Albania i Węgry rywalizują w tej samej grupie eliminacyjnej, co Polska - grupie I. Teoretycznie faworytem tego spotkania byli goście, bo przecież dopiero co wrócili z mistrzostw Europy, gdzie pokazali się z nawet niezłej strony.W podstawowym składzie Albanii wybiegł Bekim Balaj, były gracz Jagiellonii Białystok. Albańczycy mieli przed tym spotkaniem pewne kłopoty kadrowe, związane z zawieszeniem niektórych zawodników za kartki. Obie ekipy wyszły na to spotkanie z dość zachowawczym nastawieniem. Niezłą szansę miał w 16. minucie, po krótkiej wymianie podań w okolicy węgierskiego pola karnego, Myrto Uzuni. Uderzył jednak nad bramką. Chwilę później na prowadzenie mogli wyjść Węgrzy. Laszlo Kleinheisler dostał długie prostopadłe podanie, które praktycznie otworzyło mu drogę do albańskiej bramki. Nie był jednak w stanie pokonać Etrita Berishy i nie wykorzystał tej okazji. Z kolei błąd Williego Orbana z 25. minuty próbowali błyskawicznie wykorzystać Albańczycy, przechwytując piłkę i posyłając prostopadłe podanie do wychodzącego na czystą pozycję Balaja. Górą w tym pojedynku okazał się być golkiper gości, ale Gulacsi dodatkowo ucierpiał w tej sytuacji i musiał być opatrywany. Szczęścia próbował też z dystansu Nedim Bajrami, ale jego strzał pofrunął obok słupka bramki Gulacsiego. Węgrzy w pierwszej połowie grali nieco rozczarowująco. W ataku bazowali w dużej mierze na indywidualnych poczynaniach pomocnika NK Osijek, czyli Kleinheislera. Bywało to jednak zbyt czytelne i łatwe do powstrzymania przez albańską defensywę. Zbyt często kończyło się w efekcie stratami piłki. Ekipa węgierska próbowała naciskać zwłaszcza w końcówce pierwszej połowy, ale bez skutku. Na przerwę obie drużyny schodziły przy stanie 0-0. Albanii sukces dał rezerwowy Po zmianie stron nadal obie ekipy miały problem z nastawieniem celowników. Lider Węgrów, czyli Kleinheisler, próbował m.in. uderzeń z dystansu, ale bezskutecznie. Blisko szczęścia był w 84. minucie też piłkarz gospodarzy Qazim Laci, ale również chybił. W dobrej sytuacji chwilę później znalazł się też Dominik Szoboszlai. Znów jednak Węgrom zabrakło skuteczności. Wreszcie akcję meczu przeprowadzili Albańczycy. W 87. minucie prostopadłą piłkę z głębi pola dostał Armando Broja, który w tym spotkaniu był tylko rezerwowym. Wszedł w drybling, co z początku wyglądało dość mało przekonująco. Udało mu się jednak zmylić obrońcę, oddać strzał w krótki róg bramki Dibusza, a ten - o dziwo - skapitulował. Zdecydowanie mógł się w tej sytuacji lepiej zachować. Broja na boisku pojawił się dopiero w 78. minucie zmieniając Bekima Balaja. Okazało się jednak, że trener Edoardo Reja miał "trenerskiego nosa" w tej sytuacji. 20-letni zaledwie napastnik Southampton stał się tym samym bohaterem spotkania. Tym samym Albania przeskoczyła Węgry w tabeli "polskiej" grupy I. Albania - Węgry 1-0 (0-0) 1-0 Broja 87. Albania: Berisha - Doka (78. Hoxhallari), Kumbulla, Ismajli, Djimsiti, Trashi (46. Roshi) - Uzuni, Abrashi (69. Cekici), Gjasula, Bajrami (63. Laci) - Balaj (78. Broja). Węgry: Gulacsi (46. Dibusz) - Kleinheisler (90. Nikolić), Fiola, W.Orban, Szalai, Lang - Botka (88. Varga), Gazdag (67. Salloi), Nagy, Szoboszlai - Sallai (88. Hahn). JK