierwsza bramkę dla gospodarzy, otwierającą im drogę na mundial. Nie minęło zresztą dziesięć minut, a było już 2:0 dla gospodarzy, po tym, jak do siatki trafił Ruben Vargas. Mimo tego, że w 64. minucie sędzia nie uznał trafienia Mario Garanovicia, niemal jasne było, że to gospodarze zostaną zwycięzcami w tym spotkaniu. Cały czas jednak musieli nasłuchiwać wieści z Belfastu, bowiem nawet wygrana nie dawała im pewności, że pojadą na mundial bez konieczności rozgrywania baraży. W 70. minucie arbiter nie uznał kolejnego gola dla gospodarzy, ale ci nie zamierzali rozpaczać i dwie minuty później prowadzili już 3:0 po trafieniu Cedrica Ittena. I jak się okazało, nie był to koniec, bo już w doliczonym czasie gry do siatki trafił Remo Freuler, pieczętując zwycięstwo gospodarzy. Szwajcarzy po ostatnim gwizdku mieli jednak podwójny powód do świętowania, bowiem nie tylko wygrali z Bułgarią, ale też przy bezbramkowym remisie Włochów wskoczyli na pierwsze miejsce w grupie i zapewnili sobie bezpośredni awans na mistrzostwa świata. KK