Alex Campos, dyrektor AVISA, czyli brazylijskiej agencji narodowej ds. bezpieczeństwa sanitarnego, stwierdził, że jego pracownicy nie mieli zamiaru przerywać meczu. - Byliśmy wcześniej w hotelu, gdzie mieszkała reprezentacja Argentyny i prosiliśmy, by czterej piłkarze, którzy przybyli z klubów Premier League odbywali kwarantannę i nie jechali na stadion. Tymczasem zostali na niego zabrani i posłani na boisko. Albo mamy w Brazylii reguły sanitarne, które dotyczą wszystkich, albo nie mamy - stwierdził w dzienniku "Folha de Sao Paulo". Jego zdaniem szefowie kadry Argentyny oszukali AVISA. W ten sposób odpowiada na zarzut wypowiedziany przez kapitana Albicelestes Leo Messiego i powtarzany przez wszystkich. - Jesteśmy tu trzy dni. A oni czekali aż zacznie się mecz? Dlaczego nie zrobili czegoś wcześniej, dlaczego nie przyjechali do naszego hotelu? Dlaczego pozwolili nam grać? A teraz świat musi patrzeć na to wszystko - mówił zszokowany Messi. Z czterema pracownikami AVISA, którzy wyszli na boisko, by przerwać spotkanie, negocjował także największy gwiazdor Brazylii - Neymar. Nic to jednak nie dało. Sędzia odesłał Argentyńczyków do szatni, a potem odwołał spotkanie. Piłkarze Brazylii zostali na stadionie i odbyli grę wewnętrzną. Wszyscy byli zdumieni. Najbardziej 1500 kibiców wpuszczonych na trybuny. W Argentynie oburzenie jest ogromne. - Jeśli Brazylia, nawet ignorując przepisy FIFA, uznała kraj, z którego przyjechali piłkarze Argentyny za miejsce zagrożenia wirusem, mogła ich zatrzymać na lotnisku, przy wjeździe do kraju. Tymczasem czekano trzy dni i wtargnięto na boisko, co wywołuje wrażenie, że nie chodzi tu o bezpieczeństwo sanitarne, ale pokaz siły - zatweetowała Florencia Carignano, szefowa migracji w Argentynie. Claudio Tapia szef argentyńskiej federacji jest oburzony zarzutem AVISA o oszustwo sanitarne popełnione przez ekipę Argentyny. Uważa, że wypełniła ona ściśle wszystkie przepisy tak FIFA, jak krajów biorących udział w kwalifikacjach mundialu w Katarze. - To co zobaczyliśmy na boisku w Sao Paulo jest fatalne dla obrazu piłki. Cztery osoby wtargnęły na boisko w czasie gry i zatrzymały mecz, a władze Conmebol nakazały naszym piłkarzom iść do szatni - powiedział. Skandal w meczu Brazylia - Argentyna. Co dalej? Tak samo zaskoczona jest federacja brazylijska. Wydała w tej sprawie oficjalny komunikat. "CBF stoi na straży reguł sanitarnych i ściśle ich przestrzega. Ale jest zdumiona działaniem AVISA. Można było interweniować wcześniej, w sposób zdecydowanie bardziej adekwatny do sytuacji". Szefowie Conmebol umyli ręce. Powiedzieli, że wszelkie decyzje w tej sprawie należą do FIFA, która organizuje kwalifikacje mundialu w Katarze. To FIFA podejmie decyzję w sprawie meczu. Tylko co postanowi? Opcji jest kilka: od powtórzenia spotkania do walkowera dla Argentyny. Cały świat piłki jest wstrząśnięty. Mecz Brazylia - Argentyna to największy hit futbolu w Ameryce Płd. Zdjęcia, na których Neymar i Messi zasłaniają twarz rękami, oddają szok, jaki wywołało działanie AVISA. Kibice w Europie uważają, że taki skandal możliwy jest tylko na kontynencie południowoamerykańskim. Czterej gracze Argentyny powołani z Premier League, wokół których rozpętała się awantura to: Emiliano Martinez, Romero, Lo Celso, Buendia. Problem zaczął się już wcześniej, kiedy kluby Premier League ogłosiły, że nie zwolnią swoich piłkarzy grających w kwalifikacjach mundialu w Katarze w strefie Conmebol, bo nie zdążą oni po powrocie odbyć kwarantanny przed wznowieniem rozgrywek. Federacje negocjowały indywidualnie z angielskimi klubami. Argentyńska zgodziła się, by jej gracze zagrali tylko dwa z trzech spotkań kwalifikacyjnych i wrócili na Wyspy. Mecz z Brazylią był drugim. Tymczasem federacja brazylijska domagała się zwolnienia swoich piłkarzy na wszystkie trzy wrześniowe spotkania kadry. Selekcjoner Tite nie mógł więc skorzystać z Thiago Silvy (Chelsea), Gabriela Jesusa i Edersona (Manchester City), Alissona, Firmino i Fabinho (Liverpool) i Freda (Manchester United), Richarlisona (Everton) i Raphinhy z Leeds.