Oddzielmy emocje od faktów. Serce podpowiada nam, że na Stadionie Narodowym stało się wczoraj coś niezwykłego. Drużyna Paulo Sousy wreszcie dobrze broniła, jakby rewolucja taktyczna portugalskiego selekcjonera wydała w końcu swoje owoce. W 11. meczu jego kadencji. Lepiej późno niż wcale. Polska - Anglia 1-1. Dowartościowana drużyna Sousy Euro 2020 było ofiarą zapłaconą za naukę? Niech i tak będzie. Trzeba mieć nadzieję, że mecz z Anglikami był krokiem do przodu, a nie wyjątkiem od reguły. Może drużyna narodowa przestanie w końcu popełniać tak zastraszające błędy w grze defensywnej? To jest warunkiem koniecznym awansu na mundial w Katarze. Remis z Anglikami, choć ze względu na okoliczności odbieramy go jako zwycięski, sprawił, że Polacy definitywnie stracili szansę na pierwsze miejsce w grupie I. Na cztery kolejki przed końcem Anglia ma o pięć punktów więcej. Musiałyby się dziać cuda, żeby oddała pozycję lidera. Emocje przeżyliśmy wczoraj ogromne. Polacy walczyli heroicznie, nie złamał ich nawet gol Harry’ego Kane’a. Remis uratowany w doliczonym czasie gry to ogromny zastrzyk optymizmu. Od lat nie widzieliśmy polskich piłkarzy świętujących bramkę tak euforycznie. Gracze Sousy dowartościowali się, stawiając czoła jednej z najlepszych drużyn Europy. Po porażce na Euro 2020 było to potrzebne im i kibicom. Mimo wszystko po sześciu kolejkach kwalifikacji MŚ w Katarze Polacy są na pozycji, która nie daje im nawet prawa do baraży. Polska - Anglia 1-1. Daleka droga do Kataru Załóżmy jednak, że drużyna Sousy wyprzedzi Albanię i Węgry, zajmując pozycję tuż za Anglikami na koniec eliminacji. Gdyby baraże miały się odbyć dziś, stanęłyby do nich: Serbia, Szwecja, Szwajcaria, Ukraina, Czechy, Szkocja, Norwegia, Rosja, Armenia oraz dwaj zwycięzcy grup Ligi Narodów, którzy nie uzyskali bezpośredniego awansu. Aby pojechać do Kataru, trzeba wyeliminować aż dwóch przeciwników: w półfinałach i finałach baraży rozegranych w marcu 2022 roku. Droga ma mundial jest więc wyjątkowo długa i kręta, począwszy od wyjazdowego starcia z Albańczykami 12 października i meczu na Stadionie Narodowym z Węgrami 15 listopada. Zwycięstwa nad San Marino i Andorą są obowiązkowe. Polacy mają o tyle uprzywilejowaną sytuację w stosunku do Węgier i Albanii, że obu rywali czekają jeszcze mecze na Wembley w październiku i listopadzie. Drudzy w tabeli grupy I Albańczycy mają chyba najcięższy terminarz. Wyjadą na Węgry i do Anglii, a mecz z Polakami zagrają u siebie. Wyniki, terminarz i tabelę grupy I znajdziesz tutaj!Jeśli drużyna Paulo Sousy pojedzie na mundial, wczorajszy remis z wicemistrzami Europy rzeczywiście będziemy mogli wspominać jako zwycięski. Jeśli nie, pozostanie nam rozczarowanie i niedosyt. Jednym, nawet najlepszym meczem, nie wygrywa się kwalifikacji. Po tym, co zobaczyliśmy wczoraj na Stadionie Narodowym, mamy jednak prawo wierzyć, że będzie dobrze. Dariusz Wołowski