Przyczyną całej afery jest fakt, że brazylijskie służby sanitarno-epidemiologiczne nie chciały się zgodzić na udział w meczu czterech graczy Argentyny, których podejrzewano o złamanie obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa. W efekcie, piłkarze Argentyny musieli opuścić plac gry. Stało się to już po rozpoczęciu spotkania. Z przedstawicielami służb sanitarno-epidemiologicznych zaczął w tej sytuacji pertraktować m.in. Neymar, lider kadry Brazylii i gwiazdor PSG. Za chwilę do dyskusji włączył się również jego klubowy kolega Lionel Messi - lider kadry Argentyny. Jak informują media, Messi miał apelować: "cały świat przecież na nas patrzy!" Przyjechali po Argentyńczyków do hotelu Cała awantura zaczęła się na długo przed meczem. Brazylijskie służby epidemiologiczne zażądały deportowania czterech zawodników kadry Argentyny - z powodu domniemanego złamania reguł i obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa. Chodziło o Emiliano Martineza, Gio Lo Celso, Cristiana Romero i Emiego Buendię. Przypomnijmy, że w 2020 roku Brazylia była jednym z krajów najmocniej dotkniętych przez COVID-19. Brazylijskie służby sanitarne udały się do hotelu, gdzie rezydowała kadra Argentyny. Ostatecznie wydawało się jednak, że problem został zażegnany. Stanowisko argentyńskiej federacji piłkarskiej było od początku stanowcze. Argentyńczycy uznali, że jeśli wspomniani czterej zawodnicy nie zostaną dopuszczeni do gry, to cały zespół odmawia wzięcia udziału w tym meczu. Ostatecznie wydawało się, że strona brazylijska odpuściła, pod presją m.in. południowoamerykańskiej konfederacji piłki nożnej CONMEBOL. JK