Na biało-czerwonych czekało przed hotelem ok. 50 kibiców. Pierwsi pojawili się 2,5 godziny przed przyjazdem ekipy trenera Czesława Michniewicza. Ponieważ baza kadry jest położona w centrum miasta, mijało ją wieczorem sporo osób zmierzających do pobliskich pubów, barów i restauracji. Na widok "łowców autografów" pytali o powód ich zgromadzenia. Czytaj także: Bolesna diagnoza. Arkadiusz Milik nie zagra ze Szwecją! Reakcje były różne. Niektórzy pytali, czy przyjedzie Robert Lewandowski, inni - z kim Polacy grają i kiedy. Część dołączyła do oczekujących, ale padały też mało przychylne opinie w stylu: "jeszcze tylko czerwony dywan im rozwińcie", albo "po tym, co zagrali w czwartek nie mają szans na awans". Kamil Glik najdłużej rozdawał autografy Jedna z kobiet wnikliwie otaksowała wzrokiem wysiadających kadrowiczów i oznajmiła na głos, iż myślała, że są wyżsi. Kiedy autokar z piłkarzami podjechał pod hotel kibice próbowali zatrzymać zawodników. Najdłużej został z nimi Kamil Glik, który rozdawał autografy, pozował do wspólnych zdjęć. Na koniec, już w progu, podziałał na niego okrzyk: "jesteśmy z Jastrzębia". Sympatykom z rodzinnego miasta obrońca najwyraźniej nie mógł odmówić. Biało-czerwoni w sobotę i niedzielę mają w planie treningi na Stadionie Śląskim lub pobliskim obiekcie Ruchu Chorzów. Polska - Szwecja. Mecz we wtorek 29 marca o 20.45 Na poniedziałek zaplanowano oficjalne treningi i konferencje prasowe obu reprezentacji na "Śląskim". Początek wtorkowego meczu o godz. 20.45.