W debiucie portugalskiego szkoleniowca Polacy zremisowali z Węgrami 3-3. Na początek eliminacji do przyszłorocznego mundialu wywalczyli punkt, z którego - jak przyznał były reprezentant kraju - należy być zadowolonym."Jeśli brać pod uwagę to, co działo się na boisku, to jest aż punkt. W pierwszej połowie daliśmy się zaskoczyć gospodarzom, byli od nas agresywniejsi, lepiej zorganizowali, wiedzieli co mają robić po odbiorze piłki. Natomiast my popełnialiśmy zbyt wiele błędów. Trzeba jednak oddać drużynie szacunek, że po przeprowadzonych przez trenera zmianach, goniąc wynik dwukrotnie doprowadzili do remisu i to jest największy plus tego meczu" - powiedział PAP uczestnik mistrzostw świata w Japonii i Korei.W jego ocenie, największy wpływ na mało przekonującą postawę Polaków w pierwszych 60 minutach miało nowe ustawienie taktyczne z trójką obrońców, co wymusza wiele zmian w grze i wymaga wiele czasu do wypracowania nowych schematów oraz poruszania się po boisku."Byłem zaskoczony, że Sousa zaryzykował nowe ustawienie już w debiucie. Myślałem, że z Węgrami postawi jeszcze na czterech obrońców, wprowadzi tylko część nowych założeń, a z pozostałymi poczeka do spotkania ze słabszą Andorą. Pokazał, że jest odważnym trenerem, skoro zdecydował się na tak radykalny krok. Widać było jednak, że piłkarze nie czuli się za dobrze w tym systemie i wyraźnie potrzebują czasu na przyswojenie tak wielu zmian i nowych boiskowych zadań" - podkreślił.Majdan zwrócił uwagę, że filozofia i taktyka portugalskiego szkoleniowca to ofensywny, widowiskowy, ale i bardzo ryzykowny futbol. Zaznaczył przy tym, że piłka nożna powinna iść w tym kierunku, ponieważ kibice nie chcą oglądać drużyn broniących się jedynie na własnej połowie, lecz grających do przodu i kreujących akcje."Ale system preferowany przez Portugalczyka jest bardzo wymagający i łatwiejszy do wprowadzenia w klubie, kiedy szkoleniowiec ma piłkarzy na co dzień. Nie wybacza bowiem błędów, szczególnie z dobrymi zespołami. Jak ryzykowna jest ta taktyka pokazał pierwszy stracony gol, kiedy cały blok defensywny podszedł na połowę boiska i wystarczyło jedno zagranie, by węgierski napastnik wyszedł sam na sam z bramkarzem. O ile w ofensywie prędzej czy później to się ułoży, o tyle w grze defensywnej Polaków czeka dużo pracy" - tłumaczył siedmiokrotny reprezentant kraju.Dodał, że w preferowanej przez Sousę wariancie taktycznym ze względu na wysoką grę linii obrony i dużą liczbę zawodników zaangażowanych w ofensywę, u piłkarzy liczy się mobilność, szybkość oraz natychmiastowy i agresywny odbiór po stracie piłki. W innym przypadku - co zauważył były kadrowicz - Polacy mogą częściej tracić takie gole, jak pierwszy z Węgrami."Niedzielny mecz z Andorą będzie idealny do tego, żeby znów przećwiczyć nowy wariant, ale zastanawiam się, jak wyjdziemy w środę na Anglików. Być może na Wembley będziemy grali trójką obrońców, już z Kamilem Glikiem, ale raczej nie tak wysoko ustawionymi. Żeby się tak bardzo nie otwierać, utrzymać dystans i asekurację. W starciu z Anglikami na błędy nie będzie miejsca, bo to rywal, który wykorzysta je bezbłędnie i nie da sobie strzelić dwóch goli w ciągu minuty" - nadmienił Majdan.W jego opinii mecz z Węgrami wymusił na selekcjonerze kilka zmian w wyjściowej jedenastce na Andorę. Wskazał, że od pierwszej minuty powinien pojawić się m.in. Kamil Jóźwiak. "Myślę, że mimo niezbyt wymagającego przeciwnika, Polacy rozpoczną w silnym zestawieniu. Trener da jednak szybciej odpocząć kluczowym graczom. To będzie też mecz, w którym można przećwiczyć system w wariancie ofensywnym" - wyjaśnił.Były mistrz Polski z Wisłą Kraków ocenił, że bardzo dobrym kapitałem biało-czerwonych byłoby pięć punktów zdobytych w trzech pierwszych meczach eliminacji. To oznacza, że oprócz zwycięstwa z Andorą drużyna Sousy potrzebuje remisu w Londynie."W środę zdecydowanym faworytem będą Anglicy. Mają drużynę złożoną z naprawdę dobrych piłkarzy, grają szybko i dynamicznie. Ale jeśli rozegramy ten mecz dobrze taktycznie, nie będziemy popełniać błędów w ustawieniu, utrzymamy koncentrację i unikniemy niepotrzebnych strat, nie musimy jechać tam na ścięcie głowy" - zaznaczył Majdan.Spotkanie z Andorą zostanie rozegrane w środę o godz. 20.45 na stadionie Legii w Warszawie. O tej samej porze rozpocznie się środowy mecz z Anglikami na Wembley. autor: Bartłomiej Pawlak